W ostatnich latach doszło do kilku istotnych porozumień handlowych między Warszawą a Pekinem, które mogą cieszyć krajowych producentów rolnych. Przypomnijmy – w zeszłym roku prezydent Andrzej Duda i przewodniczący Xi Jinping podpisali w Pekinie porozumienie mające na celu złagodzenie przepisów dotyczących importu polskiej żywności. Jednym z kluczowych zapisów była zmiana podejścia do przypadków chorób drobiu (HPAI) – dotychczas nawet pojedyncze ognisko prowadziło do wstrzymania eksportu z całego kraju.
Po podpisaniu porozumienia obie strony zaczęły prace mające na celu m.in. certyfikowanie polskich zakładów produkcyjnych, by mogły uzyskać pozwolenia na sprzedaż na rynku chińskim.
Jak mówił DGP Jacek Czerniak, wiceminister rolnictwa, kontrole przebiegły pomyślnie, a chińscy audytorzy byli pod wrażeniem jakości produkcji oraz służb weterynaryjnych i kontrolnych.
Podpisano także memorandum w sprawie planu pracy dotyczącego wyznaczania stref i regionalizacji w odniesieniu do HPAI. Dzięki temu wykrycie ogniska choroby w jednym regionie nie będzie skutkować zakazem eksportu z całego kraju, co zabezpiecza interesy polskich eksporterów drobiu.
Targi w Ningbo promują polską żywność
Oprócz działań na poziomie administracyjnym zwiększeniu strumienia sprzedaży polskich produktów rolnych do Państwa pomóc mają targi i wydarzenia branżowe w Chinach, które promują polską żywność.
Jednym z największych wydarzeń branżowych promujących inwestycje i wymianę handlową między drugą największą gospodarką świata a krajami Europy Środkowej i Wschodniej jest China-CEEC, które odbywa się co roku w Ningbo, w prowincji Zhejiang w zachodnich Chinach.
W wydarzeniu, które odbywa się pod patronatem Ministerstwa Handlu ChRL, wzięło udział ok. 50 polskich wystawców, na miejscu obecni byli także przedstawiciele Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
„W Chinach jeszcze nie mamy konkurencji”
Jak potwierdzają w rozmowie z DGP polscy przedsiębiorcy obecni na Expo w Ningbo, prawie 1,5-milardowy rynek chiński jest dla naszych producentów niezwykle kuszący.
Witold Kozajda z firmy „Gdańskie Młyny” tłumaczy jednak, że sam proces certyfikacji produktów zbożowych, które teraz już może sprzedawać w Chinach, trwał 4 lata.
- Audyty strony chińskiej odbywały się w naszym zakładzie w Gdańsku. Pomagało nam ministerstwo rolnictwa, ale sam proces nie był taki łatwy. Standardy, jakie narzuciła nam strona chińska, są zbliżone do standardów wymaganych w Unii Europejskiej – mówi Kozajda.
Dodaje, że liczy na duże zainteresowanie chińskich konsumentów polskim żytem. - Tu w Chinach nie ma jeszcze kultury spożywania produktów zbożowych, czy w ogóle pieczywa takiego, jakie znamy z Europy. Aczkolwiek w ostatnich 10 latach Chińczycy mocno stawiają na import produktów zbożowych z Francji i Australii – tłumaczy.
- Jeśli chodzi o żyto, to Polska jest liderem światowym i póki co w Chinach nie ma konkurencji. Tyle że musimy przekonać do tego ziarna chińskich konsumentów – dodaje Kozajda, dyrektor ds. rozwoju produktu przedsiębiorstwa „Gdańskie Młyny”.
Wojna celna USA-Chiny może pomóc polskim eksporterom
Jak wskazują eksperci, wzajemne nakładanie ceł w wymianie handlowej między Waszyngtonem a Pekinem może doprowadzić do pojawienia się na chińskim rynku dodatkowej przestrzeni na produkty spożywcze m.in. z Ameryki Południowej i Europy. USA są jednym z największych dostawców do Chin m.in. produktów mlecznych, zboża i mięsa.
Na zwiększony import z Polski oraz pozostałych krajach Europy Środkowo-Wschodniej mówią też sami przedstawiciele chińskiej administracji. Więc o tym pisaliśmy tu
oraz tu