Do czasu zamknięcia tego wydania obecny poseł Suwerennej Polski wciąż przebywał w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Wyprodukowany w Izraelu program do inwigilacji został zakupiony dla CBA w 2017 r. Do transakcji wykorzystano pieniądze Funduszu Sprawiedliwości, co zdaniem prokuratury było sprzeczne z ustawą o CBA, która jako źródło finansowania biura wskazuje budżet państwa. Pod dokumentami dotyczącymi zakupu Pegasusa widnieją podpisy m.in. Wosia.
Zarzuty, które miał wczoraj usłyszeć były wiceminister, nie dotyczą jednak tylko przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków (art. 231 kodeksu karnego), ale też wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach (art. 296 k.k.). Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Michał Woś stawił się w Warszawie przy ul. Postępu 3, przed godz. 11 i jeszcze zanim spotkał się ze śledczymi, zorganizował konferencję prasową, podczas której zaatakował rząd i prokuratorów. – Zamierzam poinformować prokuratorów, że są nieskutecznie powołani, w związku z tym nie mogą mi żadnych zarzutów postawić i w związku z tym też nie mogę składać żadnych wyjaśnień – mówił były wiceminister sprawiedliwości. I dodał, że jest ścigany za to, że „polskie państwo przestało być głuche i ślepe na kryminalistów”. – Zyskało narzędzia do tego, żeby ścigać przestępców, łapówkarzy, rosyjskich szpiegów – podkreślał Woś.
Zakup Pegasusa. Czy był zgodny z prawem?
Dowodził przy tym, iż zakupu Pegasusa dokonano zgodnie z prawem. – Dotacja i dofinansowanie były w pełni legalne, nie tylko dlatego, że ustawa regulująca Fundusz Sprawiedliwości to dopuszczała, lecz także dlatego, że ustawa o CBA tego nie zakazuje – mówił Woś i dodał, że taka wykładnia przepisów prawa znalazła się także w jednej z opinii sporządzonych w NIK.
Tyle że NIK w swojej „Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2017 roku” wskazała, iż przekazanie 25 mln zł na ustawowe zadania CBA (chodziło właśnie o zakup Pegasusa, choć nazwa ta nie padła w dokumencie) było „nieuprawnione”. „Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy z 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym powinna być finansowana środkami pochodzącymi wyłącznie z budżetu państwa” – pisała wówczas NIK.
Na wnioski pokontrolne Izby powoływał się też w czerwcu podczas posiedzenia sejmowej komisji regulaminowej prok. Marcin Wielgomas z Prokuratury Krajowej. − Ustalenia Najwyższej Izby Kontroli w dużej mierze stanowiły podstawę zarzutu, który został sformułowany w treści wniosku o uchylenie immunitetu w niniejszej sprawie wobec pana posła Wosia. W ocenie prokuratury w przedmiotowej sprawie doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, gdyż przepis art. 4 ust. 1 ustawy o CBA w sposób jasny, literalny wskazuje, iż ta służba specjalna może być finansowana wyłącznie (…) z budżetu państwa, tak brzmi przepis – mówił wówczas prok. Wielgomas.
Śledztwo dotyczy Funduszu Sprawiedliwości
Woś miał usłyszeć zarzuty już w lipcu, jednak dwukrotnie nie stawił się wówczas w prokuraturze. Jak tłumaczył wczoraj, nie został skutecznie wezwany na przesłuchanie. – Te „gumisie” z prokuratury nie były w stanie dobrze zastosować kodeksu postępowania karnego – mówił Woś.
Śledztwo, w ramach którego polityk Suwerennej Polski stawił się we wtorek w prokuraturze, dotyczy nie samej sprawy Pegasusa, ale wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. W ramach tego postępowania zarzuty usłyszało już kilkanaście innych osób, w tym inny były wiceszef MS Marcin Romanowski.
Z informacji ministra sprawiedliwości Adama Bodnara przekazanej wiosną do Sejmu i Senatu wynika, że w latach 2017−2022 inwigilowano Pegasusem 578 osób. Wśród nich byli m.in. jako ówczesny szef kampanii wyborczej KO obecny europoseł Krzysztof Brejza, mec. (obecnie poseł KO) Roman Giertych oraz znana z krytycznej oceny działań PiS prok. Ewa Wrzosek. ©℗