Minister edukacji Barbara Nowacka obiecała wczoraj naprawę doradztwa zawodowego, które dzisiaj – jej zdaniem – bywa oderwane od realiów i prowadzone przez osoby przypadkowe. W listopadzie kuratorzy oświaty zaczną sprawdzać, jak szkoły wywiązują się z tego obowiązku. Na podstawie wniosków z kontroli, w II półroczu 2025 r. resort znowelizuje rozporządzenie w sprawie doradztwa zawodowego.

Doskonalenie modelu jest też przedmiotem prac powołanej przez Nowacką Rady Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego. MEN planuje przygotowanie rozwiązań cyfrowych wspierających wybór zawodu lub dalszej ścieżki kształcenia z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Resort przeznaczy 7,5 mln zł ze środków unijnych na utworzenie portalu wspierającego rozwój i promocję kształcenia zawodowego, w tym współpracę pracodawców ze szkołami. Projekt jest realizowany przez Ośrodek Rozwoju Edukacji we współpracy z Centrum Informatycznym Edukacji MEN.

Od 2019 r., kiedy przyjęto obecną wersję rozporządzenia, doradztwo przestało być realizowane wyłącznie w ramach pomocy psychologiczno-pedagogicznej. – Pojawiło się wiele ministerialnych projektów w trybie konkursowym i pozakonkursowym – wyjaśnia Marta Koch-Kozioł, wiceszefowa Stowarzyszenia Doradców Szkolnych i Zawodowych RP, dodając, że mimo to potrzebne są dalsze zmiany. Jej zdaniem doradztwo powinno wspierać rozpoznawanie potencjału dziecka, ale i przeciwwskazań do wykonywania konkretnych profesji. Dziś natomiast oczekuje się, że szkoła będzie dokonywała wyboru edukacyjno-zawodowego za ucznia i rodziców. – Szkoła ma tylko wspierać w tym wyborze – podkreśla Koch-Kozioł.

Od przedszkola

Jej zdaniem pierwsze etapy doradztwa powinny zostać wprowadzone już nawet w przedszkolu. – Zajęcia z tego, jakie się lubi kolory, jak się spędza wolny czas, pozwalają poznać siebie, swoje mocne i słabe strony – tłumaczy Koch-Kozioł i podkreśla, że prowadzenie działań doradczych przez 10 godzin w klasach VII i VIII podstawówki, a potem w szkole ponadpodstawowej przez minimum 10 godzin w całym cyklu nauczania to za mało. Zgodnie z przepisami doradztwo zawodowe powinni realizować nauczyciele wszystkich przedmiotów. W praktyce różnie z tym bywa. – Doradztwo jest zaniedbane i wymaga pilnych zmian. Choć formalnie istnieje, w praktyce często jest fikcją – mówi doradczyni zawodowa Renata Twaróg, która prowadzi zajęcia z tego przedmiotu.

Także jej zdaniem 10 godzin to za mało. – Dzieci powinny mieć stały dostęp do informacji o zawodach i rynku pracy, ponieważ to obszerny temat, a przekazanie pełnej wiedzy w tak krótkim czasie jest nierealistyczne – zaznacza. Twaróg sygnalizuje też problem z brakami kadrowymi. – Trudno znaleźć specjalistę, który zgodzi się na tak ograniczony wymiar pracy. Z kolei nauczyciele po studiach podyplomowych często nie są wystarczająco przygotowani do zajęć – przyznaje.

W podobnym tonie sprawę komentuje Marzena Syper-Jędrzejak z Uniwersytetu Łódzkiego. – W wielu szkołach doradztwo jest ograniczone przez braki kadrowe, a doradcy pracują w kilku placówkach jednocześnie, szczególnie w mniejszych miejscowościach – mówi. Utrudnia to świadczenie zindywidualizowanych usług. – Jeśli w szkole nie ma doradcy zawodowego na etacie, dyrektor ma prawo powierzyć te obowiązki innym pracownikom. Zwykle jest to psycholog szkolny lub pedagog. To uelastycznia pracę, ale wzmaga ryzyko, że takim osobom będzie brakować specjalistycznej wiedzy na temat rynku pracy, planowania kariery czy indywidualnych ścieżek zawodowych – dodaje.

Rola doradcy

Zgodnie z założeniami doradztwo powinno się też skupiać na rozwijaniu sprawczości, decyzyjności i poczucia kontroli wśród uczniów, co pozwoli na rozwijanie kompetencji, które będą oni mogli wykorzystać niezależnie od wykonywanego zawodu, by ostatecznie czerpać satysfakcję z pracy. – Postuluję zacząć od wprowadzenia do szkół etatowego doradcy zawodowego na wzór pedagoga czy psychologa. Wówczas można by doradzać uczniom także indywidualnie, a nie tylko w ramach zajęć grupowych – zauważa Koch-Kozioł. – Rynek pracy jest dynamiczny i wymaga specjalistów, którzy zajmują się tym na co dzień – uzupełnia Twaróg. – Dobrym rozwiązaniem mogłoby być chociaż stworzenie punktów konsultacyjnych, do których mogliby się zgłaszać uczniowie i rodzice – tłumaczy.

Rola doradcy powinna obejmować pracę nie tylko z uczniami, lecz także z rodzicami, którzy często mają nieadekwatne do rzeczywistości wyobrażenie o możliwościach i potrzebach dzieci. Docelowo natomiast są potrzebne większe zmiany systemowe. Zwłaszcza jeśli chcemy doradzać dzieciom wybór szkoły w innym mieście czy województwie. – To wymaga nie tylko rozbudowy burs, lecz także wsparcia finansowego dla rodziców – słyszymy. Dziś o wyborze szkoły decyduje głównie jej bliskie położenie od miejsca zamieszkania. – Doradztwo zawodowe powinno odpowiadać na potrzeby uczniów. Dlatego musi być oparte na samopoznaniu dokonywanym przez ucznia. To powinien być punkt wyjścia dla wszelkich działań podejmowanych przez placówki oświatowe – mówi Marta Koch-Kozioł. ©℗