Likwidacja CBA jest jednym z punktów umowy koalicyjnej i według majowych deklaracji szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka miała zostać uchwalona do wakacji. Jest koniec lipca, a projekt wciąż nie został nawet przyjęty przez rząd.

Według deklaracji kierownictwa resortu spraw wewnętrznych i administracji prace nad projektem wciąż trwają. Dziś, jak przekazał nam minister Siemoniak, propozycja ma zostać zaopiniowana przez Kolegium ds. Służb Specjalnych (współtworzą je m.in. premier, szefowie: MON, MSZ, MSWiA i MF oraz szef BBN). – Prace się toczą, za chwilę będzie ich koniec i z całą pewnością ten projekt trafi do Sejmu – zapewnia nas z kolei wiceszef MSWiA Czesław Mroczek.

Z otoczenia premiera płyną jednak nieco inne sygnały, mówiące o tym, że rząd może poczekać w tej sprawie do przyszłorocznych wyborów prezydenckich. – Nie ma sensu składać tego typu ustawy, skoro wiadomo, że prezydent Duda i tak ją zawetuje – mówi nam bliski współpracownik Donalda Tuska.

Tego typu głosów w Platformie jest więcej. – Nie wiem, czy nie warto zaczekać z tym, aż zmieni się prezydent – słyszymy od jednego z ważniejszych polityków tej partii.

Projekt ustawy o likwidacji CBA trafił do wykazu prac rządu w kwietniu. Z opublikowanych tam założeń wynika, że dotychczasowe zadania biura miałyby przejąć: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Krajowa Administracja Skarbowa oraz policja, w ramach której miałoby powstać Centralne Biuro Zwalczania Korupcji. „Rozłożenie ciężaru walki z korupcją na kilka instytucji pozwoli w przypadku wykrycia tego rodzaju przestępstw na podejmowanie skutecznych, profesjonalnych i w pełni niezależnych działań ukierunkowanych na ściganie faktycznych sprawców przestępstw korupcyjnych, nie zaś realizowanie czynności wpisujących się w walkę polityczną” – czytamy na stronach RCL.

Zastrzeżenia do rządowego projektu w sprawie likwidacji CBA ma Fundacja Batorego – organizacja, z którą blisko współpracuje obecna władza. To m.in. jej eksperci są autorami uchwalonej w zeszłym tygodniu przez Sejm nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. W opublikowanym w ubiegłym tygodniu stanowisku fundacja wskazuje m.in. na brak rządowego programu walki z korupcją, który powinien być podstawą funkcjonowania instytucji zajmujących się przeciwdziałaniem tego typu przestępczości.

Zdaniem fundacji taka nowa strategia mogłaby objąć: stworzenie „cyfrowego, przejrzystego i jednolitego” systemu składania i publikowania oświadczeń majątkowych przez osoby pełniące funkcje publiczne, przygotowanie nowych przepisów regulujących działalność lobbingową oraz opracowanie nowych rozwiązań zwiększających przejrzystość finansowania działalności politycznej, a w szczególności prowadzenia kampanii wyborczych. Eksperci fundacji sugerują ponadto stworzenie nowych przepisów pozwalających na skuteczne karanie osób prawnych za przestępstwa korupcyjne.

Organizacja przestrzega zarazem, iż projekt ustawy o likwidacji CBA obniża transparentność w obszarze walki z przestępczością korupcyjną, i zaleca, by wstrzymać prace nad nim. Przypomina również, że w UE toczą się prace nad projektem nowej dyrektywy dotyczącej zwalczania korupcji. To, zdaniem fundacji, jeszcze jeden argument za tym, by poczekać z przyjmowaniem nowej ustawy.

Choć rządowe plany zakładały, iż CBA zostanie zlikwidowane 1 stycznia przyszłego roku, to już wiadomo, że ten termin jest nierealistyczny.

Rząd i Koalicja 15 października coraz mocniej zaczynają sobie też zdawać sprawę z tego, że rewolucja, tak w CBA, jak w sądownictwie czy prokuraturze, będzie musiała prawdopodobnie zaczekać do lata przyszłego roku. Niemal pewne jest weto do uchwalonej jeszcze w kwietniu (Sejm zakończył prace w połowie lipca) nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Podobny los czeka zapewne nowe ustawy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. W tej sytuacji, jak słyszymy, niektóre ustawy, jak choćby ta, która ma rozdzielić stanowiska prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, zapewne trafią do Sejmu, ale obie izby parlamentu nie będą się spieszyć z procedowaniem. – Możemy spokojnie pracować przez kilka miesięcy, aż do wyborów prezydenckich – mówi nam jeden z senatorów KO. ©℗