"Europa musi się uniezależnić od rosyjskiego gazu i ropy" - mówi w wywiadzie opublikowanym w sobotę w niemieckim dzienniku "Handelsblatt" prezes ukraińskiego państwowego koncernu Naftohaz Jurij Witrenko. "Najwyższy czas, by wywrzeć większą presję na Władimira Putina" - dodaje.

Mimo opłat, które pobieramy za tranzyt rosyjskiego gazu na Zachód, od 2014 roku stoimy na stanowisku, że Europa musi się uniezależnić od rosyjskiego gazu i ropy - podkreśla szef Naftohazu w rozmowie przeprowadzonej przez dziennikarzy niemieckiej gazety wspólnie z francuskim dziennikiem "Les Echos", hiszpańskim - "El Mundo" i włoskim - "Corriere della Sera".

W 2021 roku Ukraina otrzymała za tranzyt gazu ok. 1,4 mld dolarów, bylibyśmy w stanie zrezygnować z tych pieniędzy, jeśli Europa zaprzestałaby kupowania ropy i gazu z Rosji; straty wojenne są dla nas o wiele większe niż dochody z handlu gazem, tego się nie da porównać - mówi Witrenko.

"Jeśli kraje UE nie mogą obejść się bez rosyjskiego gazu i ropy naftowej, powinny przynajmniej korzystać z inteligentnych mechanizmów płatniczych, takich jak rachunki powiernicze. Rosja nie będzie miała dostępu do tych pieniędzy, dopóki nie wycofa swoich żołnierzy z Ukrainy" - zaznacza.

"Najwyższy czas, aby wywrzeć większą presję na Władimira Putina. Niektórzy twierdzą, że sankcje już przynoszą efekty. Ale z pewnością widzimy, że zachowanie Putina się nie zmieniło" - podkreśla Naftogazu.

Witrenko opisuje również swoje doświadczenia z bezpośrednich negocjacji z Putinem w sprawie dostaw gazu, które prowadził kilka lat temu: "z nim można rozmawiać tylko z pozycji siły i władzy; to bardzo różni się od stylu negocjacji na Zachodzie". Według szefa Naftohazu Putin "jest tyranem, zbirem, który rozumie tylko siłę; ale jednocześnie jest racjonalny w takim zachowaniu".

Także Witrenko zaznaczył w rozmowie, że infrastruktura przesyłu i magazynowania gazu na terytorium Ukrainy nie doznała żadnego uszczerbku mimo trwających od ponad trzech tygodni działań wojennych.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)