Od czwartku w stanie Nowy Jork przestanie obowiązywać wymóg noszenia maseczek w większości zamkniętych przestrzeni publicznych - ogłosiła w środę gubernator Kathy Hochul. To kolejny amerykański stan, który w ramach łagodzenia restrykcji covidowych znosi obowiązek zasłaniania nosa i ust.

Maseczki będzie trzeba nadal nosić w szkołach.

W Nowym Jorku, noszenie maseczek było obowiązkowe od 10 grudnia 2021 roku m.in. w sklepach i biurach. Przepis wprowadzono na fali wzrostu zakażeń wariantem Omikron koronawirusa.

Z wymogu noszenia maseczek rezygnują nie tylko stany zarządzane przez republikańskich gubernatorów. Tylko w poniedziałek zapowiedziały to New Jersey, Delaware i Connecticut. W środę taki zamiar wyraził gubernator Illinois, J. B. Pritzker. Kalifornia ma znieść ten przepis do 16 lutego, a Oregon do 31 marca - informują amerykańskie media.

Szefowa Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) Rochelle Walensky podkreśliła w środę, że jej agencja wciąż zaleca noszenie maseczek na obszarach, gdzie występuje dużo przypadków zakażeń, co obejmuje większość terytorium USA.

"Pracujemy nad wytycznymi, pracujemy nad obserwowaniem aktualnych trendów. (…) Liczba hospitalizacji jest nadal wysoka, wskaźniki zgonów są wciąż wysokie" – uzasadniała Walensky.

"Biorąc pod uwagę malejącą liczbę przypadków infekcji, biorąc pod uwagę malejącą liczbę hospitalizacji, czujemy się komfortowo, aby znieść restrykcje" - tłumaczyła z kolei swoją decyzję gubernator Nowego Jorku.

Do zniesienia obowiązku zakładania maseczek w szkołach wzywa w USA coraz więcej lekarzy i rodziców. Zwracają uwagę m.in. na zwiększony dostęp dzieci do szczepień przeciwko Covid-19 oraz negatywny wpływ jaki wywiera długoterminowe noszenie maseczek na ich zdrowie psychiczne i rozwój.

"Nie można utrzymywać czerwonego alarmu (…) w nieskończoność. Ludzie po prostu nie mogą zachować wysokiej czujności bez zmęczenia i bez załamania" – cytuje dziennik "USA Today" dr Shirę Doron, epidemiolog ze szpitala Tufts Medical Center w Bostonie.

Andrzej Dobrowolski (PAP)