Włoska prawica pod rządami liderki Braci Włochów Giorgii Meloni nie zamierza przeprowadzać kosmetycznych zmian. Ich wizja rządów to zdecydowany zwrot w kierunku protekcjonizmu gospodarczego i społecznego konserwatyzmu.

Bracia Włosi w koalicji z Ligą Północną Matteo Salviniego i Forza Italia Silvio Berlusconiego od początku kampanii wyborczej szli pewnie do zwycięstwa. Rządy powołane w wyniku poprzednich wyborów, w tym zwłaszcza techniczny gabinet Mario Draghiego – skupiały się głównie na bieżącym zarządzaniu państwem i poszukiwaniu recept na ograniczenie kryzysu spowodowanego pandemią i wojną. Prawica zapowiada radykalne zmiany. Do momentu zamknięcia wydania DGP nie był jeszcze znany ostateczny wynik wyborów, jednak żaden z sondaży nie wskazywał na inne rozstrzygnięcie niż wygrana prawicowej koalicji.

Ograniczyć migrację i „lobby LGBT”

Choć w UE z antyimigracyjnymi hasłami kojarzy się przede wszystkim Salvini, to wszystkie trzy partie zgodnie podkreślają, że należy ograniczyć napływ migrantów do kraju i całej Europy. Meloni postulowała wręcz wprowadzenie blokady morskiej dla Libii, żeby uniemożliwić tranzyt nielegalnych migrantów, choć wycofała się z tego pomysłu. W kontekście trwającej w UE dyskusji o zmianie Paktu o migracji i azylu włoska prawica z pewnością wesprze postulaty budowy kolejnych murów i zapór na granicach wraz z Grecją, Hiszpanią czy Polską. Meloni chce też postawić na zwiększanie dzietności starzejącego się włoskiego społeczeństwa, czego podstawą ma być rodzina. A tę Bracia Włosi i koalicjanci definiują jako heteroseksualny związek kobiety i mężczyzny, o czym na swoich wiecach wielokrotnie mówiła Meloni, nazywając środowiska LGBT „lobby LGBT”, którego wpływ chce ograniczyć. Sfera społeczna była zresztą jedyną, w której liderka Braci Włochów nie spuszczała z ostrego tonu, deklarując m.in. swój zdecydowany sprzeciw wobec aborcji. W najbliższych miesiącach jednak priorytetem będą dla nowych rządów sposoby walki z kryzysem gospodarczym, w tym zbijanie bezrobocia sięgającego 8 proc.

Protekcjonizm po włosku

– Włochy będą bronić swoich interesów narodowych, tak jak robią to inni – szukając wspólnych rozwiązań, ale zawsze zaczynając od obrony swoich interesów – deklarowała na jednym z wieców wyborczych w Mediolanie Meloni.
Co może to oznaczać w praktyce? Włoska prawica chce większego udziału skarbu państwa w kluczowych spółkach i nacjonalizacji części z nich. Sztandarowym przykładem jest włoski operator telekomunikacyjny Telecom Italia, który Meloni chce odkupić od francuskiego koncernu Vivendi.
Bracia Włosi chcieliby też poluzowania restrykcyjnych reguł fiskalnych UE i rewizji Paktu stabilności i wzrostu, który od kilkudziesięciu lat wyznacza zarówno zasady dotyczące sprawozdawczości budżetowej, jak i m.in. procedurę nadmiernego deficytu. Restrykcyjne zasady forsowane m.in. przez byłego premiera Mario Draghiego, podczas gdy pełnił funkcję szefa Europejskiego Banku Centralnego, nie pozwalają według Braci Włochów na właściwe wykorzystanie potencjału włoskiej gospodarki.
Meloni potrafiła jednak przybrać w kampanii koncyliacyjne tony. Podczas spotkania z przedstawicielami włoskiego biznesu na początku września deklarowała, że nie zamierza zupełnie zmieniać włoskiej gospodarki, lecz utrzymać kurs wyznaczony przez Draghiego. Wśród priorytetów wymieniła wówczas zrównoważenie budżetu, do czego kluczowe mogą okazać się środki unijne, zwłaszcza te z Krajowego Planu Odbudowy. Unia niekoniecznie jednak będzie spoglądać na jej ewentualne rządy tak przychylnie jak na Mario Draghiego, który stał się ulubieńcem europejskiego establishmentu. Jeszcze cztery lata temu liderka Braci Włochów postulowała zmianę konstytucji w myśl wyroku polskiego TK – o wyższości prawa krajowego nad prawem unijnym. Jeden z dyplomatów powiedział nam, że nie spodziewa się, aby ta kwestia była kluczowa dla nowego włoskiego rządu w najbliższych tygodniach – znacznie istotniejsze mogą być według niego kolejne wnioski o wypłatę środków z KPO, w którym Włochom przyznano rekordowo dużo: 69 mld euro w grantach i 122,5 mld euro w pożyczkach. Wypłata pieniędzy będzie jednak uzależniona od realizacji kamieni milowych i celów, do których zobowiązał się poprzedni rząd Draghiego. Meloni w kampanii obiecała renegocjację tych warunków.

Rosyjski problem

Nowy rząd nie tylko będzie musiał porozumieć się z KE w sprawie KPO i skonfrontować swoją wizję „Europy ojczyzn” z federacyjnymi tendencjami Francji i Niemiec, lecz także jasno zadeklarować się wobec wojny w Ukrainie. W przeszłości Berlusconi uchodził za „przyjaciela Putina”, jak sam się określał, a partia Salviniego zawarła porozumienie polityczne z rządzącą Jedną Rosją. Dziś cały blok nieco tonuje prorosyjskie zapędy. Meloni określiła inwazję Moskwy jako „niedopuszczalny akt wojny na dużą skalę” i zdecydowanie opowiedziała się za wysłaniem broni Ukrainie przez UE. Berlusconi z kolei uważa, że Putin – jak powiedział w rozmowie z włoską telewizją Rai1 – „został popchnięty przez ludność rosyjską, przez jego partię, przez swoich ministrów, by wymyślić tę specjalną operację”, żeby – jak dodał - „zastąpić rząd Zełenskiego”. Salvini z kolei przeszedł drogę od fana Putina do wolontariusza pomagającego uchodźcom, choć unika wypowiedzi na temat jego związków z Moskwą.
W międzyczasie na finiszu kampanii rosyjska ambasada we Włoszech zamieściła na Facebooku album ze zdjęciami włoskich polityków ściskających dłoń Putina, a wśród nich znaleźli się zarówno byli premierzy: Giuseppe Conte i Paolo Gentiloni, jak i Silvio Berlusconi oraz Matteo Salvini. Do albumu ambasada dołączyła komentarz: „Z najnowszej historii stosunków Rosji i Włoch. Musimy pamiętać”. Meloni to jedyna liderka spośród koalicyjnych partii, która nie pojawia się w tej historii i prezentuje jednoznaczny stosunek do obecnej sytuacji. – Popieramy naszych międzynarodowych sojuszników we wspieraniu Ukrainy w obliczu agresji Federacji Rosyjskiej – czytamy w deklaracji Braci Włochów.

Ingerencja Komisji

Szefowa KE Ursula von der Leyen na finiszu włoskiej kampanii zagroziła Włochom wstrzymaniem wypłaty unijnych środków. Na Uniwersytecie Princeton w USA stwierdziła, że „jeśli sprawy pójdą (we Włoszech – red.) w trudnym kierunku”, to KE dysponuje swoimi narzędziami „jak w przypadku Polski i Węgier”. Wobec Budapesztu uruchomiony został mechanizm warunkowości, który może doprowadzić do zawieszenia wypłaty 7,5 mld euro z Funduszu Spójności, a wobec Warszawy Bruksela wciąż podnosi kwestie niezrealizowania kamieni milowych dotyczących praworządności, co jest warunkiem wypłaty pieniędzy z KPO. Na uwagę szefowej KE zareagował lider Ligi Matteo Salvini, który określił ją jako „nieproszoną ingerencję” we włoskie wybory i „arogancką pogróżkę”. Zapowiedział także złożenie przez europosłów jego partii wniosku o wotum nieufności wobec von der Leyen. Podobny wniosek zapowiedziała zresztą liberalna frakcja Odnowić Europę, jednak według liberałów szefowa KE powinna zostać odwołana za akceptację polskiego KPO.