W marcu liczba ludności Polski była o 750 tys. mniejsza niż pięć lat wcześniej, wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. W porównaniu z końcem 2021 r. zmniejszyła się o 471 tys. W tym samym czasie – porównaliśmy dane Eurostatu za lata 2021–2024 – liczba gospodarstw domowych w Polsce urosła o 8 proc., do 15,6 mln. W liczbach bezwzględnych przekłada się to na przyrost o ponad 1,1 mln.
Zmiany w demografii: konsekwencje popularności singlowego modelu życia dla gospodarki
Po części to efekt migracji. Liczba gospodarstw domowych, w których dorośli byli urodzeni za granicą albo przynajmniej jeden z rodziców to obcokrajowiec, niemal się podwoiła. Ale wciąż wynosi niewiele ponad 400 tys. Główny powód, dla którego liczba gospodarstw się zwiększa przy malejącej liczbie ludności, to przyrost gospodarstw z jedną osobą dorosłą. W latach 2021–2024 wyniósł on 36 proc. Większą dynamikę niż Polska odnotowały w tym czasie jedynie Litwa i Portugalia.
Będzie to miało konsekwencje dla gospodarki. Choć, jak wskazuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Towarzystwa Ekonomistów Polskich, kształt tych konsekwencji będzie zależał od tego, co kształtuje sam trend.
– Jeśli ten przyrost ma miejsce wśród osób w wieku emerytalnym, dla gospodarki i społeczeństwa oznacza to konieczność szykowania się do większej pomocy. Dwuosobowe gospodarstwa osób starszych radzą sobie lepiej, jednoosobowe wymagają większego wsparcia. Natomiast nie wpływa to na rynek pracy, bo te osoby w zdecydowanej większości nie pracują – mówi ekonomistka.
Inaczej jest jednak, jeśli przyrost zawdzięczamy decyzjom osób młodszych, zwłaszcza tych do ukończenia umownej granicy 30 lat. – Wtedy znaczenie dla gospodarki będzie ogromne. Młode osoby są bardziej elastyczne, gotowe przemieszczać się w poszukiwaniu lepszej pracy. Dotyczy to zarówno migracji w granicach Polski, jak i wyjazdów zagranicznych – analizuje rozmówczyni DGP.
Udział gospodarstw z jedną osobą dorosłą wynosił u nas w ub.r. 35 proc. Średnia unijna wynosiła 40 proc. W Estonii i na Litwie ten odsetek przekraczał 60 proc. Mniej niż 30 proc. było w Grecji, Portugalii i na Malcie, zaś na Słowacji tylko 11 proc.
Według Starczewskiej-Krzysztoszek wysoki udział gospodarstw z jedną osobą dorosłą będzie też niekorzystnie oddziaływał na demografię. – Nie należy się spodziewać, że dzietność wzrośnie, a mamy ją już na bardzo niskim poziomie – mówi ekonomistka. – Rosnąca liczba osób, które nie łączą się w związki, niezależnie od tego, jaki jest ich formalny status, to mniejsza szansa na dzieci – dodaje.
Zagrożenie ubóstwem maleje. W Polsce jest wyraźnie mniejsze niż średnio w krajach UE
Z danych Eurostatu wynika, że zagrożenie ubóstwem lub wykluczeniem społecznym należy u nas do najniższych w krajach UE. Takie ryzyko dotyczyło w ub.r. 16 proc. populacji. Mniejsze było jedynie w Czechach, na Słowacji i w Holandii.
Lepiej wypadamy również, jeśli chodzi o zagrożenie ubóstwem najmłodszych. „W 2024 r. 19,5 mln dzieci było zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. To 24,2 proc. dzieci poniżej 18 lat, co oznacza spadek o 0,6 pkt proc. w porównaniu z 2023 r.” – podał Eurostat.
Polska jest na szóstym miejscu na liście unijnych krajów, w których udział procentowy dzieci zagrożonych ubóstwem był w 2024 r. najniższy. Problem dotyczył u nas 16,1 proc. osób, które nie skończyły 18 lat. To poziom podobny jak w Danii czy Holandii (a poza UE – w Norwegii). Liczba dzieci zagrożonych ubóstwem zmniejszyła się w ub.r. do 1,07 mln i była najniższa, odkąd dostępne są statystyki Eurostatu.
Równocześnie w krajach UE więcej zagrożonych ubóstwem dzieci jest jedynie we Francji (3,6 mln), w Niemczech (3,4 mln), Hiszpanii (2,8 mln), we Włoszech (2,4 mln) i Rumunii (1,3 mln). ©℗