Po rekonstrukcji rządu w ministerstwie rolnictwa pozostało jedynie dwóch wiceministrów – Adam Nowak z PSL i Jacek Czerniak z Lewicy. Do obsadzenia pozostały dwa ministerialne stanowiska, które wcześniej zajmowali Michał Kołodziejczak (KO) oraz obecny minister Stefan Krajewski (PSL).

Nowo mianowany szef resortu mówi nam, że docelowo kierownictwo resortu ma się składać z ministra i jego czterech zastępców.

Nowe twarze w ministerstwie we wrześniu

Pytany o termin, kiedy kierownictwo resortu będzie w pełnej obsadzie, Krajewski mówi w rozmowie z DGP o kilku najbliższych tygodniach. Oznaczałoby to, że skład byłby w komplecie we wrześniu.

- Myślę, że w ciągu kilku najbliższych tygodni te uzupełnienia się dokonają, tak żebyśmy mogli już z całą siłą rozwiązywać problemy polskiego rolnictwa – mówi w rozmowie z DGP minister.

Wiadomo, że swojego reprezentanta w kierownictwie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi chce mieć najsilniejsza partia koalicji, czyli KO. Być może obsadzi ona swoimi politykami oba wakaty.

Wedle wcześniejszych informacji DGP koalicjanci z KO rozważajątrzy kandydatury: posłanek Małgorzaty Gromadzkiej i Alicji Łepkowskiej-Gołaś oraz senatorki Moniki Piątkowskiej. Dwie pierwsze zasiadają w sejmowej komisji rolnictwa, zaś Piątkowska przez sześć lat, do marca 2025 r., była prezeską Izby Zbożowo-Paszowej.

Krajewski nie zaprzecza, że jedną z wiceminister będzie właśnie któraś z tych kandydatek.

- Każdą kandydaturę wskazaną przez koalicjanta będziemy rozważać – mówi.

Powrót Kołodziejczaka do resortu rolnictwa wciąż możliwy?

Dodaje, że nie zamyka też drzwi przed poprzednim wiceministrem rolnictwa spod szyldu KO – Michałem Kołodziejczakiem.

-Z ministrem Kołodziejczakiem współpracowałem wiele miesięcy, rozmawialiśmy na wiele tematów. Natomiast myślę, że poseł Kołodziejczak nie chce wracać do resortu. Jeśli jednak tak by było, to jestem sobie w stanie wyobrazić współpracę z każdym ze skazanych kandydatów – podkreśla minister.

- Do szczegółowej dyskusji zostałaby jednak kwestia dokładnego podziału kompetencji i obowiązków – precyzuje Krajewski.

Przypomnimy – kontrowersyjny polityk, lider Agrounii, podał się do dymisji w połowie czerwca. Jako powód podał panującą w resorcie biurokrację i brak szansy na szybkie zmiany. Kołodziejczak skarżył się też, że w departamentach, którymi zawiaduje, brakuje pracowników, oraz że nie ma pełnej zwierzchności nad dyrektorami tychże departamentów.

Te słowa wywołały konsternacje w gmachu ministerstwa rolnictwa. Ówczesny minister Czesław Siekierski w rozmowie z DGP nie ukrywał żalu do swojego podwładnego.

- Nie można tak traktować kolegów z resortu. Nawet jeśli pojawiają się ewentualne sytuacje, że w danym departamencie jest przerost zatrudnienia, a w innych brakuje osób do pracy, to staramy się to rozwiązań wewnątrz resortu – mówił wtedy Siekierski.

Dziś Krajewski ze spokojem podchodzi jednak do tematu niezbyt eleganckiego pożegnania się Kołodziejczaka z resortem.

- To była jego decyzja, nie chcę tego oceniać. Nie mam o to żalu – mówi obecny minister.