11 lat temu na konferencji organizowanej przez lożę wolnomularską rozmawiałem z Czcigodnym Mistrzem i Jałmużnikiem, których nazwisk nie chcę ujawniać. W zaufaniu zdradzili mi tajny plan, jaki wobec Rosji miał premier Donald Tusk i jego minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Omówiliśmy również realny stosunek byłego ministra edukacji i działacza narodowego Romana Giertych do środowisk LGBT i jego koncepcję zdemaskowania osób z tych środowisk w Sejmie. Wolnomularze byli szczerzy. Uważali mnie za takiego „masona”. Wielu czytało moje materiały o bezpieczeństwie i traktowało mnie wręcz jako Odźwiernika. Obawiali się jedynie tego, że ich teoria zostanie uznana za spiskową. Nie dbali jednak o to. Swoją opowieść przedstawili ze szczegółami. Nie dali mi szansy, bym w nią nie uwierzył.
To Wielki Budowniczy Wszechświata namówił Donalda Tuska na zorganizowanie zamachu w Smoleńsku. Pokazał mu nowe rodzaje broni, której nie odkryją nawet parówkowe eksperymenty. Również On nakazał Romanowi Giertychowi, aby ten udzielił wywiadu pierwszemu numerowi tabloidu „Fakt” i stwierdził w nim, że należy ujawnić wszystkich homoseksualistów w Sejmie. To w końcu On przekonał Radosława Sikorskiego, by rozpoczął reset z Rosją i palił cygaretki z Siergiejem Ławrowem na balkonie pałacu w Wilanowie.
W zasadzie tak mógłby zaczynać się tekst poświęcony polityce wschodniej rządu PO-PSL, gdyby przyjąć standardy logiczne i jakość analizy Romana Giertycha. Jego wpis na Facebooku o planowanym przez Jarosława Kaczyńskiego rozbiorze Ukrainy do spółki z Rosją i Węgrami już przeszedł do historii. Okazuje się, że były minister edukacji, który walczył z Witoldem Gombrowiczem, sam ma talent pisarski i skłonność do budowania piętrowych teorii spiskowych o wiele bardziej zawansowanych niż posługujący się podobną metodyką Tomasz Piątek. Analiza wiążąca Antoniego Macierewicza z kierownictwem mafii sołncewskiej to jednak przy Giertychu ledwie zarys wstępu do zarysu. Forma budowania napięcia poraża. Jakość argumentacji zbija z nóg. Czystość formułowanych myśli otwiera oczy. To tekst biblijny. Zdejmujący łuski. Praca konieczna dla zrozumienia najnowszej historii Polski. Ojczyzna potrzebowała liberalnego konwertyty, aby to wszystko zrozumieć. Tylko człowiek, który udzielił mocnego wywiadu o LGBT „Faktowi” i wzywał do usunięcia z listy lektur zdegenerowanego utworu „Ferdydurke”, mógł zrozumieć głębię faszystowskiego spisku, w który wszedł znienawidzony zdrajca Jarosław Kaczyński. Trudno było znieść własną cenę upokorzenia w niezrozumieniu Wschodu. Jednak prawda, którą o rozbiorze Ukrainy objawił Giertych, jest tego warta.
Świat analityki nie dostrzegł pędu Kaczyńskiego do okupacji części Ukrainy. Nie zauważył, że polityk chce wykrwawiać polską armię i siły NATO w walkach najpierw z Rosjanami, a następnie z powstańczymi siłami ukraińskimi, które z pewnością witałyby okupanta z Zachodu chlebem i solą.
Niemniej jednak istotny jest komponent dyplomatyczny. „Kiedy domknięto ostateczne ustalenia? (wobec polsko-węgiersko-rosyjskiego rozbioru Ukrainy – red.) 4.12. 2021 roku w Warszawie odbyło się spotkania proputinowskiej międzynarodówki. To wówczas Le Pen była wożona jak głowa państwa. Tego dnia Orbán spotkał się z Kaczyńskim. Obaj przynajmniej od Amerykanów wiedzieli już o planach inwazji (Biden przekazał to sojusznikom w listopadzie)”. Jak można było tego wszystkiego nie zauważyć? Jedyną odpowiedzią jest to, że Polska nie dostrzegła również spisku z zamachem smoleńskim, finansowania PO przez CDU, agenturalnych uwarunkowań Tuska w Niemczech i wielu innych zjawisk, które w paranoidalnej naturze polskiej polityki są uznawane za teorie zupełnie wiarygodne i strawne.
We wpisie Giertycha nie byłoby nic złego. Stałby się kolejnym głupstwem nierozsądnego mitomana i megalomana, gdyby nie to, że rzuciła się na niego znaczna część świata publicystyki, a ostatecznie stempel postawił na nim szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. – Nie wykluczam, że gdyby ta decyzja (o zaproponowanej przez Kaczyńskiego misji NATO – red.) przeszła, większość sił pokojowych pochodziłaby z Polski i przejęłaby ona kontrolę nad zachodnią Ukrainą i Lwowem – powiedział 19 marca szef rosyjskiej dyplomacji. Dodał też, że Polacy „zostaliby wtedy tam przez długi czas i być może taki jest cel planu”. Giertych ze swoją hipotezą doskonale wpisał się w ten przekaz dnia. Jako wpływowa postać wśród polskich antykaczystów zyskał wzmocnienie „autorytetem” szefa MSZ państwa agresora. Były minister uderzył bronią, która do tej pory była w arsenale Antoniego Macierewicza i Tomasza Piątka – wielopoziomową w swoim absurdzie teorią spiskową. O ile jednak ani Macierewicz, ani Piątek nie wpłynęli na realną politykę, o tyle Giertych razem z Ławrowem mają na to szansę. Za chwilę Giertychem będą mówić salony w Rosji i w tych państwach na Zachodzie, które chcą się „problemu ukraińskiego” pozbyć. ©℗