Jednolity front
UE zainicjowała transatlantycką Radę ds. Handlu i Technologii w grudniu 2020 r. z dwóch powodów. Pierwszym była chęć włączenia USA w europejskie plany kształtowania polityki cyfrowej i handlowej na skalę globalną. Przewodnicząca Komisji, Ursula von der Leyen, liczyła, że zmiana w amerykańskiej administracji ułatwi współpracę w kwestiach takich jak etyczne standardy z zakresu użycia nowych technologii – sztucznej inteligencji, internetu rzeczy i dostosowanie ich do demokratycznych standardów i praw człowieka. Komisja liczyła także na zaangażowanie partnera we współpracę z zakresu polityki konkurencji na rynkach cyfrowych tak, aby zmniejszyć dominację Big Tech po obu stronach Atlantyku.
Drugim przyczynkiem do pogłębienia współpracy były wyzwania gospodarcze, dla których punktem wspólnym była ekspansja technologiczna Chin. Objawy tych wyzwań, takie jak zakłócenia w łańcuchach dostaw półprzewodników, utrata kontroli nad eksportem wysokich technologii czy liczne przejęcia zachodnich firm przez chińskie podmioty kontrolowane i subsydiowane przez państwo, skłaniały do wprowadzania środków chroniących rodzime rynki. Stany Zjednoczone od samego początku powołania Rady (czerwiec 2021 r.) dążyły do tego, aby to właśnie przeciwdziałanie globalnej dominacji technologicznej Chin stanowiło rdzeń transatlantyckiej współpracy.
Protokół (ro)zbieżności
Na kilka dni przed pierwszym spotkaniem zaplanowanym na 29 września Francja próbowała doprowadzić do jego przesunięcia. Powodem było podpisanie w połowie września przez Australię, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię partnerstwa w zakresie bezpieczeństwa – AUKUS. W jego wyniku Australia wycofała się z kontraktu na francuskie okręty podwodne. Ostatecznie spotkanie Rady się odbyło, ale francuskie oburzenie na transatlantyckiego partnera odcisnęło swoje piętno – wbrew wcześniejszym zapowiedziom, współpraca dotycząca projektowania i produkcji półprzewodników została na razie przemilczana, oprócz wzmianki o krótkookresowej współpracy rozwiązującej najpilniejsze problemy w dostępności półprzewodników w ramach istniejących łańcuchów dostaw.
Kolejnym przemilczanym wątkiem w dwustronnej współpracy jest konieczność wypracowania porozumienia w zakresie transferu i zarządzania danymi osobowymi. W lipcu 2020 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok unieważniający dotychczas obowiązującą umowę Privacy Shield, na mocy której legalne było m.in. przechowywanie danych europejskich użytkowników Facebooka na terytorium USA. TSUE stwierdził, że amerykańskie prawo przewiduje zbyt rozległy dostęp administracji państwowej do danych przechowywanych przez rodzime firmy, co skutkuje niedostateczną ochroną danych osobowych. Pomimo nacisków przedsiębiorców, dla których brak porozumienia stwarza ryzyko i koszty, nowej umowy nie ma, co wynika m.in. z niekompatybilnych systemów prawnych.
Kością niezgody pozostają regulacje bigtechu poprzez dopasowanie prawa konkurencji do wyzwań gospodarki cyfrowej, zwłaszcza jej „platformizacji”. W grudniu zeszłego roku KE przedstawiła projekt dwóch aktów prawnych: o rynkach i usługach cyfrowych, które są bezprecedensową na skalę światową próbą ograniczenia monopolu BigTech. Dokumenty, będące obecnie przedmiotem negocjacji pomiędzy państwami i Parlamentem Europejskim, zostały skrytykowane przez amerykańską administrację. Jednocześnie same Stany Zjednoczone zaostrzyły swój kurs wobec tych firm. W czerwcu komisja ds. sprawiedliwości w Izbie Reprezentantów przedstawiła pakiet pięciu ustaw w dużej mierze podobnych do tych unijnych.
Co może się udać?
Pomimo wielu aktualnych i potencjalnych problemów na linii UE–USA instytucjonalizacja współpracy w zakresie technologii na najwyższym szczeblu politycznym świadczy o obopólnej gotowości do poprawy relacji gospodarczych po „erze” Donalda Trumpa. Wydaje się, że odrobione zostały lekcje z nieudanych negocjacji (2013–2016 r.) kompleksowej umowy handlowej – Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Tym razem Rada nie stawia przed sobą ambitnych celów w postaci wiążących umów. Zainicjowane obecnie prace w dziesięciu grupach roboczych mają przede wszystkim wzmocnić dialog i wymianę informacji w dziedzinach, w których współpraca przełoży się na odporność wobec niepożądanej ekspansji Chin, np. monitorowania inwestycji zagranicznych czy eksportu wrażliwych i wschodzących technologii. ©℗