Większość państw UE zapowiedziała gotowość do działań zgodnych z nakazem aresztowania Binjamina Netanjahu wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Otoczenie Trumpa zapowiada nałożenie sankcji na trybunał.

– W polskim interesie jest wspieranie Międzynarodowego Trybunału Karnego – powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar po wydaniu przez MTK nakazu aresztowania premiera Izraela Binjamina Netanjahu. To jedyny do zamknięcia tego numeru DGP komentarz najwyższych polskich władz w tej sprawie. Dopytywaliśmy o szczegóły naszego stanowiska resorty spraw zagranicznych i sprawiedliwości, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi z żadnego z nich.

Próba zachowania „strategicznego milczenia”

Poza słowami Bodnara Warszawa nie zasygnalizowała więc bezpośrednio gotowości do działań zgodnych z nakazem MTK, czyli aresztowania Netanjahu, gdyby pojawił się w naszym kraju. Zachowanie MSZ trudno interpretować inaczej niż jako próbę zachowania „strategicznego milczenia” w sprawie, która podzieliła cały świat. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell przekazał, że decyzja MTK o wydaniu nakazu aresztowania Netanjahu i byłego ministra obrony Jo’awa Galanta powinna być „respektowana i wdrażana” przez wszystkie państwa członkowskie. Słowa polityka, który wielokrotnie krytykował władze państwa żydowskiego za sposób prowadzenia wojny w Strefie Gazy, nie odzwierciedlają jednak nastrojów w całej Wspólnocie. Unii Europejskiej od ponad roku nie udało się wypracować wspólnego stanowiska w sprawie konfliktu na Bliskim Wschodzie. Również tym razem europejscy przywódcy niejednoznacznie zareagowali na działania trybunału.

Respektowanie decyzji zapowiedziały przede wszystkim te państwa, które po kontrataku Izraela na Gazę w największym stopniu solidaryzowały się z Palestyńczykami, czyli Belgia, Irlandia i Hiszpania. – Sytuacja w Strefie Gazy jest obrazą dla ludzkości i nie można pozwolić, by trwała choćby chwilę dłużej. Ci, którzy popełniają zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, muszą zostać w pełni pociągnięci do odpowiedzialności – mówił premier Irlandii Simon Harris. Podobnie sprawę skomentowało ministerstwo spraw zagranicznych Belgii, podkreślając, że w pełni popiera prace MTK, a „osoby odpowiedzialne za zbrodnie popełnione w Izraelu i Strefie Gazy muszą być ścigane na najwyższym szczeblu, niezależnie od tego, kto je popełnił”. Włoski minister obrony Guido Crosetto powiedział wprawdzie, że błędem byłoby porównywanie Netanjahu i Galanta do działań Hamasu, ale gdyby zjawili się oni na terytorium Włoch, „musielibyśmy ich aresztować”. Z kolei minister spraw zagranicznych neutralnej Austrii Alexander Schallenberg nazwał nakaz „niezrozumiałym i niedorzecznym”, ale jego biuro doprecyzowało, że jako strona statutu rzymskiego Austria jest zobowiązana do jego wykonania.

W przeciwnym kierunku poszły Węgry

Premier Viktor Orbán napisał na portalu X, że nakaz aresztowania „Bibiego” jest „bezczelny, cyniczny i nie do przyjęcia”. Zapowiedział również, że zignoruje decyzję MTK, i zaprosił Netanjahu do złożenia wizyty w Budapeszcie. Węgry, podobnie jak pozostali członkowie UE, są członkiem trybunału, a zatem są formalnie zobowiązane do działania zgodnie z jego nakazami. W sprawę zaangażowała się Komisja Europejska, która wystosowała ostrzeżenie do Orbána. – Zignorowanie nakazu naruszyłoby międzynarodowe zobowiązania i pociągnęło za sobą utratę reputacji – powiedziała wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová. Być może dlatego pozostałe proizraelskie państwa UE na czele z Niemcami wstrzymują się od zajęcia jednoznacznego stanowiska w sprawie. Szefowa federalnego resortu dyplomacji Annalena Baerbock powiedziała jedynie, że Niemcy analizują, jak zareagować na decyzję sądu, dodając, że kraj jest związany jego orzeczeniem i uznaje prawo między narodowe. – To, czy izraelski premier przyjedzie do UE, jest pytaniem hipotetycznym. Teraz badamy dokładnie, jak sobie z tym poradzić – powiedziała telewizji RTL.

Wizyty w Europie nie mają dla Netanjahu wielkiego znaczenia. Co innego te w Stanach Zjednoczonych, głównym dostawcy broni, gdzie premier Izraela pojawia się regularnie. Po decyzji MTK podróż za Ocean Atlantycki może być ryzykowna, bo ewentualne awaryjne lądowanie jego samolotu może wiązać się z aresztowaniem. Możliwe, że w symbolicznym geście Netanjahu zdecyduje się w najbliższych miesiącach na odwiedzenie USA lub któregoś z przychylnych mu państw sygnatariuszy Rzymskiego Statutu, MTK. Największe są szanse, że będą to właśnie Węgry Orbána. W USA, które nie są sygnatariuszem statutu rzymskiego, ruch MTK wywołał dezaprobatę najważniejszych polityków. „Wydanie przez MTK nakazów aresztowania izraelskich przywódców jest oburzające” – przekazał w oświadczeniu Joe Biden. Wcześniej w rozmowach ze swoimi współpracownikami prezydent USA nazywał Netanjahu „złym człowiekiem” i „kłamcą”.

Po wyborczej porażce Kamali Harris Departament Stanu poszerzył zaś listę sankcyjną związaną z nielegalnym izraelskim osadnictwem na Zachodnim Brzegu. Włączono do niej ekstremistyczną organizację Amana (przymierze), która zapewnia żydowskim osadnikom pożyczki. Tematu sankcji na MTK nie ma, a przeciwnikiem takiego kroku jest lider demokratów w Senacie Chuck Schumer. To zapewne zmieni się w styczniu 2025 r., gdy republikanie przejmą Biały Dom i izbę wyższą Kongresu. O sankcjach na MTK mówił przyszły lider większości w Senacie John Thune. Jeszcze dalej poszedł senator Lindsey Graham, jeden z najbliższych doradców Donalda Trumpa ds. zagranicznych, utrzymujący z nim przez lata nieprzerwany kontakt. – Mówię do każdego sojusznika: Kanady, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Francji. Jeśli spróbujecie pomóc MTK, nałożymy na was sankcje. Będziecie musieli wybrać: nieuczciwy MTK lub Ameryka – ostrzegał w wywiadzie dla telewizji Fox News. ©℗

ikona lupy />
Deklaracje państw w sprawie nakazu aresztowania Binjamina Netanjahu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe