Prawie żadne z niezależnych państw nie dołączyło i nie wspiera bezpośrednio agresji Rosji na Ukrainę. Jedynym wyraźnym sojusznikiem Putina pozostaje białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, a Zachód przyciąga do siebie kolejne państwa, w tym neutralną Szwajcarię.

Choć wciąż nie wszystkie kraje UE zadeklarowały dostarczanie broni do Ukrainy (wstrzymały się Węgry, protestuje wobec tego grecka Syriza), to dziś nikt z sojuszniczych państw NATO i większości członków Unii nie ma wątpliwości co do kierunku działań w najbliższych dniach. Ukraina może liczyć na pomoc całej unijnej „27” oraz Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Finlandii, która chce dołączyć do NATO, czy Turcji, która podjęła m.in. decyzję o zamknięciu cieśnin Bosfor i Dardanele. – Ponad 30 państw, które reprezentują ponad połowę światowej gospodarki, ogłosiło już sankcje i ograniczenia dotyczące eksportu wobec Rosji – podkreślała wczoraj szefowa KE Ursula von der Leyen.
UE zwraca się także w stronę regionów Europy, w których Rosja próbowała w ostatnich latach odzyskać lub utrzymać swoje wpływy. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell ostrzega, że Ukraina to niejedyny cel Putina. Planuje złożyć wizytę w Mołdawii, a sytuacja w Gruzji oraz na Bałkanach Zachodnich będzie obiektem zainteresowania UE w najbliższych dniach. Borrell chce upewnić się, że kraje kandydujące, jak Albania czy Macedonia Północna, w pełni wesprą obecne działania „27”. – To narodziny geopolitycznej Europy – stwierdził wczoraj w PE szef unijnej dyplomacji i dodał, że każdy kraj musi zrealizować swoje zobowiązania względem sojuszników.
Wszystkie państwa UE nakładają sankcje gospodarcze na Rosję, rosyjskie banki, rosyjski reżim i rosyjskich oligarchów, koordynując kolejne kroki z partnerami z Waszyngtonu czy Londynu. Na nałożenie sankcji zdecydowały się też Norwegia, Japonia, Korea Południowa i Australia. Na pokład zachodniego sojuszu dołączyła też Szwajcaria, co jest sytuacją bezprecedensową. Szwajcaria była symbolem neutralności od kongresu wiedeńskiego i stała się wręcz synonimem tego pojęcia. Zurych na całym świecie kojarzy się głównie z bankowością i dobrami luksusowymi. Zarówno pierwsze, jak i drugie uwielbiają rosyjscy oligarchowie, których aktywa były do tej pory tu bezpieczne. Szwajcaria zdecydowała się jednak przyjąć unijne pakiety sankcji i nałożyć je również na Putina, premiera Rosji Michaiła Miszustina, szefa MSZ Siergieja Ławrowa. Zurych obiecał również wsparcie dla uchodźców.
Po stronie Władimira Putina militarnie jest wyłącznie Białoruś, która – zgodnie z informacjami ukraińskich władz – dołączyła do rosyjskiej inwazji, kiedy białoruskie wojska przekroczyły północną granicę w okolicach Czernichowa. Poczynań Kremla bronią także koreański reżim Kim Dzong Una, birmańska junta i Syria. Prezydent Syrii Baszar al-Asad jest wiernym sojusznikiem Rosji od czasu zaangażowania w 2015 r. po jego stronie wojsk rosyjskich, które pomogły mu w zwycięstwie nad tzw. Państwem Islamskim. Asad działania Putina określa jako „przywrócenie na świecie równowagi zburzonej po rozpadzie Związku Radzieckiego”. Rosyjski przywódca może liczyć też na przychylność władz Pakistanu oraz Iranu. Od konfliktu dystansują się w większości państwa Afryki i Ameryki Południowej. Podobnie Unia Afrykańska, która ogranicza się do pojedynczych interwencji w sprawie rzekomego rasizmu na granicy polsko-ukraińskiej. Afryka, w dużej mierze uzależniona jest od Chin, które uchodzą za partnera Moskwy. Pekin od początku jednak wzywa do deeskalacji konfliktu. Podczas nadzwyczajnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ ambasador Chin Zhang Jun podkreślał, że wojna w Ukrainie „nie leży w interesie żadnej ze stron”, i wyraził zadowolenie z rozpoczętych przedwczoraj rozmów pokojowych. – Ukraina powinna służyć jako pomost komunikacyjny pomiędzy Wschodem a Zachodem, a nie jako miejsce konfrontacji pomiędzy wielkimi mocarstwami – mówił chiński ambasador przy ONZ. Pekin wydaje się coraz bardziej zdystansowany wobec działań Putina – wojna i bezpośrednia agresja militarna nie są na ten moment strategią zdobywania wpływów przez Państwo Środka.
W nadzwyczajnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ biorą udział przedstawiciele 193 państw. Ostatni raz w takim trybie próbowano rozwiązać konflikt syryjsko-izraelski w 1982 r. Dzisiejsze głosowanie nad projektem rezolucji pokaże, ile szabli może zgromadzić na swoim biurku rosyjski agresor.