Na wtorkowym posiedzeniu rząd zajął się kwestią strategii migracyjnej i kryzysu na granicy z Białorusią. – Wiem, ile to budzi emocji. Chciałem wszystkim, którzy w tej debacie uczestniczą i są zaangażowani w tę kwestię, jaką jest presja migracyjna na polskiej granicy, powiedzieć głośno: wszystkim należy się bezwzględnie szacunek – mówił na początku posiedzenia premier Donald Tusk.

I jak dodał, „możemy się różnić w opiniach i możemy mieć też różne cele. Inaczej będzie na to patrzył aktywista z organizacji pozarządowej, który z najlepszą intencją, a inny obowiązek ma szef Straży Granicznej czy policjantka, która pilnuje tej granicy przed próbą siłowego jej przekroczenia”.

We wtorek po południu szef rządu napisał w swoich mediach społecznościowych: „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo” – czyli strategia migracyjna przyjęta. Decyzja trudna, ale bardzo potrzebna i oczekiwana”.

Jak dowiaduje się DGP, strategia migracyjna została przyjęta niejednogłośnie. Czterech ministrów z Lewicy miało zgłosić głos odrębny: wicepremier Krzysztof Gawkowski, ministra rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra ds. równości Katarzyna Kotula i minister nauki Dariusz Wieczorek.

– Lewica opowiada się za bezpieczeństwem granic, wzmocnieniem kontroli, uszczelnieniem wiz i usprawnieniem integracji, a więc za większością strategii migracyjnej. Nie zgadzamy się jednak z propozycjami zawieszenia prawa do azylu. Dlatego w tej kwestii, zgodnie z art. 15 regulaminu pracy Rady Ministrów według którego członek Rady Ministrów ma prawo zgłosić do protokołu odrębne stanowisko w stosunku do rozstrzygnięcia, czterech ministrów z Lewicy skorzystało z tego prawa: zgłosiliśmy swoje uwagi i zastrzeżenia dotyczące strategii, w kwestii zawieszenia prawa do azylu. Poza tymi zastrzeżeniami popieramy i – każdy w ramach legislacji właściwych dla swojego resortu – działania związane z przywróceniem kontroli i zapewnieniem bezpieczeństwa – mówi DGP ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy.

I jak zaznacza, „Lewica od lat opowiada się za odpowiedzialną i długofalową strategią polityki migracyjnej, opartej na trzech filarach: odzyskaniu kontroli, zapewnieniu bezpieczeństwa i zachowaniu człowieczeństwa. Uważamy, że uszczelnienie granic, ruchu wizowego oraz zapewnienie bezpieczeństwa i integracji cudzoziemców, którzy już przebywają na terytorium Polski, może być realizowane w sposób, który nie uderza w interesy polskich obywateli, jest zgodne z międzynarodowymi standardami praw człowieka oraz z Konstytucją RP”.

O scenariuszu zakładającym przyjęcie strategii migracyjnej niejednogłośnie w poniedziałek po południu napisała Wirtualna Polska. Jak poinformował Michał Wróblewski, szczegółowych wyjaśnień od premiera Donalda Tuska mieli domagać się również ministrowie z Polski 2050.

Wiceszefowa Polski 2050 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała w mediach społecznościowych, że po uwagach ministrów z jej partii zagłosowano za przyjęciem strategii.

„Na wniosek ministrów do strategii dopisano zapis gwarantujący, że czasowe zawieszanie rozpatrywania wniosków o azyl w sytuacji poważnego zagrożenia powinno być możliwe tylko pod kontrolą parlamentu, z zapewnieniem szczególnej ochrony grup wrażliwych (dzieci, kobiety w ciąży), w oparciu o najlepsze praktyki innych demokratycznych państw” – wskazała Pełczyńska-Nałęcz.

„Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo”

O głównych założeniach strategii migracyjnej Polski na lata 2025-2030 premier Tusk poinformował podczas sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej. Podkreślił, że państwo „musi odzyskać 100-proc. kontrolę nad tym, kto przyjeżdża do Polski”, zapewniając przy tym, aby do kraju trafiały jedynie osoby, które „chcą uczciwe pracować, płacić podatki, integrować się z naszym społeczeństwem, kształcić się na prawdziwych uczelniach”. Wskazał też, że rząd będzie prowadził „politykę przyspieszonego powrotu Polaków i ludzi polskiego pochodzenia z diaspory, z zagranicy”.

Jednym z elementów strategii ma być czasowe i terytorialne zawieszenie prawa do azylu, czyli procedurze, w której ramach migranci mogą się chronić przed ekstradycją do innego państwa, w którym ich prawa będą łamane.

– Będę się domagał uznania tego w Europie. Dobrze wiemy, jak to jest wykorzystywane przez Łukaszenkę, Putina, przez szmuglerów, przemytników i handlarzy ludzi, jak to prawo do azylu jest wykorzystywane dokładnie wbrew jego istocie – wskazywał premier.

Zapowiedź wywołała falę nieprzychylnych komentarzy. Pojawiły się głosy krytyki m.in. ze strony organizacji humanitarnych, które podkreślały, że zawieszenie procedury byłoby naruszeniem praw człowieka.

Głos zabrały m.in. Amnesty International czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka. – Trudno powiedzieć, co zawieszenie prawa do azylu miałoby oznaczać w praktyce. Pushbacki? Mamy z nimi do czynienia już teraz, więc nie wiem, co premier tak naprawdę chce zmienić. De facto już teraz nie respektujemy prawa do azylu, bo osoby, które mogłyby się o niego ubiegać, są wypychane za granicę – mówiła DGP adw. Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska.