Przedstawiciele Rosji deklarują, że są gotowi zwrócić ciała ukraińskich wojskowych, którzy zginęli w wyniku ostrzelania tzw. obozu filtracyjnego w Ołeniwce, jednak dopiero "po zakończeniu śledztwa" - poinformował ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubinec.

"Otrzymaliśmy sygnał, że oni (Rosjanie) są gotowi oddać ciała naszych bohaterów, ale sformułowanie brzmi +po zakończeniu śledztwa+. Na pytanie, jaki czas jest potrzebny na śledztwo, nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi, ale czekamy" - powiedział rzecznik. Jego słowa przekazał w poniedziałek wieczorem portal ZN.UA.

Niezależny rosyjski portal Meduza, powołując się na Łubinca, podał, że według z 1 sierpnia przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) nie zostali dopuszczeni do jeńców przetrzymywanych w Ołeniwce.

Rzecznik dodał też, że ONZ na razie nie odpowiada na zapytania strony ukraińskiej na temat śledztwa w sprawie wydarzeń w Ołeniwce. "Nie otrzymałem żadnego sygnału, nawet nieoficjalnego" - powiedział Łubinec.

31 lipca agencja Ukrinform, powołując się na zastępcę rzecznika sekretarza generalnego ONZ Farkhana Haqa, podała, że eksperci ONZ są gotowi pomóc zbadać ostrzał w Ołeniwce.

Pod koniec lipca Łubinec apelował, by do Ołeniwki udali się przedstawiciele organizacji międzynarodowych, by pobrać materiały do ekspertyzy.

Jak poinformował Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, w nocy z czwartku na piątek wojska rosyjskie przeprowadziły precyzyjny ostrzał tzw. obozu filtracyjnego w Ołeniwce, gdzie znajdowali się ukraińscy jeńcy; następnie Kreml próbował oskarżyć o ten czyn władze w Kijowie. W ocenie Prokuratury Generalnej Ukrainy zginęło co najmniej 40 ukraińskich jeńców wojennych, a 130 osób zostało rannych. Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) informuje, że śmierć poniosło tam 53 ukraińskich wojskowych. (PAP)