Rząd chce walczyć z azjatyckimi towarami niespełniającymi standardów UE. Na celowniku mają być same produkty, a nie platformy je oferujące

– Skuteczne egzekwowanie przepisów wobec nieuczciwych sprzedawców i platform jest kluczowe w zapewnieniu polskim konsumentom dostępu do bezpiecznych i zgodnych z normami produktów – mówi DGP Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii. Ten resort zajmuje się sprawami związanymi z handlem międzynarodowym, w tym za pośrednictwem platform e-commerce. Jaros dodaje, że jego resort dąży do „zapewnienia ochrony interesów wszystkich konsumentów, przy jednoczesnej otwartości na innowacyjne rozwiązania technologiczne i modele biznesowe platform e-commerce”.

Polska monitoruje napływ towarów z Azji we współpracy z Unią Europejską i organami krajowymi innych państw członkowskich. Jak informuje nas MRiT, są prowadzone działania na podstawie DSA, Aktu o usługach cyfrowych, który nakłada na firmy cyfrowe w całej UE odpowiedzialność za treści zamieszczane na ich platformach. „Wspieramy też rozwój nowych instrumentów, jak Cyfrowy Paszport Produktu, który zwiększy przejrzystość informacji o pochodzeniu, wpływie środowiskowym i zgodności towarów z normami” – informuje resort.

Zastrzeżenia wobec towarów z Azji dostępnych przez internet dotyczą głównie kwestii bezpieczeństwa, jakości oraz przestrzegania unijnych standardów ochrony środowiska i praw konsumenta. Europejscy producenci nazywają azjatycką produkcję nieuczciwą konkurencją.

Na administracyjne ograniczanie działalności wybranych platform sprzedażowych z Azji zdecydowała się Francja, wprowadzając ustawę, która ma na celu uregulowanie działalności tanich gigantów odzieżowych. Przepisy są wymierzone głównie w singapurski Shein i chińskie Temu. Zakładają, że na produkty pochodzące z Shein i Temu zostaną nałożone podatki – początkowo 5 euro, a docelowo 10 euro na każdą sztukę, ale nie więcej niż 50 proc. ceny detalicznej towaru.

U nas Poczta Polska ogłosiła w czerwcu „partnerstwo strategiczne” z platformą Temu. Państwowa firma podkreślała, że współpraca ma charakter operacyjny i dotyczy wyłącznie doręczenia przesyłek. „Wszelkie wątpliwości lub zarzuty kierowane wobec platformy Temu powinny być analizowane przez właściwe organy administracji publicznej” – czytamy w oświadczeniu.

W ocenie Mateusza Ambrożka, eksperta think tanku Law4Growth, działanie narodowego operatora pocztowego nie stoi w sprzeczności z planami rządu dotyczącymi ograniczenia napływu produktów z Azji niespełniających unijnych norm. – Rolą administracji jest z jednej strony ochrona zasady równej konkurencji na rynku, w tym przypadku równy dostęp do realizacji usług przez wszystkie podmioty kurierskie na rynku, a z drugiej strony ochrona konsumentów przed produktami niespełniającymi europejskich norm – mówi Ambrożek.

Na problem zwrócił uwagę poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo, który w interpelacji zapytał premiera Donalda Tuska o podejmowane działania w celu kontrolowania importowanych spoza Unii ubrań i zabawek z perspektywy spełniania przez nie norm bezpieczeństwa.

Z opublikowanego w marcu badania przeprowadzonego przez Federację Konsumentów wynika, że ponad połowa z 16 losowo zakupionych na platformach Shein i Temu produktów zawierała niebezpieczne metale ciężkie, jak: chrom, nikiel, ołów, kobalt czy antymon. Część z badanych przez FK produktów można jednak znaleźć też na platformie Amazon czy polskim Allegro. Jedyna różnica to cena – w europejskich e-sklepach są doliczone marże pośredników, podczas gdy azjatyckie platformy dostarczają towar bezpośrednio do klienta, a więc taniej. Opisy i zdjęcia sprzedawanych produktów są takie same.

Jak przyznaje Michał Herde z Federacji Konsumentów, administracja publiczna powinna zajmować się całym rynkiem e-commerce. – Oczywistym problemem jest niewydolność systemu wobec masowego importu towarów z kierunków azjatyckich – mówi. Dodaje, że Temu i Shein otrzymały od FK analizy składu oferowanych na platformie produktów, przy czym ta druga zadeklarowała ich „natychmiastowe wycofanie”. Produkty są natomiast wciąż dostępne na Amazonie i Allegro.

Problem wadliwych jakościowo towarów na „zachodnich” platformach e-commerce potwierdzają dane Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W I poł. roku na 256 wycofanych ofert produktów, które nie spełniały wymagań techniczno-prawnych, 136 pochodziło z Allegro, 64 z Amazonu, 37 z AliExpress, 15 z Alibaby, dwa z eBay i jeden z Shein. UOKiK podaje, że dane dotyczą ofert sprzedaży, a nie liczby fizycznie wycofanych z obrotu sztuk produktów. Takich statystyk Urząd nie posiada.

Mateusz Ambrożek zaznacza, że aby chronić konsumentów, zwalczane powinny być nie wybrane platformy sprzedażowe, a konkretne towary, do których jakości są zastrzeżenia. – W Polsce wciąż dominującą pozycję w handlu e-commerce ma Allegro. Działania rządu w kierunku eliminowania towarów niespełniających norm unijnych są słuszne, ale muszą być wymierzone w konkretne towary, niezależnie czy wystawiane są przez platformy polskie, amerykańskie czy azjatyckie – mówi ekspert.

Takie podejście do problemu zapowiada rząd. – Komisja Europejska i Polska opowiadają się za równym traktowaniem wszystkich podmiotów, niezależnie od kraju ich pochodzenia. Nie chodzi o budowanie barier, ale o przestrzeganie równych zasad gry. Każdy, kto działa na unijnym rynku, musi przestrzegać prawa – mówi wiceminister Jaros. ©℗