Największymi poszkodowanymi będą rosyjscy obywatele, którzy stracą możliwość zwracania się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Rosyjski resort dyplomacji zapowiedział w czwartek, że w związku „ze zniszczeniem wspólnej przestrzeni humanitarno-prawnej w Europie” Federacja Rosyjska opuści szeregi Rady Europy. „Niech się cieszą wzajemnymi rozmowami bez Rosji” – czytamy w komunikacie MSZ. Zanim to formalnie nastąpi, za inwazję na Ukrainę Moskwa może zostać karnie usunięta z organizacji. Stosowna procedura może zostać uruchomiona już w najbliższych dniach.
Z punktu widzenia obywateli najważniejszym organem RE jest Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC), do którego można się zwrócić w przypadku naruszenia przez państwo członkowskie Europejskiej konwencji praw człowieka (EKPC). Obywatele Rosji korzystali z tego instrumentu częściej niż obywatele jakiegokolwiek innego kraju RE. Według statystyk ETPC z 2021 r. 24 proc. skarg napłynęło znad Wołgi. – W sprawach dotyczących praw człowieka i obywatela ETPC to najważniejsze miejsce, w którym można przedstawić własne argumenty i usłyszeć ich ocenę prawną, ponieważ na rosyjskie sądy w tym zakresie nie można liczyć – mówi DGP Dienis Szedow, prawnik reprezentujący m.in. rozwiązane niedawno przez władze Stowarzyszenie Memoriał. – Państwo rosyjskie dość skrupulatnie wypłaca zadośćuczynienia pieniężne orzeczone przez ETPC, ale nie realizuje zaleceń systemowych – dodaje. W efekcie pieniądze wypłacono nawet liderowi opozycji Aleksiejowi Nawalnemu, który wygrał sprawę w Strasburgu, co nie uchroniło go przed wtrąceniem do obozu w 2021 r.
Sam komunikat MSZ nie wystarczy, by Rosja formalnie przestała być członkiem Rady Europy. Najpierw rosyjski parlament musi wypowiedzieć EKPC. Po wypowiedzeniu konwencji wyjście z organizacji nastąpi wraz z zakończeniem roku budżetowego, czyli najwcześniej 1 stycznia 2023 r., o ile prezydent Władimir Putin zdąży podpisać stosowną ustawę do końca września, lub 1 stycznia 2024 r., jeśli zrobi to później. Trybunał będzie mógł rozpatrywać wszystkie skargi, które zostaną wniesione przez Rosjan do momentu formalnego wygaśnięcia członkostwa. Obecnie na rozpatrzenie czeka 15 tys. takich skarg. Wygaśnięcie członkostwa może nastąpić wcześniej, o ile decyzję o usunięciu Rosji podejmie Komitet Ministrów RE, w którego skład wchodzą przedstawiciele państw członkowskich, czyli wszystkich krajów Starego Kontynentu poza Białorusią, Kosowem i Watykanem. Na razie, 14–15 marca, Zgromadzenie Parlamentarne RE ma się zająć łamaniem praw człowieka w kontekście rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie.
25 lutego Komitet Ministrów zawiesił udział Rosji w KM i ZP. Decyzję poparło 42 członków RE – wszyscy poza Armenią i Rosją, które głosowały przeciw, Turcją, która się wstrzymała, i Azerbejdżanem, który nie wziął udziału w głosowaniu. – To krok niezbędny w świetle niedopuszczalnej agresji zbrojnej przeciwko Ukrainie – tłumaczył przewodniczący KM RE, szef włoskiej dyplomacji Luigi Di Maio. Były prezydent Dmitrij Miedwiediew, niegdyś uważany za kremlowskiego liberała, nazwał tę decyzję „dziką niesprawiedliwością”. – Chociaż to też niezły powód, by wreszcie trzasnąć drzwiami i na zawsze zapomnieć o tych bezmyślnych biedakach. Wstąpiliśmy tam kiedyś z głupoty. Błędy młodości – dodał Miedwiediew. Wyjściu z Rady Europy może towarzyszyć przywrócenie kary śmierci, o czym coraz częściej wspominają rosyjscy politycy. W 1997 r. Moskwa podpisała zakazujący kary głównej protokół nr 6 EKPC, co było warunkiem przystąpienia do RE, i choć nigdy nie został on ratyfikowany, Sąd Konstytucyjny Rosji dwukrotnie potwierdzał, że w kraju obowiązuje moratorium na egzekucje.
Miedwiediew argumentował 25 lutego, że kara śmierci „jest aktywnie wykonywana w USA i Chinach”, a szef Sądu Konstytucyjnego pisał jeszcze w zeszłym roku, że nie da się wykluczyć powrotu do orzekania kary głównej. Już wcześniej, w latach 2014–2019, Rosja była pozbawiona prawa głosu w RE za nielegalną aneksję rosyjskiego Krymu. W przeszłości tylko raz się zdarzyło, by jakieś państwo opuściło utworzoną w 1949 r. Radę Europy. W 1969 r. Grecja, rządzona przez juntę, zrezygnowała z członkostwa, by uniknąć rozpatrywania negatywnego – jak wynikało z przecieków – raportu Maxa van der Stoela w sprawie systematycznego łamania praw człowieka w warunkach wojskowej dyktatury. Grecja wróciła do grona państw członkowskich pięć lat później, zaraz po obaleniu rządów generałów.