Polska 2050 zmienia narrację w sprawie liberalizacji prawa do aborcji i wraca do lansowanej przez siebie koncepcji kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. Choć posłanki formacji Szymona Hołowni deklarują poparcie dla nowego projektu ustawy dekryminalizującej pomoc w przerywaniu ciąży, to podpisać pod nim zdecydowały się tylko cztery osoby.
W piątek Lewica, tym razem wspólnie z Koalicją Obywatelską, postanowiły ponownie wnieść do Sejmu projekt zmian w Kodeksie karnym, którego głównym celem jest zniesienie karania za pomoc w aborcji. To ta sama propozycja, którą 12 lipca odrzucił Sejm (m.in. głosami PiS, Konfederacji i zdecydowanej większości PSL). Praktycznie cały klub Polski 2050 (poza dwiema osobami, które tego dnia były nieobecne na Wiejskiej) głosował za uchwaleniem ustawy. – Nic się nie zmieniło, w dalszym ciągu popieramy te rozwiązania. Podjęliśmy jedynie decyzję, że nie będziemy wnioskodawcami tego projektu – tłumaczy jedna z posłanek Polski 2050, której nazwisko widnieje pod nową, wspólną propozycją Lewicy i KO. – Mieliśmy niewiele czasu na złożenie podpisów, stąd jest nas jedynie czwórka. Projekt dostaliśmy do podpisania w czwartek o 17.00, jak już mało kto był w klubie. Kilka osób chciało się jeszcze podpisać dziś rano, ale wtedy okazało się, że został już złożony – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Hołownia mówi o powrocie do tzw. kompromisu aborcyjnego
Złożenie nowego projektu zmian w Kk z czterema tylko podpisami posłanek i posłów z Polski 2050 zbiegło się z czwartkowym wystąpieniem lidera partii Szymona Hołowni, który przypomniał, ze Polska 2050 ma własny projekt złagodzenia obecnych przepisów. Chodzi o zmiany w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, które zakładają przywrócenie stanu prawnego sprzed wyroku TK z 2020 roku. Projekt przewiduje dodanie wykreślonej przez Trybunał przesłanki, zgodnie z którą terminacja ciąży byłaby możliwa w razie ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. To najbardziej zachowawczy z trzech projektów ustaw aborcyjnych, nad którymi toczą się obecnie prace w Sejmie. Lewica i KO chcą uchwalenia zupełnie nowych ustaw dopuszczających legalną aborcję do 12 tygodnia ciąży.
- Sejm (12 lipca – przyp. red.) zagłosował tak, jak zagłosował. I co teraz? Mamy przed sobą dwie możliwości – albo pogrążymy się w kolejnej wojnie o ustawy aborcyjne, która doprowadzi nas do tego, że nic nie zostanie uchwalone (…), albo do końca roku może będziemy mieli dwie uchwalone ustawy – mówił Hołownia podczas otwartego dla mediów posiedzenia swego klubu. Zaproponował, by komisja nadzwyczajna, która pracuje nad zmianami prawnymi dotyczącymi aborcji, przyjęła dwa projekty ustaw w tej sprawie – przywracający tzw. kompromis aborcyjny oraz projekt „poprawionej” ustawy depenalizacyjnej. – Wtedy być może, kiedy będzie ustawa merytoryczna i ustawa karna, i one pójdą razem, okażą się do przyjęcia dla zdecydowanie większej większości – mówił Hołownia. Wyraził przekonanie, że jest to realny scenariusz. – Rozmawiam ze stronnictwami politycznymi i myślę, że nie jest to niewykonalne – przekonywał marszałek.
Wtórowały mu posłanki: Barbara Oliwiecka i Wioletta Tomczak. – W polityce liczy się sprawczość. Nie możemy się obrażać. Musimy działać i robić to, co możemy zrobić w tych warunkach, które mamy – podkreślała Oliwiecka.
Kosiniak-Kamysz chce referendum ws. aborcji
O powrót do kompromisu, ale też rozpisanie referendum w sprawie zmian w sprawie aborcyjnym, upomniał się też w piątek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Jedyna realna liberalizacja w tym Sejmie, moim zdaniem zaakceptowana również przez prezydenta, to jest powrót do zasad z kompromisu, a jeżeli są środowiska (…), które chcą zmienić prawo, to oddajmy głos obywatelom – apelował wicepremier w TOK FM.
Na powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego nie zgodzi się jednak liberalna część Koalicji 15 października.