Kilka krajów Europy Zachodniej finalizuje rozmowy z Ukrainą na temat wspólnej produkcji broni. W grę wchodzą przede wszystkim rakiety oraz nowoczesne drony, w których wytwarzaniu po ponad trzech latach otwartej wojny Ukraina stała się liderem. Już dziś Kijów produkuje ponad 300 modeli dronów FPV, 20 rodzajów bezzałogowców światłowodowych, ponad 30 – dronów lądowych i 300 różnych urządzeń zwalczania systemów bezzałogowych.
Ukraina produkuje broń, ale nie w Polsce
Często przy zastosowaniu sztucznej inteligencji i innych nowoczesnych rozwiązań. W czerwcu Kijów zainaugurował program „Build with Ukraine”, którego celem jest eksport technologii wojskowych i szukanie partnerów do wspólnej produkcji sprzętu wojskowego.
Ukraina chętnie szuka partnerów na Zachodzie. Sama oferuje praktyczne know how z pola walki, a za granicą szuka źródeł finansowania, bezpiecznych od rosyjskich uderzeń fabryk i synergii biznesowej. Kijów zawarł już porozumienia z Czechami (produkcja amunicji i karabinków szturmowych), Niemcami (Rheinmetall ma zbudować cztery fabryki na Ukrainie do produkcji m.in. wozów piechoty i pocisków artyleryjskich), Norwegią (na dostosowanie norweskich zestawów NASAMS do ukraińskich systemów obrony powietrznej), ze Stanami Zjednoczonymi (5 lipca prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował o zawarciu umów na wspólną produkcję bezzałogowców uderzeniowych i przechwytujących), z Turcją (drony) oraz Wielką Brytanią (czerwcowe porozumienie dotyczące dronów). Trwają też rozmowy z Francją o wspólnej produkcji dronów i amunicji, z Litwą o dronach morskich oraz – jak podał 18 lipca portal Digi24.ro – z Rumunią o bezzałogowcach.
Świetnym przykładem jest ścisła współpraca z Danią. Miesiąc temu Kopenhaga zgodziła się zainwestować kilkaset milionów euro w produkcję u siebie ukraińskiego sprzętu, a w zamian ma otrzymać dostęp do ukraińskiej technologii. – Oczekuję, że pierwsze efekty zauważymy we wrześniu albo w październiku – komentował duński minister obrony Troels Lund Poulsen. Wcześniej Kopenhaga była inicjatorem modelu, zgodnie z którym kraje zachodnie finansują z własnych budżetów produkcję ukraińskiej zbrojeniówki. Za duńskie korony Ukraińcy budują choćby armatohaubice Bohdana. To forma pomocy tańsza niż kupowanie sprzętu w zakładach zachodnich (z tych samych powodów wywołuje ona opór w rodzimym przemyśle). I zarazem alternatywa wobec wchodzenia w joint venture z Ukraińcami na terenie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Produkcja broni u tych, "którzy pomagają"
Zełenski podkreśla, że wspólna produkcja może się odbywać „w tych krajach, które nam pomagają”. Ale na liście państw współpracujących z Ukrainą wciąż brakuje Polski. Czyżbyśmy przespali swoje pięć minut i przegrali w wyścigu o nowoczesne rozwiązania? To przedwczesny wniosek. Rozmowy o współpracy toczą się od wczesnej wiosny. Ich koordynatorem była Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza. W kwietniu zorganizowano konferencję we Lwowie, w czerwcu do Świnoujścia zaproszono przedstawicieli ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Z naszej strony koordynacją współpracy zajęła się Polska Grupa Zbrojeniowa. Natknięto się jednak na przeszkody. Kłopotem jest choćby struktura własnościowa przemysłu zbrojeniowego. Kiedy w Polsce prym wiedzie państwowa PGZ, to na Ukrainie zbrojeniówką poza sferą państwową zajmuje się ok. 800 prywatnych przedsiębiorstw. Tylko one w 2024 r. wyprodukowały broń o wartości 9 mld dol.
– Generalny problem jest zaś taki, że Ukraińcy niechętnie przekazują własność intelektualną. Wątpliwości wielu naszych decydentów i tych ośrodków, które mogą finansować inwestycje, sprowadzają się do tego, czy wydzierżawić przestrzeń produkcyjną dla podmiotów ukraińskich, nie wiedząc, co tam się produkuje i jak jest używane. I np. moglibyśmy dofinansować coś, co nie będzie potem naszą własnością – mówi DGP Dariusz Szymczycha, wiceprezes PUIG. 29 lipca w Kijowie pojawili się przedstawiciele polskiej zbrojeniówki. – Przyjechaliśmy z przedstawicielami PGZ, żeby zaplanować konkretne działania na jesień – powiedział po spotkaniach Paweł Kowal, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy. Jak mówią DGP osoby zaznajomione z procesem negocjacji, Polacy naciskają, aby jak najwięcej ukraińskiego know how pozostało nad Wisłą. Chcą uniknąć sytuacji, w której nasz kraj stałby się montownią ukraińskiego uzbrojenia.
– Polska ma przewagę tego rodzaju, że jest blisko. Po drugie, dostawy energii są gwarantowane, co na Ukrainie nie jest oczywistością. I trzecia rzecz: Ukraina ma problemy z siłą roboczą, bo część osób wyjechała, a część poszła na wojnę. W Polsce nie ma takiego problemu z pracownikami – wylicza Dariusz Szymczycha. Współpracą z ukraińską zbrojeniówką zainteresował się m.in. Rzeszów. Pod koniec czerwca podpisano tam list intencyjny w sprawie powołania inicjatywy dronowej. Skupiać ma ona m.in. podkarpackie placówki naukowe oraz polskie i ukraińskie firmy produkujące drony. W założeniu ma się stać platformą integrującą sektor nauki, przemysłu i innowacji technologicznych.