W nadchodzącym tygodniu prognozowane są liczne przelotne opady deszczu oraz burze, szczególnie w centralnej, południowej i wschodniej Polsce. Największe sumy opadów spodziewane są w czwartek i piątek – lokalnie może spaść od 20 do 30 mm deszczu w ciągu kilku godzin, zwłaszcza w rejonach Mazowsza, Lubelszczyzny, Małopolski i Podkarpacia.
Gdzie w Polsce spodziewać się największych opadów i burz?
Opady będą miały charakter konwekcyjny, czyli punktowy i gwałtowny, związany z burzami, co oznacza możliwość lokalnych podtopień. Wcześniejsze przelotne deszcze od wtorku do środy zwiększą nasycenie gleby wodą, przez co podczas czwartkowych i piątkowych ulew istnieje ryzyko, że grunt nie będzie w stanie wchłonąć kolejnych opadów. Prognozy wskazują również na możliwe zalania na terenach, gdzie infrastruktura odprowadzająca wodę może być niewydolna podczas nawalnych deszczy.
Synoptycy z IMGW wskazują, że opady są efektem przemieszczającego się przez Polskę płytkiego układu niżowego, który transportuje wilgotne, ciepłe powietrze znad południowej Europy. To sprzyja rozwojowi chmur burzowych, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych. Dodatkowo, lokalne uskoki wiatru i wyższe temperatury powierzchniowe (25–29 st. C) przyczyniają się do silniejszej konwekcji. Nie wydano jeszcze ostrzeżeń hydrologicznych dla głównych rzek, ale w przypadku intensywnych burz możliwe są ostrzeżenia drugiego stopnia dla mniejszych cieków wodnych oraz zagrożenie tzw. powodziami błyskawicznymi. Szczególną uwagę należy zwrócić na czwartek i piątek – możliwe są wówczas lokalne wezbrania rowów melioracyjnych, spiętrzenia wody opadowej i zalania przy słabo przepuszczalnych glebach.
Jak sprawdzić, czy nasza okolica jest w strefie ryzyka powodziowego?
Powódź może mieć różne przyczyny: może wynikać z wylania rzeki, spiętrzenia wody w ciekach melioracyjnych, gwałtownego topnienia śniegu, ale coraz częściej to gwałtowne burze i nawalne opady deszczu powodują tzw. powodzie błyskawiczne lub podtopienia infrastrukturalne. Te ostatnie są szczególnie niebezpieczne w gminach, gdzie zabudowa rozwija się szybko, a systemy są niewydolne Pierwszymi sygnałami ostrzegawczymi mogą być cofająca się woda z odpływów, wilgotna piwnica po burzy, pojawiające się zastoje wody po deszczu lub regularne zalewanie dróg w okolicy. To oznacza, że grunt w naszej okolicy jest już nasycony wodą, a infrastruktura niewydolna. W takim przypadku warto nie tylko ubezpieczyć nieruchomość od zalania, ale przede wszystkim zorientować się, czy jesteśmy formalnie w strefie ryzyka powodziowego, ponieważ to także wpływa także na warunki budowlane i kredytowe.
Najważniejszym i najdokładniejszym narzędziem do sprawdzenia, czy nasz dom znajduje się na terenie zalewowym, są mapy zagrożenia powodziowego i ryzyka powodziowego, które publikuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) oraz Wody Polskie. Najwygodniej skorzystać z Hydroportalu ISOK. Po wejściu, należy przejść do „Mapy zagrożenia powodziowego” i wpisać swój adres lub odszukać go ręcznie. Mapa pokazuje zasięg wód dla trzech wariantów: powódź raz na 10 lat (Q10 proc.), raz na 100 lat (Q1 proc.) i raz na 500 lat (Q0.2 proc.). Jeśli nieruchomość znajduje się w zasięgu którejkolwiek z tych stref, może to oznaczać realne ryzyko zalania. Mapa pokazuje także głębokość potencjalnej wody (np. 0,5 m, 1 m) oraz prędkość przepływu, co pozwala lepiej ocenić zagrożenie. Bardziej ogólną alternatywą jest Geoportal Krajowy, gdzie po wpisaniu adresu można włączyć warstwy: „Zagrożenie powodziowe” i „Ryzyko powodziowe”. Warto także zajrzeć do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dokumenty te często zawierają mapy ryzyka, które mogą być bardziej precyzyjne lokalnie, szczególnie w gminach z aktualnymi danymi hydrologicznymi.
Jeśli nie jesteśmy w strefie zalewowej z tytułu sąsiedztwa rzeki, ale obawiamy się gwałtownych ulew, warto korzystać z dynamicznych źródeł informacji. Najlepsze narzędzia to: IMGW-PIB Meteo (oficjalna aplikacja IMGW), aplikacja RainViewer, serwis Blitzortung.org (do śledzenia wyładowań) oraz Monitor burz Skywarn Polska. Ostrzeżenia hydrologiczne i meteorologiczne drugiego lub trzeciego stopnia, wydawane przez IMGW warto traktować bardzo poważnie, szczególnie jeśli dotyczą właśnie intensywnych opadów deszczu w krótkim czasie (np. 30 mm/m kw. w ciągu godziny).
Które regiony są najbardziej zagrożone powodziami i podtopieniami?
Najczęściej zagrożone powodziami w Polsce są obszary położone w dolinach dużych rzek, szczególnie Wisły, Odry i ich dopływów. W dorzeczu Wisły największe zagrożenie występuje w Małopolsce, na Podkarpaciu, w województwie świętokrzyskim oraz na Mazowszu, zwłaszcza w pasie między Sandomierzem, Puławami, Dęblinem a Warszawą. Szczególnie narażone są miasta leżące bezpośrednio przy rzece, takie jak Sandomierz, Tarnobrzeg, Płock i część Warszawy (np. rejon Siekierek i Wawra). W dorzeczu Odry zagrożone są tereny województwa dolnośląskiego, opolskiego i lubuskiego – m.in. Wrocław, Kędzierzyn-Koźle, Opole, Racibórz, Głogów i Nowa Sól. Ryzyko podnosi fakt, że wiele z tych miast znajduje się na terenach zalewowych o niskiej wysokości względem poziomu rzek.
Poza terenami nadrzecznymi, wysokim ryzykiem powodzi charakteryzują się górskie i podgórskie obszary Polski południowej – Beskid Niski, Bieszczady, Karpaty Zachodnie i Pogórze Karpackie. W tych regionach dochodzi do powodzi błyskawicznych, spowodowanych gwałtownymi opadami deszczu. Szczególnie zagrożone są zlewnie rzek takich jak Dunajec, Skawa, Raba, Wisłoka i San, a także mniejsze potoki górskie. Powodzie w tych obszarach charakteryzują się krótkim czasem narastania fali powodziowej oraz bardzo dużą siłą niszczącą – potrafią powodować osunięcia ziemi i zerwania mostów w ciągu kilku godzin. Gminy narażone na to zjawisko znajdują się m.in. w powiatach nowosądeckim, limanowskim, żywieckim, sanockim i krośnieńskim.