W kolejnych 12 miesiącach warto będzie obserwować rozwój sytuacji w Bułgarii, na Słowacji i w Turcji. Wybory w tych krajach mogą zmienić ich linię polityczną.

Z naszego punktu widzenia najważniejszymi wyborami w nowym roku będą te w Polsce. W październiku lub listopadzie, jeśli głosowanie nie zostanie z jakichś przyczyn przyspieszone, wybierzemy 460 posłów i 100 senatorów.
2023 r. będzie jednak obfitował również w inne ważne elekcje, choć nie tak bardzo, jak rok ubiegły. Tegoroczny maraton zacznie się 8 stycznia wyborami parlamentarnymi w Beninie, ale nie one skupią uwagę świata. Jeśli uznać, że najważniejsze państwa są zrzeszone w G20, w minionym roku aż w ośmiu przeprowadzono głosowania powszechne. Brazylia, Francja i Korea Płd. wybierały prezydentów, a Australia, Brazylia, Japonia, Francja, Stany Zjednoczone i Włochy – parlamenty. Dodatkowo w Meksyku i we Włoszech odbyły się referenda. W tym roku z grona G20 tylko Argentyna, Hiszpania i Turcja szykują głosowanie powszechne.
Najciekawsze mogą być wybory w tym ostatnim kraju. Tureckie sondaże wskazują, że połączona elekcja prezydenta i parlamentu 18 czerwca może zakończyć 19-letnie rządy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) i jej lidera Recepa Tayyipa Erdoğana, najpierw w charakterze premiera, a następnie – po zmianie konstytucji – prezydenta. Era AKP przyniosła Turcji wzrost pozycji na świecie. Ankara zaczęła interweniować zbrojnie w państwach regionu i odważnie poszerzać wpływy w Afryce i Azji. Erdoğan poszedł równolegle w stronę autorytaryzmu, wtrącając do więzień dziennikarzy i stosując nieczyste metody walki politycznej.
To i coraz większe problemy gospodarcze sprawiają jednak, że Turcy odsuwają się od AKP. Ostatnie sondaże dają jej 30–35 proc. głosów. Gdyby ten wynik się potwierdził, byłby najgorszy od debiutu ugrupowania w 2002 r., gdy otrzymało ono 34 proc. poparcia. Bardziej brzemienna w skutkach byłaby potencjalna porażka Erdoğana, który w większości sondaży od miesięcy przegrywa II turę z kandydatami Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Problem CHP polega jednak na tym, że na jednym z jej liderów, burmistrzu Stambułu Ekremie İmamoğlu, ciąży nieprawomocny na razie zakaz startu w wyborach za obrazę urzędników.
Hiszpanie pójdą do urn najpóźniej w grudniu. Sondaże w ostatnich miesiącach były zmienne. Ostatnio dają zwycięstwo opozycyjnej Partii Ludowej, ale socjaliści premiera Pedra Sáncheza zaczęli nadrabiać i mają duże szanse na powrót na pierwsze miejsce. Z kolei Argentyna 29 października zagłosuje jednocześnie na prezydenta i członków Kongresu. Także tutaj opozycja, skupiona wokół centroprawicowego sojuszu Razem na rzecz Zmian, ma szansę na przejęcie władzy i pozbawienie urzędującego prezydenta Alberta Fernándeza marzeń o reelekcji. Nie da się zresztą wykluczyć, że szef państwa straci złudzenia wcześniej; nie jest bowiem oczywistym kandydatem we własnym obozie politycznym.
Spośród mniejszych, niewchodzących w skład G20 państw Unii Europejskiej najpewniej czeka nas kontynuacja politycznej epopei w Bułgarii. Cztery kolejne głosowania od 2021 r. nie zdołały wyłonić stabilnej większości i krajem tymczasowo zarządza zaproponowany przez prezydenta premier Gyłyb Donew. Znaczenie wyborów w Bułgarii jest o tyle duże, że tamtejsze partie mają rozbieżne poglądy w kwestii ukraińskiej. Tymczasem Sofia, zakładając dobrą wolę rządu, mogłaby dostarczyć Ukrainie znaczną ilość poradzieckiej broni i amunicji.
Te same dylematy mogą dotyczyć Słowacji. Rząd Eduarda Hegera należy do najbardziej proukraińskich w Europie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, naddunajska republika może być pierwszym krajem, który wyśle nad Dniepr samoloty bojowe. Równolegle jednak pozycja rządu słabnie; 15 grudnia 2022 r. koalicja przegrała głosowanie nad wotum nieufności. 21 stycznia odbędzie się referendum w sprawie rozwiązania Rady Narodowej, które może się skończyć przedterminowymi wyborami. A po nich do władzy może powrócić Kierunek Słowacka Demokracja Socjalna ekspremiera Roberta Ficy, który przeszedł na pozycje prorosyjskie.
Prorosyjski zwrot nie grozi na pewno Estonii ani Finlandii. Oba spokrewnione narody ugrofińskie wybiorą parlamenty odpowiednio w marcu i kwietniu. Sondaże dają sporą przewagę Estońskiej Partii Reform urzędującej premierki Kai Kallas. Gorzej wyglądają szanse Sanny Marin na obronę stanowiska szefowej rządu. W badaniach już od wielu miesięcy pierwsze miejsce zajmuje opozycyjna centroprawicowa Partia Koalicji Narodowej. Jej lider Petteri Orpo też jest zdecydowanym zwolennikiem NATO, więc nawet jeśli Finlandia nie zostanie do wiosny członkiem Sojuszu (umowy akcesyjnej wciąż nie ratyfikowały Turcja i Węgry), to potencjalny rząd Orpy z tych aspiracji nie zrezygnuje.
W Czechach wkrótce skończy się era kontrowersyjnego prezydenta Miloša Zemana. Pierwsza tura wyborów odbędzie się 13 i 14 stycznia, a na wejście do II tury mają szanse populistyczny ekspremier Andrej Babiš oraz kandydaci głównego nurtu: gen. Petr Pavel i ekonomistka Danuše Nerudová. W planowanej dwa tygodnie później dogrywce Babiš powinien przegrać niezależnie od tego, kto będzie jego rywalem.
Teoretycznie na 2023 r. są planowane wybory w jeszcze jednym ważnym kraju Europy. Jeśli się odbędą, będzie to oznaczać, że nad Dniepr powrócił pokój. Bez zniesienia stanu wojennego nie da się przeprowadzić wyborów do parlamentu Ukrainy w przypadającym na jesień terminie konstytucyjnym. ©℗