Jedną z cech prezydentury Karola Nawrockiego możemy, bez ryzyka większej pomyłki, rozpoznać i nazwać już dziś. Będzie to otóż kamień milowy na drodze demontażu polskiego duopolu („POPiS”-u). I to niezależnie od tego, czy sam nowy prezydent ma obecnie, świadomie, takie plany.

Dlaczego? Dlatego że Nawrocki jest, nie tylko jako prezydent, ale w ogóle na stanowisku rządowym najwyższego szczebla, zjawiskiem jakościowo nowym.

Karol Nawrocki może zmienić duopol PO-PiS

Może najłatwiej wykazać to na przykładzie poprzednika, bardzo przeze mnie skądinąd cenionego Andrzeja Dudy. Dawna opozycja, czyli obecni rządzący, i ich zaplecze intelektualne próbowali go konsekwentnie dezawuować jako głowę państwa rzekomo całkowicie niesuwerenną wobec Prawa i Sprawiedliwości, z prezesem Kaczyńskim na czele. Jako tzw. „długopis”, pokornie realizujący wszystko, co Nowogrodzka kazała.

Była to, jak wiedzą wszyscy niesfanatyzowani obserwatorzy sceny politycznej, nieprawda. Duda zawetował kilka kluczowych z punktu widzenia ówczesnych rządzących ustaw, z sądowniczymi oraz o regionalnych izbach obrachunkowych (dającej władzy centralnej możliwość zawieszania organów samorządu terytorialnego de facto „po uważaniu”) na czele. A stosunek do niego Jarosława Kaczyńskiego przez większość kadencji można określić jako rezerwę i rozczarowanie.

Karol Nawrocki to polityk innej generacji niż Andrzej Duda

Pomimo to jest oczywiste, iż odchodzący prezydent wspierał ówczesnych rządzących w ogromnej większości ich pomysłów i działań. Nie ze względu na domniemany brak własnej suwerenności. On po prostu całkowicie podzielał ich pogląd na świat, ich intuicje. Nawet jeśli nie zawsze, to generalnie chciał tego samego co oni, choć szczegóły i drogi dojścia w jego opinii bywały inne niż Prezesa. Po prostu – Andrzej Duda był pisowcem.

Natomiast Karol Nawrocki pisowcem nie był i nie jest. I nie chodzi tu tylko o kwestię braku formalnej przynależności do partii, choć warto dostrzec ten szczegół (niepodjęcie decyzji o przystąpieniu do niej jest, w kontekście całej jego tożsamości i drogi ideowej, niebagatelne).

Ważniejsze jest, iż Nawrocki, choćby z racji generacyjnych (rocznik 1983) nie zaliczał się nigdy do tych pokoleń działaczy politycznych czy intelektualistów, używając dzisiejszej nomenklatury - pisowskich, którym niegdyś prezes Kaczyński otworzył oczy na świat polityki i których myślenie o niej, o świecie i o Polsce, ukształtował. Nie należał więc ani do pisowskich ideowców, ani do karierowiczów, którzy od pewnego momentu zaczęli pojawiać się w tej partii, gdy zaczęło się to opłacać. Droga jego rozwoju ideowego i politycznego szła od pewnego momentu równolegle do pisowskiej, weszła z PiS-em w korelację, ale Nawrocki nigdy się z PiS-em nie zrósł i nie utożsamił. To, w zależności od punktu widzenia i od tego, o jaki segment „pisowskości” i o jaki okres chodzi, może jednych cieszyć, drugich mniej (ja akurat jestem zwolennikiem bardziej tradycyjnie pisowskiego podejścia do relacji z Ukrainą w kontekście rosyjskiej agresji), ale nie sposób zaprzeczyć tej intelektualnej suwerenności prezydenta.

Prezydent Nawrocki nie będzie pisowskim prezydentem

Którą widać też choćby po sposobie meblowania przez niego urzędu prezydenta. Już wielu obserwatorów odnotowało, że konstruuje on kancelarię tak, by mieć gwarancję własnej całkowitej sprawczości w jej ramach. Granica między nią a Nowogrodzką ma wyraźnie być szczelna.

Wszystko to razem nie znaczy, żeby Nawrocki miał popaść w wojnę z Kaczyńskim. Łączy ich bardzo wiele, w tym światopoglądowe intuicje i wspólny przeciwnik. Ale zarazem nowej prezydentury nie sposób będzie traktować jako przedłużenie pisowskiej machiny. Więcej - sądzę, że będzie ona najmniej powiązana z politycznym zapleczem, które stało za wyborczym zwycięstwem, ze wszystkich prezydentur 3RP od dnia odejścia ze stanowiska Lecha Wałęsy. A to w oczywisty sposób będzie sprzyjać dekompozycji coraz mniej lubianego przez Polaków duopolu.

Jeśli dodamy do tego charakter prezydenta – jestem przekonany, że gdyby psycholodzy zechcieli przeprowadzić badanie, polegające na pytaniu uczestników, z jakim rodzajem maszyny Karol Nawrocki im się kojarzy, najczęstszym skojarzeniem okazałby się czołg - staje się oczywiste, iż w przyszłości historycy mogą jego prezydenturę uznać za dobrą lub złą. Ale z pewnością nie za „pisowską”.