Kongres zadecydował o przeznaczeniu dodatkowego 1 bln dol. na rozwój infrastruktury.

Po półrocznym maratonie negocjacyjnym Izba Reprezentantów USA przegłosowała gigantyczny, wart 1 bln dol. pakiet infrastrukturalny. To jeden z najważniejszych punktów programowych prezydenta Joego Bidena, który w tym tygodniu złoży podpis pod dokumentem. – Łopaty pójdą w ruch w ciągu dwóch, trzech miesięcy – zapowiadał po głosowaniu na Kapitolu usatysfakcjonowany gospodarz Białego Domu. Siedmioletni plan wydatków przewiduje dodatkowe 110 mld dol. na remonty dróg i mostów. Kolejne 66 mld przypadnie na modernizację kolei, a 65 mld dol. na zapewnienie powszechnego dostępu do szybkiego internetu. Z przewidzianych przez Kongres funduszy będzie można finansować wymianę ołowianych rur wodociągowych, rozwój sieci ładowania pojazdów elektrycznych i przebudowę portów oraz lotnisk.
Pakiet, który przed Izbą Reprezentantów w sierpniu przegłosował Senat, pozwoli na niespotykaną od lat 50. XX w. rozbudowę amerykańskiej infrastruktury, krwiobiegu największej światowej gospodarki. To konieczne o tyle, że od tego czasu liczba ludności Stanów Zjednoczonych podwoiła się, a w XXI w. w relacji do PKB Amerykanie wydawali na rozwój sieci transportowej dwa razy mniej niż Europejczycy i ponad trzy razy mniej niż Chińczycy. Na skutek niedofinansowania – zgodnie z raportem Amerykańskiego Towarzystwa Inżynierów Budownictwa – 43 proc. dróg i mostów w USA jest w kiepskim stanie. Pociągi w Stanach Zjednoczonych są statystycznie wolniejsze niż w Europie, a portów lotniczych próżno szukać na czołowych miejscach światowych rankingów. Szacuje się, że ponad 40 mln Amerykanów nie ma dostępu do szerokopasmowego internetu. Internetowe pustynie pokrywają znaczne obszary kraju.
W obliczu nasilających się ostrzeżeń inżynierów świadomość, że trzeba wyraźnie zwiększyć inwestycje w infrastrukturę, rosła u republikanów i demokratów od lat. Do zdecydowanego kroku zmuszała amerykańskich polityków także rywalizacja z rozwijającymi się w zawrotnym tempie i stanowiącym coraz większą konkurencję dla USA Chinami. Przedmiotem sporu pozostawał jednak zakres interwencji państwa. Republikanie w większości opowiadali się za skromniejszym planem, obawiając się, że zbyt odważne działania skutkować będą nadmiernym zwiększeniem długu publicznego.
Po przejęciu w styczniu kontroli nad Kongresem i Białym Domem przez Partię Demokratyczną negocjacje rozwlekały się jednak głównie przez podziały wewnątrz tego ugrupowania. Lewicowe skrzydło demokratów długo wiązało poparcie dla pakietu infrastrukturalnego z przeforsowaniem ustaw dotyczących wydatków socjalnych, opiewających na kwotę 1,75 bln dol. Oprócz wydatków na zieloną transformację przewidziane jest w nim m.in. wprowadzenie po raz pierwszy w historii kraju gwarantowanego płatnego urlopu rodzicielskiego. Pakiet ten prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu zostanie poddany pod głosowanie w Izbie Reprezentantów.
Do ostatecznego porozumienia między frakcjami demokratów w sprawie infrastruktury doszło po bolesnych dla nich wyborach gubernatorskich w Wirginii, gdzie przed rokiem Biden pokonał Donalda Trumpa z przewagą ponad 10 pkt proc., a tym razem, ku zaskoczeniu większości obserwatorów, wybory na szefa stanu wygrał tu 2 listopada republikanin Glenn Youngkin, korzystając z niskich wskaźników poparcia dla przywódcy USA i demokratów. Otoczenie Bidena ma nadzieję, że po przeforsowaniu w Kongresie oczekiwanych pakietów uda im się powstrzymać spadkowy trend w sondażach.