Dokument ma być odpowiedzią na odrzucenie w połowie lipca projektu Lewicy, który znosił karanie za pomoc w aborcji. – Szukamy pewnych praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych, żeby okoliczności tego codziennego życia jakoś złagodzić, jeśli chodzi o kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży. W poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania – zapowiedział w zeszłym tygodniu szef rządu. Dokument, na polecenie premiera Donalda Tuska, przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości.
Wytyczne, według informacji DGP, mogą prowadzić do zaprzestania ścigania niektórych form pomocnictwa w aborcji.
– Nie może być tak, że cały aparat państwa, środki, ludzie, zaprzęgany jest do tego, żeby albo ścigać kobiety, które poroniły naturalnie i uznaje się te poronienia za podejrzane, albo osoby, które zaangażowały się w coś, co uznane jest za pomocnictwo. To może być zamówienie biletu do Anglii dla córki, która jest pełnoletnia, zamówienie tabletek przez internet. Mam nadzieję, że od tego odejdziemy – komentuje minister ds. równości Katarzyna Kotula.
Nie kryje przy tym, iż liczy na szeroki zakres zmian. – Mam nadzieję, że te wytyczne będą jasno doprecyzowane. Gdybyśmy do tego dodali jasne wytyczne dla lekarzy, to moglibyśmy mieć poczucie, że w kwestii bezpieczeństwa kobiet coś już się zmieniło, zanim jeszcze zmieni się prawo – uważa minister ds. równości.
Ekspertki zajmujące się prawami kobiet zwracają uwagę, że dużo jednak będzie zależało od postawy samych prokuratorów. – Jeżeli będzie silny nadzór w prokuraturze, to praktyczne moratorium może nastąpić – mówi nam mec. Kamila Ferenc z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Przypomina zarazem, iż wciąż toczą się śledztwa z art. 152 kodeksu karnego, m.in. to, w którym zarzuty za pomoc w przerywaniu ciąży otrzymała szczecińska ginekolożka Maria Kubisa.
Według mec. Ferenc błędem prokuratury jest wszczynanie postępowań w sytuacji, gdy nie ma uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa. – Zdarza się np., że prokuratura prowadzi postępowania, gdy doszło do poronienia – wskazuje prawniczka. I dodaje, że prokuratura nie musi też podejmować spraw z urzędu.
Według niej przesłanką do rozpoczęcia postępowania nie zawsze musi być też zawiadomienie. – Jeżeli w zawiadomieniu jest napisane np.: „moja żona przerwała ciążę”, to sama ta informacja nie powinna interesować prokuratury, powinna odmówić wszczęcia postępowania – mówi mec. Ferenc.
Ostrożniej do szykowanych przez rząd zmian podchodzi dr Sabrina Mana-Walasek, adwokatka, ekspertka sejmowej komisji nadzwyczajnej, która pracuje nad projektami ustaw aborcyjnych. – Nie spodziewam się, żeby te wytyczne jakoś znacząco zmieniły sytuację prawną, jeżeli chodzi o ściganie przestępstw aborcyjnych w Polsce. Jedyne, co może się udać ograniczyć, to nadużywanie prawa, szczególnie w odniesieniu do osób, które przerwały własną ciążę – mówi dr Mana-Walasek.
Przypomina głośną, opisywaną przez media w zeszłym roku, sprawę pani Oli z Warszawy, która poroniła w domu, następnie prokuratura, prowadząc postępowanie w sprawie nielegalnej aborcji, nakazała m.in. wypompowanie szamba z przydomowego zbiornika i badanie ścieków. – Mimo że kobiety nie są karane za dokonanie aborcji, to zdarza się mnóstwo sytuacji, w których to właśnie one padają ofiarą postępowania prokuratury – zaznacza adwokatka.
Premier informował też w zeszłym tygodniu, że stosunek prokuratury do kwestii poronień zmienił się ostatnio „dość radykalnie”. – Jeszcze kilkanaście miesięcy temu z nadzwyczajną zawziętością i podejrzliwością niektórzy traktowali także naturalne poronienia (…) , a według informacji, które otrzymałem, zmiana jest tutaj wyraźnie lepsza – zapewnił szef rządu.
Niezależnie od wytycznych, które przygotował resort sprawiedliwości, Lewica – tym razem wspólnie z Koalicją Obywatelską – ponownie złożyła w Sejmie projekt tzw. ustawy depenalizacyjnej. Pod propozycją zmian w kodeksie karnym podpisało się także czworo posłów Polski 2050 oraz posłanka PSL Agnieszka Kłopotek. To ten sam projekt odrzucony wcześniej przez Sejm.
Pod koniec maja weszło w życie rozporządzenie ministra zdrowia, którego celem jest walka z nadużywaniem przez lekarzy klauzuli sumienia. Szpital ma bowiem obowiązek wykonania aborcji w przypadkach zgodnych z prawem, w przeciwnym razie straci kontrakt z NFZ.
Za pomocą rozporządzenia minister zdrowia Izabela Leszczyna postanowiła także poszerzyć dostępność tabletki antykoncepcyjnej „dzień po”. Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy umożliwiającej sprzedaż tego typu leku bez recepty resort wpadł na pomysł, by mógł ją wypisać także farmaceuta w aptece. ©℗