Podczas piątkowej debaty telewizyjnej współorganizowanej przez TVP, TVN i Polsat obaj kandydaci zadawali sobie po trzy pytania w sześciu blokach tematycznych dotyczących zdrowia, polityki międzynarodowej, gospodarki, polityki społecznej, bezpieczeństwa i światopoglądu.
Debata bez merytoryki, ważny wizerunek
Prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach podkreśliła w rozmowie z PAP, że debata stworzyła przestrzeń do porównania kandydatów, w tym sposobu mówienia i prezentacji. Jej zdaniem kluczowa okazała się nie tylko merytoryka, ale to „czy kandydaci budzili sympatię – szczególnie wśród wyborców niezdecydowanych”.
W ocenie ekspertki Rafał Trzaskowski (KO) lepiej radził sobie w sferze wizerunkowej, mimo słabszego początku. „W pierwszym obszarze, czyli związanym ze służbą zdrowia, Rafał Trzaskowski dał się punktować i miałam wrażenie, że jest w takiej defensywie. Potem szło mu coraz lepiej” – dodała.
Według niej Trzaskowski utrzymywał kontakt wzrokowy był uśmiechnięty, a „jego mimika była kontrolowana – adekwatna do treści, które słyszał”. Karol Nawrocki, kandydat popierany przez PiS, jak wskazała politolożka, „ma problem z naturalnością”, a jego zachowanie na scenie - np. częste sięganie po wodę – mogło być dla odbiorców rozpraszające. „Pomijam ten dziwny gest, który już krąży w internecie” – dodała, odnosząc się do jednego z zachowań Nawrockiego, które stało się przedmiotem komentarzy w mediach społecznościowych. „Myślę, że będzie się musiał Karol Nawrocki z tego wytłumaczyć” – powiedziała.
Podczas debaty prezydenckiej Nawrocki sięgnął jedna dłonią w kierunku twarzy, a drugą się zasłaniał. Szef sztabu kandydata PiS Paweł Szefernaker po debacie tłumaczył: "Rozwiążę tę zagadkę: to był snus (sam Karol Nawrocki nazywa to gumą nikotynową), by nie zasnąć podczas tyrad Rafała Trzaskowskiego” – napisał na platformie X.
Trzaskowski zwracał się do wyborców Mentzena
Według prof. Kasińskiej-Metryki, choć obaj kandydaci byli dobrze przygotowani, to Nawrocki, opierając się na gotowych bon-motach z kampanii „czasem zbyt słabo reagował na nowe odpowiedzi, przez co jego riposty nie zawsze trafiały”.
Ekspertka zwróciła też uwagę na strategie kierowania przekazu do konkretnych grup wyborców. Trzaskowski, jej zdaniem, starał się dotrzeć do elektoratu Sławomira Mentzena (Konfederacja), a jednocześnie unikał prób przyciągnięcia wyborców Grzegorza Brauna (Konfederacja Korony Polskiej).
„To elektorat nie do przejęcia, a wszelkie gesty w stronę tego elektoratu odebrałyby mu (głosy) na lewo, więc tutaj też widać było, że ten polityczny rozkrok jest trochę mniejszy” – powiedziała.
Według niej tematy merytoryczne nie przebiły się w debacie. „Myślę, że tutaj nawet ta wizyta Trzaskowskiego u Mentzena może być bardziej nośna” – powiedziała, odnosząc się do planowanego na sobotę spotkania kandydata KO i Mentzena, który uzyskał w pierwszej turze wyborów 14,81 proc. głosów.
Odnosząc się do zapowiedzi kolejnej debaty – organizowanej przez TV Republika w Końskich, która być może odbędzie się w przyszłym tygodniu – politolożka wyraziła sceptycyzm. „Takie mnożenie debat tworzy większy szum komunikacyjny. Co nowego mogą nam jeszcze wnieść?” – pytała. Jej zdaniem widzowie „powinni być już utwierdzeni w swoich preferencjach po tak długim i treściwym spotkaniu kandydatów”.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich Trzaskowski zdobył 31,36 proc., a popierany przez PiS Karol Nawrocki - 29,54 proc.
Druga tura wyborów odbędzie się 1 czerwca. (PAP)
wdz/ amac/