Łącznie ratownicy pomagali 91 osobom. Po katastrofie, do której doszło około 10.00 w miejscowości Jablonov nad Turniou w powiecie Rożnava na wschodzie Słowacji, minister spraw wewnętrznych Matusz Szutaj Esztok mówił o stu osobach z lekkimi obrażeniami, dwóch osobach w stanie krytycznym oraz o trzech pasażerach zakleszczonych w szczątkach pociągu.

Na miejsce katastrofy wysłano siedem zespołów pogotowia ratunkowego, które wspierały trzy załogi śmigłowców. Jeden z wagonów zawisł nad wzniesieniem i ratownicy musieli ewakuować z niego podróżnych.

Hospitalizowanym jest jeden z maszynistów. W szpitalu zostaną mu pobrane próbki materiału biologicznego, aby stwierdzić czy nie był pod wpływem alkoholu lub substancji psychotropowych. Drugi z maszynistów został poddany na miejscu badaniu alkomatem oraz testowi na obecność środków odurzających i psychotropowych. Wynik był negatywny.

Przyczyna wypadku dwóch pociągów pospiesznych dopiero jest ustalana. Według Szutaja Esztoka do zderzenia doszło prawdopodobnie w wyniku błędu ludzkiego. Premier Robert Fico przestrzegł przed zbyt szybkim wyciąganiem wniosków dotyczących okoliczności katastrofy. Media powołując się na swoje źródła związane ze słowackimi kolejami, napisały, że najprawdopodobniej jeden z maszynistów zignorował znak stop na semaforze. Na tym odcinku kolei nie funkcjonuje nowoczesny system bezpieczeństwa ETCS.