Nawrocki i snus. Co może być tematem w wyborach prezydenckich?

Co zapadnie panu w pamięć po debacie prezydenckiej oprócz snusa?

Dr Błażej Choroś* : Formuła debaty prezydenckiej, w której kandydaci sami zadają sobie pytania z pewnością jest bardziej dynamiczna niż taka, w której dziennikarze zadają to samo pytanie każdemu z kandydatów, w związku z tym zakładam, że nie brakuje osób, którym oglądało się ją dobrze. Obaj kandydaci wykazali się niezłym refleksem i przygotowaniem do wykorzystania słabszych stron oponenta. Zaskoczył mnie jednak język dość niskich lotów, na granicy dyskusji pod budką z piwem. Z debaty prezydenckiej Trzaskowski- Nawrocki przebiły się cytaty typu „PRL za bardzo panu wjechał” czy „To się nie mieści w pale, panie Rafale”. Być może tak właśnie Karol Nawrocki postrzega przeciętnego wyborcę, którego przychylność chciał zjednać takim językiem. Pewne zdziwienie wzbudził też pogardliwy ton Nawrockiego wobec Rafała Trzaskowskiego w zarzucie, że był kiedyś asystentem Jacka Saryusz-Wolskiego, którego ten zamierza uczynić swoim doradcą. Ta wypowiedź nie była też zresztą zbyt grzeczna wobec samego Saryusz-Wolskiego. Tak jakby zdobywanie doświadczenia na stanowiskach asystenckich komukolwiek uwłaczało. Ale takich cech charakterystycznych dla osobowości autorytarnej według Theodora Adorno było w wypowiedziach kandydata PiS sporo.

W przypadku Trzaskowskiego charakterystyczne było natomiast lawirowanie w kwestiach związanych politykami europejskimi. Z jednej strony przypisywanie sobie zasług za ich współtworzenie, a z drugiej odcinanie się od nich.

A co do snusa, to było to niemal surrealistyczne. Kompletny brak kontroli nad nałogiem. Tak na marginesie, chyba niezbyt pożądana cecha u potencjalnej głowy państwa.

Wideo z Karolem Nawrockim zażywającym snusa podczas wyborów prezydenckich zaszkodzi kandydatowi?

Szczerze mówiąc to nie sądzę, jakoś jest to jednak spójne z wizerunkiem chuligana-patrioty, kibola bijącego się w ustawkach, ale porządnego człowieka, na którego się kreuje. Inna sprawa, że nie widzę aby oponenci Trzaskowskiego chcieli wykorzystać tą ewidentną sprzeczność pomiędzy uzależnieniem od nikotyny, a zdrowym trybem życia i tak afirmowaną tężyzną fizyczną. Tężyzną, którą Nawrocki traktuje jako wyznacznik wartości człowieka, co również jest dosyć charakterystyczne.

To nie jest chwalebna używka, w tym miesiącu, czyli za rządów PO zaostrzono przepisy dotyczące używania jej przez nieletnich. Tego nie można wykorzystać?

Nie sądzę. To dosyć popularna używka, więc zbyt pryncypialne podejście do tej sprawy mogłoby narazić Trzaskowskiego na bycie postrzeganym jako zgred, który nie rozumie świata. Po drugie, w tej części kampanii wyborczej Trzaskowski raczej dystansuje się od działań rządu, nawet w sprawach tylko potencjalnie kontrowersyjnych

Zielony Ład według Trzaskowskiego

Nie tylko Trzaskowski dystansuje się od swojego zaplecza, to było też bardzo widoczne u Karola Nawrockiego.

Tak, ale ten dualizm kandydata niby obywatelskiego ale też na wskroś PIS-owskiego jest wpisany w kampanię Nawrockiego od samego początku i mam wrażenie, że Nawrocki lepiej niż Trzaskowski nauczył się żonglować tymi maskami zależnie od potrzeby. Gdy nawiązuje do 500+ to jest częścią obozu, a gdy mowa o polityce migracyjnej PiS albo podpisywaniu Europejskiego Zielonego Ładu, to jest recenzującym z zewnątrz, niezależnym Karolem Nawrockim. Ta żonglerka kreacjami wizerunkowymi była doskonale widoczna jeśli porównamy debatę z Trzaskowskim i rozmowę z Mentzenem, w której bez zająknięcia wypierał się kluczowych elementów dorobku rządów PiS.

Dystansując się od działań Kaczyńskiego i Morawieckiego nie był jednocześnie w stanie skrytykować Brauna czy samego Mentzena. Nawet antysemickie wyskoki nie doczekały się krytyki. Trzaskowski na to jednak nie poszedł.

Ale odcinał się od wszystkiego, co związane z Zielonym Ładem, a przecież politykę spójną z tą strategią wdraża w Warszawie, czym sam się podczas debaty prezydenckiej chwalił.

Od początku kampanii mam wrażenie, że pomysł na nią zawiera również chęć wyciszania spraw europejskich, bo oczywiste jest, że przez przeciwników politycznych byłoby to natychmiast zlepione z tym, co budzi największe emocje, czyli m.in. Zielonym Ładem. Trzaskowski, który przecież jest świetnym fachowcem od Unii Europejskiej z jednej strony stara się więc przedstawić jako ten, który „wie jak się załatwia sprawy w Brukseli” z drugiej strony zaś strony stara się ignorować bardziej dyskusyjne polityki UE zamiast je tłumaczyć.

W sprawie Zielonego Ładu ewidentnie brakuje pomysłu na to, jak mówić o tym w sposób, który uwzględniałby zarówno korzyści płynące dla konsumentów jak i uprawnione postulaty zmian.

Zostajemy więc z deklaracjami obu kandydatów „niedopuszczenia” do Zielonego Ładu, które nie mają za wiele wspólnego z rzeczywistością prawną tych regulacji.

To znaczy?

Zielony Ład funkcjonuje w debacie publicznej jako jakaś jedna norma, którą będzie można odrzucić. Tymczasem, to cały szereg odrębnych regulacji, z których wiele jest już przyjętych i zaprogramowanych do wejścia w życie. Bez znalezienia większości w UE nie da się tu nic zawetować czy się wycofać. Otwartą sprawą pozostaje natomiast to jak będą one wdrażane w życie. Np. ostateczny kształt rozporządzeń przygotowanych przez rząd będzie miał bardzo ważny wpływ np. na to jak w praktyce będzie działała w Polsce tak zwana dyrektywa budynkowa. A to już obszar kompletnie poza uprawnieniami prezydenta.

Czyli Trzaskowski kłamie, kiedy mówi, że nie ma Zielonego Ładu?

I tak i nie. Z jednej strony Europejski Zielony Ład zniknął jako termin z agendy Komisji Europejskiej, nie ma go wśród priorytetów nowej Komisji. Cały szereg jego zapisów został rozwodniony lub odroczony, widać to choćby w kwestiach związanych z rolnictwem czy szykowanych zmianach dotyczących samochodów z silnikami spalinowymi. Z drugiej jednak strony szereg zobowiązań i regulacji, które były negocjowane przez rząd PiS został już przyjęty i jest harmonogram ich wchodzenia w życie. Nie można przy tym oczywiście wykluczyć ich zmiany, bo powiedzmy sobie szczerze w znacznej części krajów europejskich wyborcy, a co za tym idzie politycy coraz krytyczniej patrzą na niektóre jego założenia, tym bardziej, że korzyści z już wdrażanych regulacji nie zawsze są oczywiste i odczuwalne.

Wolałbym żeby debata ogniskowała się wokół tego jak kształtować politykę rolną, przemysłową czy energetyczną w taki sposób aby z jednej strony odpowiadała na wyzwania klimatyczne i środowiskowe, a z drugiej brała pod uwagę bezpieczeństwo i zmiany w globalnej gospodarce.

Niestety zamiast tego mamy albo skrajnie uproszczone straszenie Zielonym Ładem albo udawanie, że problemu nie ma.

Debata prezydencka Trzaskowski- Nawrocki- kto wygrał

Kto wygrał tą debatę?

Myślę, że nikt. Nawiązując do bokserskiej narracji, którą wprowadzili sami kandydaci nie była to walka na punkty, a mecz mógł się rozstrzygnąć jednoznacznie tylko po nokautującym ciosie. Tego jednak nie było, obaj kandydaci debatę ustali. W kontekście słabszej dyspozycji w poprzedniej debacie dobry występ może mieć większe znaczenie dla Trzaskowskiego, który „wrócił z dalekiej podróży” i kilkukrotnie skutecznie zdominował Nawrockiego, co było widoczne zwłaszcza w pierwszej części. To może mieć mobilizujący wpływ na jego wyborców, przywracając im wiarę w sukces. A

le tak naprawdę, zwolennicy poszczególnych kandydatów będą uważali, że to oni bezsprzecznie wygrali ten pojedynek.

W gruncie rzeczy sprawa rozbija się o to jaki był potencjał mobilizacyjny tej debaty dla tych wyborców, którzy nie poszli głosować 18 maja oraz w jakim stopniu kandydatom uda się przyciągnąć wyborców Mentzena i Brauna. Ta pierwsza kwestia była dosyć wyraźnie uwzględniana przez Trzaskowskiego, który często wracał do motywu rządów PiS. W przypadku zaś walki o przychylność wyborców Mentzena i Brauna ta debata była elementem układanki, na którą składają się też rozmowy z Sławomirem Mentzenem i to po nich będzie można pełniej ocenić jej efekt.

Sam Sławomir Mentzen zresztą skutecznie wykorzystuje tę szansę do przekucia przegranej w wyborach na obecność medialną w drugiej turze, w której nawet nie startuje.

* dr Błażej Choroś- politolog Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Opolskiego, ekspert Team Europe Direct

Rozmawiała Anita Dmitruczuk