Tzw. ustawa incydentalna warta jest uchwalenia, by stwierdzenie przez SN ważności wyboru prezydenta nie budziło żadnych wątpliwości - ocenili senatorowie KO i Trzeciej Drogi podczas debaty w Senacie. Senatorowie PiS zawnioskowali o odrzucenie ustawy, argumentując, że jest niekonstytucyjna.
Ustawa, którą Sejm przyjął 24 stycznia, zakłada, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym, a nie - jak dotychczas - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
W związku z wnioskiem senatorów PiS o odrzucenie ustawy, a także w związku z innymi wnioskami o charakterze legislacyjnym, będą one rozpatrywane przez senackie komisje - ustawodawczą oraz praw człowieka i praworządności, prawdopodobnie w środę wieczorem lub w czwartek rano. Wcześniej, we wtorek, komisje te poparły "ustawę incydentalną", nie zgłaszając do niej żadnych poprawek.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - jak podkreślił podczas środowej debaty senator klubu TD Jacek Trela - nie cieszy się nie tylko zaufaniem przynajmniej części społeczeństwa, ale nie ma również - zgodnie z orzecznictwem europejskich trybunałów - umocowania prawnego. Dlatego - jak przekonywał - stwierdzenie ważności wyboru prezydenta w 2025 r. nie może budzić wątpliwości.
"Chodzi o to, żebyśmy zaprzeczyli temu powiedzeniu: Polak mądry po szkodzie i powiedzieli: Polak mądry przed szkodą. Żebyśmy mogli dzisiaj znaleźć wspólną płaszczyznę do tego rodzaju rozwiązania, które zostało zaproponowane przez Sejm. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest rozwiązanie idealne. Wyobrażam sobie zupełnie inny świat, inaczej zbudowany Sąd Najwyższy, ale jesteśmy w takich okolicznościach politycznych, których w tej chwili zmienić nie możemy" - mówił Trela.
Podczas dyskusji senatorowie koalicji rządzącej zwracali uwagę, że ocenę statusu Izby Kontroli SN w dużej mierze zmienił wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z listopada 2023 r. ws. Wałęsa przeciwko Polsce, dlatego - jak zaznaczyli - trudno uznać argument m.in. PiS, że izba ta nie była problematyczna, gdy w 2023 r. stwierdzała ważność październikowych wyborów parlamentarnych. Przypomnieli, że ETPC w tym wyroku wprost zakwestionował status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
"Od 1991 roku odbywały się wybory - wszelkie wybory: prezydenckie, parlamentarne, samorządowe, uzupełniające, wszystkie - do roku 2015. W ciągu tych 24 lat te wybory organizowała i następnie oceniała Państwowa Komisja Wyborcza złożona z sędziów. A ważność tych wyborów stwierdzała Izba Pracy Sądu Najwyższego. Czy coś się działo? (...) Władza przechodziła z rąk do rąk. Wszystkie ugrupowania polityczne. Prezydenci się zmieniali. Nie było żadnego problemu" - przypomniał z kolei senator KO Marek Borowski.
Z kolei senatorowie PiS zgłosili wniosek o odrzucenie tzw. ustawy incydentalnej, ich zdaniem jest ona niekonstytucyjna. "To, co dzisiaj nam się proponuje w tej ustawie, jest po prostu prawniczym horrendum, jakiego jeszcze świat nie widział" - podkreślił podczas debaty senator PiS Marek Pęk. Jak dodał, ustawa nie jest też zgodna z konstytucją.
Według Pęka, "ustawa incydentalna" wprowadza istotne, ustrojowe zmiany w Sądzie Najwyższym. "Jak można spokojnie mówić o ręcznym wskazywaniu składu orzekającego Sądu Najwyższego w jednej incydentalnej sprawie najbliższych wyborów prezydenckich, kiedy to Sejm wyznacza Sądowi Najwyższemu skład orzekający w konkretnej sprawie. Można sobie w ogóle wyobrazić większą ingerencję władzy ustawodawczej w niezawisłość sądu?" - pytał senator PiS.
Jego zdaniem, obecne władze, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, które poparło "ustawę incydentalną", pogłębiają chaos w wymiarze sprawiedliwości. "Wszystko zostało postawione na głowie i nie widzę od półtora roku żadnego promyka nadziei, żeby państwa działalność miała tę sytuację uzdrowić" - podkreślił Pęk, który w imieniu senatorów PiS zgłosił wniosek o odrzucenie ustawy.
W debacie głosu nie zabrali senatorowie klubu Lewicy, a także Koła Senackiego Niezależni i Samorządni.
Głównym założeniem tzw. ustawy incydentalnej "o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi w 2025 r." jest to, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego.
Ponadto protesty wyborcze oraz sprawy, w których złożono środki odwoławcze od uchwał Państwowej Komisji Wyborczej ma rozpatrywać trzyosobowy skład sędziowski, losowany spośród tych 15 sędziów. W przypadku, gdy dwóch lub więcej sędziów posiada taki sam okres służby na stanowisku sędziego SN, pierwszeństwo do zasiadania w składzie ma mieć sędzia o dłuższym stażu całej jego służby sędziowskiej. Ustawa ma na celu zapewnienie bezstronności i niezależności w procesie oceny ważności wyborów prezydenckich.
Obecnie - zgodnie z ustawą o SN - kwestię ważności wyboru prezydenta rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Jej status jednak - ze względu na zasiadających w niej tzw. neosędziów, czyli sędziów wyłonionych w procedurach przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 r. - jest kwestionowany m.in. przez obecne władze, które powołują się na orzecznictwo TSUE i ETPC. Ustawa incydentalna ma ten problem rozwiązać, by stwierdzenie ważności wyboru prezydenta nie budziło wątpliwości. (PAP)