Podczas wtorkowej inspekcji w położonym na granicy ze Słowacją Barwinku minister rolnictwa Czesław Siekierski ocenił zagrożenie pryszczycą jako „bardzo poważne” i przypomniał, że w 2001 r. podczas epidemii tej choroby w Wielkiej Brytanii lokalni hodowcy musieli wybić 6 mln sztuk bydła.

– Podobna sytuacja w Polsce mogłaby doprowadzić do znacznego ograniczenia eksportu oraz ogromnych strat finansowych – przestrzegł Siekierski. Mariusz Dziwulski, ekspert rynków rolnych z PKO BP, dodaje, że wpływ epidemii na ceny produktów odzwierzęcych będzie zależeć od natężenia oraz trwałości zjawiska. – Z grypą ptaków mamy do czynienia od wielu lat, podobnie jak z wieloma innymi chorobami zwierząt, np. z afrykańskim pomorem świń. Choć ich skala jest wciąż duża, polscy producenci dostosowali się do nowej rzeczywistości i braku możliwości sprzedaży na niektóre rynki – zauważa.

Mięso stanowi tymczasem ok. 20 proc. wartości polskiego eksportu rolno-spożywczego. W 2024 r. sprzedaliśmy za granicę przetwory mięsne za 11 mld euro wobec 10 mld euro rok wcześniej. Najwięcej – mięsa drobiowego. Eksport wołowiny i cielęciny, a więc produktów najbardziej narażonych na pryszczycę, wyniósł 2,7 mld euro i w ujęciu rocznym wzrósł o 9 proc. Jak pokazują przykłady rynków regionu, po ujawnieniu pryszczycy mięso z zagrożonych chorobą zwierząt tanieje w hurcie. – W Niemczech po pojawieniu się pryszczycy w styczniu ceny wieprzowiny spadły. Podobnie było na Węgrzech. Po stwierdzeniu pryszczycy na początku marca ceny poszły w dół, choć w zdecydowanej większości państw UE odnotowano wzrosty. Podobna reakcja rynków w przypadku przeniesienia się pryszczycy do Polski mogłaby nastąpić u nas – ocenia Dziwulski.

We wtorek zespół zarządzania kryzysowego przy resorcie rolnictwa poinformował, że w Polsce nadal nie stwierdzono przypadków wirusa. Resort prowadzi działania prewencyjne m.in. na południowej granicy. Na Słowacji potwierdzono już sześć ognisk pryszczycy, a na Węgrzech – cztery. W styczniu pierwszy od 37 lat przypadek odnotowały z kolei niemieckie służby weterynaryjne, i to w gospodarstwie leżącym 70 km od Polski. Resort stawia na dalsze uszczelnianie granic i apeluje o administracyjne ograniczenie możliwości tranzytu zwierząt żywych i towarów odzwierzęcych do siedmiu wyznaczonych punktów granicznych. Całodobowe kontrole prowadzone są już w Małopolsce, na Opolszczyźnie, Podkarpaciu i Śląsku. W patrolowaniu tras przygranicznych uczestniczą funkcjonariusze Straży Granicznej, policja oraz Wojska Obrony Terytorialnej.

Pryszczyca jest wysoce zaraźliwą i niebezpieczną dla zwierząt chorobą wirusową, której stwierdzenie skutkuje koniecznością wybicia wszystkich zwierząt w gospodarstwie. Ostatni raz w Polsce mieliśmy z nią do czynienia w 1971 r. Choroba może też zakażać ludzi, którzy zjedzą surowe produkty odzwierzęce. Choć objawy są łagodne, główny inspektor sanitarny polecił wojewódzkim inspektorom zintensyfikowanie przedświątecznych kontroli targowisk, zwłaszcza takich produktów, jak mięso wieprzowe i wołowe oraz nabiał. ©℗