„Przeprowadzono spec operację dzięki SBU. Zuchy! Wkrótce szczegóły. Chwała Ukrainie!” - napisał we wtorek wieczorem prezydent Wołodymyr Zełenski, publikując zdjęcie zatrzymanego przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy Wiktora Medwedczuka. Oligarcha to weteran ukraińskiej polityki, postać numer jeden obozu prokremlowskiego. W 2021 r. oskarżono go o zdradę i finansowanie terroryzmu, i umieszczono w areszcie domowym, z którego uciekł tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Zełenski zaproponował Moskwie, by wymienić go na ukraińskich jeńców wojennych.
Na razie władze nie podały szczegółów dotyczących okoliczności zatrzymania. Na opublikowanym zdjęciu jest ubrany w ukraiński mundur. Według Zełenskiego Medwedczuk próbował w nim uciec z kraju. Inne zdjęcie opublikowała SBU. Medwedczuk również jest ubrany w mundur, a na rękach ma kajdanki, ale na czole ma wyraźną szramę przypominającą gojącą się ranę, której na zdjęciu Zełenskiego nie ma. Wywołało to wśród komentatorów dyskusję, czy polityk nie został zatrzymany wcześniej, a obecne pokazanie go publiczności to efekt fiaska poufnych rozmów z Rosjanami o jego przyszłości albo chęć przykrycia sukcesem coraz gorszych wieści dochodzących z obleganego przez agresora Mariupola.
Początek inwazji zastał Medwedczuka w areszcie domowym, w którym czekał na proces w związku z zarzutami o zdradę stanu i wspieranie terroryzmu - jak zinterpretowano handel węglem z okupowanej części Donbasu. Wcześniej władze nałożyły na niego sankcje i zamknęły trzy stacje telewizyjne kontrolowane przez niego za pośrednictwem zaprzyjaźnionego posła Tarasa Kozaka. Jak wynikało z ustaleń dziennikarzy, już przed 24 lutego widziano, jak z willi Medwedczuka wywożono rzeczy, a 19 lutego z Ukrainy na Białoruś wyjechała jego żona Oksana Marczenko, znana prezenterka telewizyjna. 27 lutego MSW potwierdziło, że polityk zniknął. 18 marca sąd we Lwowie zmienił mu środek zapobiegawczy na areszt śledczy. Szef SBU Iwan Bakanow napisał, że jego zatrzymanie to efekt „błyskawicznej i niebezpiecznej, wielopoziomowej operacji specjalnej”.
Doradca biura prezydenta Mychajło Podolak powiedział, że w ten sposób… uratowano mu życie. 26 marca SBU przeszukała biuro doradcy Medwedczuka Mychajła Pohrebynskiego, u którego znaleziono wyniki sondażu, z którego wynikało, że Putina popiera 46 proc. Ukraińców. Biorąc pod uwagę, że Kreml, wydając rozkaz ataku, był przekonany, że duża część Ukraińców przywita okupanta z kwiatami, można się zastanawiać, na ile ta pewność wynikała z fałszywych danych od Medwedczuka. „W FR go zlikwidują jako człowieka, który kłamał o nastrojach w Ukrainie i kradł [rosyjskie] pieniądze” - napisał Podolak. W poniedziałek rosyjski opozycjonista Ilja Ponomariow podał, że Rosjanie zatrzymali byłego doradcę Putina Władisława Surkowa, który latami odpowiadał na Kremlu za „kierunek ukraiński”. Według Ponomariowa Surkow ma odpowiadać za nadużycia finansowe na okupowanym Donbasie. Brakuje jednak potwierdzenia tych rewelacji. Z kolei Andriej Sołdatow, dziennikarz zajmujący się służbami, informuje o czystce w V wydziale Federalnej Służby Bezpieczeństwa, której kierownik gen. Siergiej Biesieda odpowiadał za analizowanie sytuacji w Ukrainie.
- Medwedczuk powinien złożyć zeznania, bo dysponuje ogromną ilością informacji o tym, kto, komu, ile i za co dawał z Rosji na stworzenie piątej kolumny, ruchu kolaborantów. Byłoby idealnie, gdyby okazało się możliwe - najlepiej powinni to rozumieć prokuratorzy - przeprowadzenie maksymalnie szybkiego procesu sądowego, danie mu odpowiedniego wyroku, otrzymanie zeznań i potem wymiana - powiedział doradca MSW Wadym Denysenko. Na słowa Denysenki zareagował były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. „Potwory nazywające się «ukraińskimi władzami» ogłosiły, że chcą biciem zmusić Wiktora Medwedczuka do zeznań, a potem wymienić na jeńców. Ci działacze powinni uważnie rozglądać się wokół siebie i mocno zapierać drzwi na noc, żeby samemu nie znaleźć się wśród osób na wymianę” - napisał. Eksprezydent potraktował sprawę osobiście; jego żona Swietłana i Władimir Putin są rodzicami chrzestnymi córki Medwedczuka Daryny.
Medwedczuk przedstawiał się jako nieomal osobisty przyjaciel rosyjskiego prezydenta. Sprzyjały temu zdjęcia z jego wizyt w Moskwie i Soczi, gdzie przeprowadzał nie tylko rozmowy polityczne, lecz także wspólnie z Putinem obserwował zawody sportowe. Dziennikarz Michaił Zygar pisał we „Wszystkich ludziach Kremla”, że Putin świętował aneksję Krymu na znajdującej się na tym półwyspie daczy Medwedczuka. Ponadto nagrania rozmów, które wyciekły do mediów po rozpoczęciu antymedwedczukowskiej kampanii w 2021 r., wskazywały, że musiał wkładać wiele wysiłku, by zorganizować rozmowy z ważnymi urzędnikami. Nie zależnie od zażyłości relacji z Putinem, Medwedczuk pozostawał czołowym reprezentantem środowisk prokremlowskich. Przez obóz prozachodni był traktowany podejrzliwie. Pamiętano mu kompromitującą rolę, jaką odegrał jako młody obrońca na procesie dysydenta i poety Wasyla Stusa, który w 1985 r. zmarł w radzieckim łagrze.
Karierę polityczną zaczął w latach 90. Współtworzył Socjaldemokratyczną Partię Ukrainy (Zjednoczoną), którą chciał przekształcić w partię władzy. To w niej zaczynał karierę późniejszy prezydent Petro Poroszenko. W latach 2002-2005 Medwedczuk kierował administracją prezydenta Łeonida Kuczmy i w tej funkcji był w istocie osobą numer dwa w państwie. Po odejściu Kuczmy zaczęły się trudniejsze czasy, choć nie w sensie gospodarczym, bo w biznesie radził sobie znakomicie, dochodząc do majątku wartego kilkaset milionów dolarów. Medwedczuk nie mógł sobie znaleźć miejsca w polityce, choć jego Ukraiński Wybór był hojnie finansowany z Rosji, a miasta zalewały plakaty reklamujące postulaty ugrupowania, w tym zawarcie z Moskwą unii celnej czy nadanie językowi rosyjskiemu statusu oficjalnego. Do łask wrócił za rządów Poroszenki, który po starej znajomości i w nadziei, że jego związki z Putinem pozwolą przekonać Rosję do ustępstw, pozwolił mu uczestniczyć w negocjacjach w sprawie Zagłębia Donieckiego. ©℗