Widmo „wojny handlowej” między UE a USA, którą mogły wywołać antyinflacyjne programy administracji Joe Bidena, póki co oddala się po wizycie Emmanuela Macrona w Białym Domu.

Sprawcą zamieszania wokół rozmów Macrona z Bidenem jest IRA, czyli Inflation Reduction Act – amerykański pakiet o wartości prawie 400 mld dolarów skierowany do przedsiębiorstw, które będą lokować swoją produkcję na terenie Stanów Zjednoczonych i prowadzić ekologiczne inwestycje. Według UE pakiet mógłby doprowadzić do znaczącego spadku amerykańskiego zaangażowania kapitałowego, na czym ucierpiałyby europejskie gospodarki.
Szczególnie głośno protestowali przywódcy Niemiec i Francji z uwagi na branżę motoryzacyjną, w której do 2035 r. musi wydarzyć się prawdziwa rewolucja przez całkowite odejście od sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Podczas gdy KE konsultuje szanse na realizację tego planu, państwa członkowskie zabiegają o wsparcie swoich zielonych inwestycji wszelkimi możliwymi drogami. Z drugiej strony Paryż i Berlin twierdziły, że IRA to nic innego jak dyskryminacja zagranicznych przedsiębiorstw i zagroziły nową „wojną handlową”, czyli wyścigiem o subsydia. W odpowiedzi na nawoływania amerykańskiej administracji, żeby kupować produkty i towary amerykańskie ukuto nawet hasło „Kupuj europejskie”, a Macron domagał się nawet stworzenia specjalnego rozwiązania legislacyjnego.

Europejski Fundusz Suwerenności

Na fali transatlantyckich przepychanek o powstające programy subsydiów europejskie media i instytucje nie omieszkały przypomnieć o przygotowywanym przez Komisję Europejską nowym Europejskim Funduszu Suwerenności. Zapowiedziała go 14 września szefowa KE Ursula von der Leyen w trakcie swojego corocznego orędzia o stanie Unii. - Będę naciskała na stworzenie nowego Europejskiego Funduszu Suwerenności. Zadbajmy o to, aby przyszłość przemysłu była tworzona w Europie – mówiła wówczas w Parlamencie Europejskim.
We wrześniu pomysł stworzenia takiego funduszu był głównie pokłosiem pandemii COVID-19 i kryzysu, do którego doszło przed ponad rokiem na skutek przerwanych łańcuchów dostaw. Dziś fundusz ma także wesprzeć europejskie gospodarki w walce z inflacją na wzór amerykańskiego IRA i wzmocnić kontynentalny przemysł na wypadek potencjalnych nowych kryzysów. Kluczową rolę mają w nim także odegrać te inicjatywy, które będą wspierać zieloną i cyfrową transformację UE.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej Sonya Gospodinova w rozmowie z DGP podkreśliła, że Europejski Fundusz Suwerenności będzie opierać się na takich inicjatywach jak European Battery Alliance (sojusz gromadzący 700 członków z branży przemysłowej, który wspiera unijne ambicje zielonej i cyfrowej transformacji) czy Europejski akt w sprawie czipów (ma rozwiązać problem niedoboru półprzewodników przez inwestycje publiczne i prywatne na 43 mld euro).
Nie wiadomo jednak, czy Fundusz będzie zasilany środkami budżetowymi czy UE zdecyduje się np. na pozyskanie środków na rynkach kapitałowych - tak stało się chociażby w przypadku instrumentu NextGenerationEU potocznie zwanego Funduszem Odbudowy, który opiewa łącznie na ponad 800 mld euro. Rzeczniczka KE przypomniała, że zgodnie z harmonogramem prac Komisji w przyszłym roku zostanie dokonany śródokresowy przegląd wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 i zastrzegła, że „w odpowiednim czasie” KE ogłosi szczegóły nowego Funduszu.
Jeśli Bruksela zdecyduje się na finansowanie go z dochodów budżetowych, wówczas będzie musiała znacząco przebudować strukturę wieloletnich ram finansowych, natomiast w przypadku pozyskiwania pieniędzy na rynkach kapitałowych może napotkać na opór „oszczędnych państw”, jak Holandii oraz chociażby Niemiec, które wielokrotnie krytycznie odnosiły się do zaciągania nowych pożyczek przez „27”.

Biden łagodnieje?

Na razie jednak wygląda na to, że bojowe nastroje europejskich liderów zmiękczyły nieco prezydenta Joe Bidena, który po spotkaniu z Emmanuelem Macronem powiedział, że do IRA można wprowadzić poprawki odpowiadające na wątpliwości państw europejskich. Zasugerował przy tym, że „sojusznicy” Stanów Zjednoczonych, z którymi nie została podpisana umowa handlowa (jak w przypadku państw UE) mogliby otrzymać takie same wyjątki jak państwa, które mają umowę podpisaną (Kanada i Meksyk). W ten sposób europejskie firmy mogłyby również inwestować za Atlantykiem.
Po wypowiedzi Bidena minister finansów i gospodarki Francji Bruno Le Maire obwieścił wizytę Macrona i rozmowy w sprawie IRA jako wielki przełom i sukces. - Mamy jednego konkurenta, jakim są Chiny. Wydaje mi się, że strategicznym celem Stanów Zjednoczonych nie jest osłabienie Europy, ale wręcz przeciwnie, partnerska współpraca z Europą – stwierdził Le Maire w wywiadzie dla agencji Reuters i FT. Zapewnił przy tym, że współpracował w trakcie swojej wizyty w USA ze swoim niemieckim odpowiednikiem Robertem Habeckiem i teraz UE oczekuje na dalsze prace nad IRA.
Tymczasem Biały Dom nie kwapi się do poprawiania przepisów, a sekretarz prasowy Karine Jean-Pierre oznajmiła, że nie ma żadnych planów, żeby IRA miał wrócić do Kongresu w celu wprowadzenia jakichkolwiek zmian legislacyjnych. Europejski entuzjazm jednak nie słabnie, a francuski rząd utrzymuje, że widmo „wojny handlowej” zostało oddalone. Prawdziwym testem będzie jednak początek przyszłego roku, kiedy to część amerykańskich przepisów o subsydiach wejdzie w życie.