Przed długim weekendem doszło do pierwszego oficjalnego spotkania Karola Nawrockiego z Donaldem Tuskiem w Pałacu Prezydenckim. O rozmowę poprosił szef rządu w związku ze szczytem na Alasce. – Przede wszystkim spotkanie dotyczyło kwestii międzynarodowych, bezpieczeństwa, spraw najważniejszych dziś dla Polaków – komentował po spotkaniu Paweł Szefernaker, szef gabinetu prezydenta. Spotkanie trwało niecałą godzinę. – Atmosfera była normalna, czyli taka, jaka powinna być na spotkaniu prezydenta z premierem – podkreślał Szefernaker.

W kuluarach politycy z obu środowisk przyznają wprost: spotkanie w pałacu było efektem środowej telekonferencji Donalda Trumpa z europejskimi przywódcami. Polskę reprezentował na niej Karol Nawrocki, a nie Donald Tusk. – „Bitwa o krzesło” wróciła. Tym razem zwycięsko wyszedł z niej prezydent – słyszymy w KPRM. – Tusk brutalnie przekonał się, że ignorowanie prezydenta nie jest żadną strategią, dlatego poprosił o spotkanie – komentuje z kolei nasz rozmówca z otoczenia głowy państwa.

Do sprawy odniósł się również sam premier. – Otrzymaliśmy informację, (…) że strona amerykańska wolałaby, żeby w relacji z prezydentem Trumpem z polskiej strony był prezydent. (…) Jestem gotów respektować przyzwyczajenia Amerykanów, że na poziomie prezydenckim mamy się kontaktować. Do tego potrzebna jest współpraca między mną a prezydentem Nawrockim i intensywna wymiana informacji, żeby fakt, że Amerykanie preferują kontakty na poziomie prezydenckim, nie szkodził naszym interesom. Tylko tyle i aż tyle – podkreślał Tusk.

Czy czwartkowe spotkanie premiera z prezydentem przyniosło zatem przełom w ich relacjach? Niekoniecznie. Jak nieoficjalnie słyszymy, na spotkaniu obaj politycy zgodzili się, że w kwestiach polityki zagranicznej należy współpracować. Ale nie jest wykluczone, że do kolejnych napięć na tej linii będzie dochodzić. – Prezydent będzie wykorzystywał wszystkie dostępne prerogatywy. Po prostu. Czasem do granic możliwości – komentuje w rozmowie z DGP jeden z ministrów w KPRP.

O zasadach współpracy z głową państwa mówił również szef gabinetu Paweł Szefernaker. – Konstytucja jasno wskazuje prerogatywy prezydenta. Prezydent będzie aktywnie uczestniczył w życiu publicznym, będzie korzystał z prerogatyw, które są prawem dla niego ustanowione – wskazywał na konferencji prasowej.

W trakcie spotkania zapadła również decyzja o zwołaniu Rady Gabinetowej na 27 sierpnia. Tematem posiedzenia mają być kwestie związane ze stanem finansów publicznych, z realizacją inwestycji rozwojowych oraz problemami ustrojowymi. Prezydent podczas obrad wspomnieć ma również o trzech projektach ustaw, które skierował do parlamentu: o Centralnym Porcie Komunikacyjnym, obniżenie podatków i ochronie polskiego rolnictwa.

– Pomyślność dalszej współpracy w jakimś stopniu jest uzależniona od procedowania prezydenckich projektów ustaw. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której Karol Nawrocki akceptować będzie ich lekceważenie. Pewnie projekt o CPK prędzej czy później zostanie odrzucony, ale o kwestie podatkowe walka będzie spora – mówi nam jeden z posłów PiS, zbliżony do Pałacu Prezydenckiego.

Dr Mateusz Zaremba, politolog z Uniwersytetu SWPS, podkreśla, że sygnały dotyczące dalszej współpracy na linii rząd–prezydent są niejednoznaczne. – Największym problemem jest brak instytucji zdolnej rozstrzygać potencjalne spory kompetencyjne. Decyzje Trybunału Konstytucyjnego są przecież przez część osób kwestionowane. I właśnie to stanowi zasadniczą zmianę w porównaniu z czasami prezydentury Lecha Kaczyńskiego – mówi.

Zdaniem eksperta, w ostatnich dniach w oczach opinii publicznej lepiej zaprezentował się prezydent Karol Nawrocki. – Ale prawda jest taka, że Amerykanie wolą się spotykać z prezydentem z uwagi na rangę urzędu. Gdyby teraz funkcję sprawował Rafał Trzaskowski czy ktokolwiek inny, pewnie nie zwrócilibyśmy więc na to uwagi. Tymczasem wszystkie oczy były zwrócone na to, co się wydarzy, dlatego wywołało to taki efekt. Starcie wygrał prezydent – ma mniejsze prerogatywy wynikające z konstytucji, ale jego otoczenie jest skuteczniejsze komunikacyjnie – dodaje Zaremba.

O tym, jak konstytucja rozdziela zadania między prezydentem a premierem, mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP dr Marcin Szwed, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. – To Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną państwa. Mamy również domniemanie właściwości na rzecz Rady Ministrów – do rządu należą sprawy polityki państwa niezastrzeżone dla innych organów władz państwowych i samorządu terytorialnego. Krótko mówiąc: jeśli nie wiemy, kto ma się czymś zająć, to leży to w gestii Rady Ministrów – tłumaczył prawnik (cała rozmowa dostępna na gazetaprawna.pl). ©℗