-Wszystkie schematy i procesy związane z logistyką pomocy humanitarnej stworzyliśmy od zera. W normalnych warunkach tworzy się przez lata, a my zrobiliśmy to w dwa tygodnie, bo po prostu nie mieliśmy wyjścia – mówi Vadym Voronin, koordynator centrum wolontariatu, organizacji społecznej „Piklujsia” w Ukrainie.

Gdzie mieści się centrum wolontariatu, którego jest pan koordynatorem?

W obwodzie lwowskim, w małej miejscowości Żółkiew, która znajduje się pomiędzy Lwowem a Rawą Ruską. Teraz w Żółkwi jest spokojnie, dlatego mamy możliwość pomagać ludziom z innych regionów Ukrainy. To nasze główne zadanie i nasza misja. Organizacja społeczna „Piklujsia” (Dbaj – pl) aktywnie działa i pomaga wojskowym od 2014 roku, od momentu, kiedy wybuchła wojna w Donbasie.

Jak udało wam się wypracować schemat pomocy, żeby trafiała ona w ręce najbardziej potrzebujących?

Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że wszystkie schematy i procesy związane z logistyką pomocy humanitarnej stworzyliśmy od zera. W normalnych warunkach tworzy się przez lata, a my zrobiliśmy to w dwa tygodnie, bo po prostu nie mieliśmy wyjścia Dopiero teraz, w drugim tygodniu wojny, dopięliśmy wszystkie formalności, które się wiążą z dokumentami czy wnioskami o pomoc humanitarną.

Na samym początku pojawił się problem z kierowcami, którzy mieliby jeździć i odbierać pomoc humanitarną na granicy polsko-ukraińskiej. Zaczęła się mobilizacja i mężczyźni w wieku od 18. do 60. roku życia nie mogli opuszczać terytorium Ukrainy. Musieliśmy więc szukać chętnych kobiet albo mężczyzn, którzy mają na utrzymaniu co najmniej troje dzieci, bo oni nie podlegają mobilizacji.

Czy dochodziły do was informacje o jakichś nadużyciach związanych z dostarczaniem pomocy humanitarnej?

Osobiście z czymś takim się nie spotkałem. Ale oczywiście, w takiej mętnej wodzie - bo tylko tak mogę określić transport pomocy humanitarnej do Ukrainy w pierwszym tygodniu wojny - znajdą się ludzie, którzy będą chcieli zarobić na tym pieniądze. Wiemy, że istnieją, ale teraz nie mamy czasu ich ścigać. Troszczymy się o potrzebujących pomocy i robimy wszystko co jest w naszej mocy, aby pomoc humanitarna trafiła do nich jak najszybciej.

Jak wygląda praca wolontariuszy?

Codziennie przyjeżdża do nas jedna, czasami dwie ciężarówki z pomocą humanitarną. Dostajemy dużo rzeczy, które są potrzebne uchodźcom wewnętrznym, tj. odzież, chemię, artykuły higieniczne, leki.

Mamy ogromną ekipę, która składa się z logistyków, prawników i medyków. Mamy również centrum medyczne i miejsca noclegowe. Każdy uchodźca wewnętrzny może przenocować u nas, zatrzymać się na jakiś czas; jeżeli ktoś chce jechać do Polski, nasi wolontariusze pomagają w kwestiach związanych z przekraczaniem granicy.

Medycy, który są w centrach medycznych segregują leki, tworzą listę, po czym wolontariusze rozwożą medykamenty tam, gdzie ich brakuje. Na każdy rodzaj medykamentów mamy wniosek, wiemy w jakich liczbach i ilościach szpitale potrzebują leków, wiemy też, kto jest osobą zamawiającą. Działamy oficjalnie i szybko.

Czy władze lokalne jakoś pomagają wolontariuszom?

W tym tygodniu dostaliśmy wiadomość, że władze lokalne przyjęły kontrolę nad pomocą, która trafia do Ukrainy z zagranicy. Będą koordynować do których miejscowości i w jakich ilościach pomoc musi dalej zostać przekazana. Wiem, że w najbliższym czasie ciężarówki pojadą do Kijowa i do wschodnich regionów Ukrainy. Chcę również podkreślić, że w obecnej sytuacji, transport pomocy humanitarnej jest kwestią problematyczną. Trudno jest znaleźć kierowcę wolontariusza, który chciałby wyjeżdżać poza obwód lwowski, ludzie po prostu się boją. Nie każdy chce na zasadach wolontariatu jechać do Mariupola, ludzie obawiają się o swoje życie.

Czy są jakieś dane ile ciężarówek z pomocą humanitarną trafiło do Ukrainy?

Niestety nie mamy takich danych i chyba w najbliższym czasie będą trudne do pozyskania. Często jest tak, że np. ciężarówka z zagranicy nigdzie się nie zatrzymuje po przekroczeniu granicy i od razu jedzie do Kijowa czy jakiegoś innego miasta albo mniejszej miejscowości.

Jak wygląda sprawa z pomocą humanitarną dla żołnierzy?

Bardzo ciężko jest zdobyć rzeczy, które są potrzebne dla armii ukraińskiej. Ale jestem przekonany, że każda pomoc humanitarna dla żołnierzy, tj. sprzęt, kamizelki, hełmy etc. bezpośrednio trafiają na linię frontu. Nie ukrywam, bardzo się cieszę z tego powodu.