Węgierskie federacje sportowe wysyłają Rosjan na międzynarodowe zawody. W kierownictwie związków zasiadają prominentni działacze rządzącego Fideszu.

Na zakończone w poniedziałek mistrzostwa Europy w łyżwiarstwie figurowym w Finlandii Węgrzy wysłali sześcioro zawodników. Była wśród nich jedna sportsmenka urodzona w Budapeszcie, Ukrainiec i czworo Rosjan. Wszyscy Rosjanie zaczęli startować w węgierskich barwach jeszcze przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, po której większość światowych związków sportowych przestała ich zapraszać na zawody międzynarodowe, ale już po tym, jak w 2017 r. w wyniku afery dopingowej Międzynarodowy Komitet Olimpijski zakazał Rosjanom startu pod własną flagą.

Jak pisał na łamach opozycyjnego portalu 24.hu Attila Kis Kálnoki, który w 1992 r. jako pięcioboista startował w igrzyskach w Barcelonie, „Węgierskie Stowarzyszenie Łyżwiarstwa Figurowego (MOKSZ) zamiast Węgrów wystawi na mistrzostwach Europy juniorów z Rosji”. Trójka z nich przeszła do węgierskiej reprezentacji w sezonie 2021/2022 (czwarty, Aleksandr Własienko, startował już rok wcześniej). Wszyscy pozostali przy rosyjskich paszportach, ponieważ regulamin zawodów w łyżwiarstwie figurowym, w przeciwieństwie np. do piłki nożnej, pozwala na start w barwach państw, których paszportu się nie posiada. Poza Własienką wszyscy mieszkają na stałe w Rosji i czuwają nad nimi rosyjscy trenerzy. Kálnoki zapytał MOKSZ, dlaczego wysyła na imprezy Rosjan, którym nie wolno startować z powodu wojny. Odpowiedzi nie uzyskał. Problem masowych transferów rosyjskich sportowców opisywał też ValaszOnline.hu. Zdaniem portalu „rosyjska inwazja” pozbawia szans startu węgierskich zawodników, którzy sami są zmuszeni do reprezentacyjnej migracji.

Za rusyfikację kadry w łyżwiarstwie figurowym odpowiada prezes MOKSZ Lajos Kósa, wpływowy polityk partii rządzącej, w latach 2015–2017 szef klubu parlamentarnego koalicji Fidesz-KDNP. Dyrektorem związku łyżwiarstwa jest Ormianin Gurgen Wardanjan, który według węgierskich dziennikarzy „odczuwa nostalgię” za czasami ZSRR. W kwietniu 2022 r. w wypowiedzi dla rosyjskiego kanału sportowego Matcz mówił, że nie rozumie usuwania Rosjan z zawodów. – Sport powinien być poza polityką – przekonywał. A komentując odwołanie się rosyjskiej federacji w tej sprawie do Sportowego Sądu Arbitrażowego, dodał, że „jest więcej niż pewien, że prawda jest po stronie Rosji”. Zdaniem ValaszOnline.hu, „pod kierownictwem Wardanjana, powstaje coś w rodzaju nowej rosyjskiej bazy”.

Podobna sytuacja zaistniała w zapasach. W męskiej kadrze występuje trzech Rosjan. Najdłużej, bo jeszcze z czasów przed inwazją, są z nią związani Gamzatgadży Chalidow i Ismaił Musukajew, który pod węgierską flagą zdobył wiosną ubiegłego roku mistrzostwo Europy. W 2021 r. Węgrzy przeprowadzili transfer Władisława Bajcajewa. Ich ostatnim nabytkiem jest zaś Stalwira Orszusz, która ze względu na węgierskiego dziadka rozpoczęła przyspieszoną procedurę naturalizacyjną. Przed kilkoma dniami zawodniczka stwierdziła w rozmowie z „Magyar Nemzet”, że czuje się Węgierką. Jak dodawała, chciała startować dla „starego kraju” od 2017 r., ale początkowo zmianę barw mieli blokować Rosjanie. Prorządowy dziennik napisał, że „światowa klasa Rosjan już nas wzmacnia”. Pochodzącą z Buriacji zawodniczkę będzie trenował rodowity Buriat Maksim Mołonow. Kilka dni temu media podały, że ten posiadacz tytułu Zasłużonego Trenera Rosji zostanie w tym sezonie selekcjonerem reprezentacji. Orszusz zadebiutuje w nowych barwach na rozpoczynającym się dziś w Zagrzebiu turnieju z kategorii grand prix.

Krajowymi zapasami także kieruje człowiek Fideszu. Na czele związku stoi Szilárd Németh, jeden z najważniejszych współpracowników premiera Viktora Orbána, przewodniczący parlamentarnej komisji obrony. Podobnie jak Kósa, publicznie krytykuje unijne sankcje nałożone na Rosję. Powiązań świata polityki i sportu jest więcej, by wspomnieć tylko, że szefem Węgierskiego Związku Piłki Ręcznej jest Máté Kocsis, szef klubu parlamentarnego Fidesz-KDNP. Mimo to, gdy przychodzi do komentowania sankcji, węgierscy decydenci dowodzą, że sportu nie należy mieszać z polityką. Na słowach się zresztą nie kończy, czego przykładem zablokowanie w grudniu 2022 r. wpisania na listy sankcyjne ministra sportu Rosji Olega Matycyna. Kilka miesięcy wcześniej Węgrzy jako jedyni obok Bułgarów członkowie UE nie podpisali wspólnego oświadczenia grupy 35 państw nawołującego do zaostrzenia sankcji sportowych na Rosję i Białoruś.