Bruksela z duszą na ramieniu wyczekiwała konkluzji ze spotkania przywódców USA i Chin, do którego doszło w ubiegły czwartek w południowokoreańskim mieście Pusan. Ostatecznie Donaldowi Trumpowi udało się przekonać Xi Jinpinga, by zrezygnował – na razie na rok – z planów zaostrzonej kontroli eksportu metali ziem rzadkich, która miała się rozpocząć już 1 grudnia. Amerykański przemysł odetchnął z ulgą, natomiast Europejczyków jeszcze przez wiele godzin trzymano w niepewności.

W sobotę dobrą nowinę przekazał unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič. „Chiny potwierdziły, że zawieszenie ściślejszej kontroli eksportu, której założenia przedstawiono w październiku, dotyczy UE. Obie strony zadeklarowały dalsze zaangażowanie we współpracę na rzecz poprawy wdrażania polityki kontroli eksportu” – napisał Šefčovič w serwisie X po spotkaniu z wysokimi przedstawicielami chińskiego ministerstwa handlu.

UE zaczyna długi bieg. Na razie jest zależna od dostaw z Chin

Chiny są światowym hegemonem w wydobyciu i przetwarzaniu metali ziem rzadkich niezbędnych do produkcji m.in. baterii, silników elektrycznych czy elektroniki codziennego użytku. W ciągu ostatnich kilku dekad UE niemal całkowicie uzależniła istotne gałęzie swojej gospodarki od dostaw z Chin – około 90 proc. metali ziem rzadkich wykorzystywanych na obszarze Wspólnoty pochodzi z Państwa Środka.

Tak silna zależność od nie zawsze przewidywalnego Pekinu już teraz negatywnie odbija się na zdolnościach produkcyjnych europejskich firm i konkurencyjności całego bloku. Šefčovič przyznaje, że część przedsiębiorstw musiała wstrzymać produkcję, a w wypadku najczarniejszego scenariusza, a więc całkowitego zablokowania importu metali ziem rzadkich z Chin, zapasy surowców wyczerpią się w ciągu kilku tygodni.

Mimo kroku w tył poczynionego przez Xi, w mocy utrzymano biurokratyczne bariery i ograniczenia nałożone na importerów w ramach poprzedniego, wiosennego pakietu restrykcji. Według Šefčoviča chińscy urzędnicy jak dotąd rozpatrzyli pozytywnie jedynie 50 proc. wniosków złożonych przez firmy z Europy.

Uniezależnienie się od dostaw metali ziem rzadkich z Chin znalazło się w unijnej agendzie już jakiś czas temu, czego przykładem był przyjęty w 2024 r. akt ws. surowców krytycznych, w którym wskazano surowce krytyczne i surowce strategiczne o dużym znaczeniu dla technologii stosowanych w transformacji ekologicznej i cyfrowej, a także w sektorach obronnym i kosmicznym. Dokument przewiduje, że w 2030 r. z jednego państwa trzeciego powinno pochodzić maksymalnie 65 proc. rocznego zapotrzebowania UE na każdy z surowców strategicznych.

Bruksela dąży również do wzmocnienia europejskich zdolności w obszarze wydobycia i przetwarzania krytycznych surowców. W marcu 2025 r. KE wytypowała 47 projektów strategicznych mających na celu zabezpieczenie i dywersyfikację dostępu do surowców w Unii Europejskiej. Przedsięwzięcia są realizowane w 13 państwach członkowskich: Belgii, Francji, Włoszech, Niemczech, Hiszpanii, Estonii, Czechach, Grecji, Szwecji, Finlandii, Portugalii, Polsce i Rumunii. 25 projektów obejmuje działalność wydobywczą, 24 – przetwarzanie, 10 – recykling, a 2 – substytucję surowców.

Wielu analityków zadawało sobie w ostatnich dniach pytanie, czy wstrząs wywołany ostatecznie niespełnioną groźbą ze strony Chin przyspieszy przewidziane w akcie działania Brukseli zmierzające do osiągnięcia większej suwerenności surowcowej. I tak rzeczywiście się stało, o czym świadczy przemówienie Ursuli von der Leyen wygłoszone 25 października podczas konferencji Berlin Global Dialogue. W stolicy Niemiec szefowa KE zaprezentowała założenia planu RESourceEU, wzorowanego w części na REPowerEU i zakładającego m.in. wspólne zakupy i gromadzenie zapasów. Von der Leyen zapowiedziała też intensyfikację prac nad partnerstwami w zakresie surowców krytycznych z Ukrainą, Australią, Kanadą, Kazachstanem, Uzbekistanem, Chile czy Grenlandią.

– Żyjemy w erze geoekonomii. Musimy wykorzystać naszą pozycję geoekonomiczną, aby chronić nasze strategiczne sektory i łańcuchy dostaw. To kwestia bezpieczeństwa narodowego. A Europa ma wszystko, co jest potrzebne, by odnieść sukces w tym nowym, nastawionym na konfrontację świecie – podkreśliła von der Leyen.

Jak zauważa portal Politico, z jednej strony Bruksela próbuje wywrzeć presję na Pekin, by ten wycofał się ze wspierania Rosji w wojnie z Ukrainą – w wyniku nacisku Trumpa najnowszy, 19. pakiet sankcji objął nawet kilka chińskich podmiotów. Z drugiej uzależnienie surowcowe i łączące się z nim obawy przed nieodwracalnymi szkodami dla europejskiego przemysłu nie pozwalają UE na nadmiernie asertywną postawę i zmuszają ją do przyjęcia bardziej pojednawczego stanowiska w sporze handlowym.

– W tych negocjacjach UE jest co najwyżej drugorzędnym, a może nawet trzeciorzędnym graczem lub nie jest w ogóle brana pod uwagę ani przez Waszyngton, ani przez Pekin – ocenił w rozmowie z Politico Jeremy Chan, starszy analityk w Eurasia Group. ©℗