Problemy z dostępem do leków na cukrzycę (ozempic, liraglutyd, trulicity i victoza), które są stosowane też, by zbić wagę, obrastają anegdotami. – Wśród pacjentów mówi się, że żeby je zdobyć, trzeba uwieść farmaceutkę – żartuje prof. Krzysztof Strojek, specjalista diabetologii ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, do zeszłego tygodnia konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii (obecnie na stanowisku jest wakat). A to rodzi spore problemy, bo pacjenci z cukrzycą typu 2 i otyłością nie mogą dostać skutecznej terapii. – Mogę im wówczas zaproponować, by ograniczyli wielkość posiłków i zwiększyli aktywność fizyczną, bo wtedy w sposób korzystniejszy spalają tkankę tłuszczową i redukują masę ciała. Bez leku wraca im jednak apetyt i radość z jedzenia, co akurat w tym wypadku jest efektem niekorzystnym, przynajmniej z punktu widzenia fizjologii, bo przyrost masy ciała powoduje pogorszenie wyrównania cukrzycy – tłumaczy prof. Strojek.

Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl przyznaje, że dziś refundowany ozempic (czyli przeznaczony dla pacjentów z cukrzycą typu 2) jest praktycznie nieosiągalny. Mniej niż 1 proc. aptek deklaruje dostępność, a gdy tylko pojawia się nowa dostawa, znika. Jeśli chodzi o nierefundowany ozempic, który jest sprowadzany w sytuacji niedoboru na rynku za zgodą resortu w ramach importu interwencyjnego z innych krajów UE, obecnie ma go 11 proc. aptek.

Pięć tysięcy za wstrzykiwacz

Brak ozempicu winduje cenę jego nierefundowanej wersji. – Dziś koszt 1 mg waha się od 719,99 zł do 4785 zł za 1 wstrzykiwacz. Dla porównania cena tego samego leku refundowanego to 403, 45 zł bez zniżki 100 proc. Jednak dla pacjentów objętych wskazaniami refundacyjnymi wynosi 127, 59 zł, a dla seniorów ze wskazaniami do refundacji jest dostępny bezpłatnie – wylicza Talar-Śpionek.

Bożena Janicka, prezeska Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, przyznaje, że liczba pacjentów zgłaszających się po receptę na ozempic drastycznie wzrosła. – Wieści o jego działaniu rozchodzą się pocztą pantoflową, bo przecież nie ma reklamy tego leku. Pacjenci tłumaczą, że ozempic jest stosowany przy odchudzaniu nie tylko w USA, lecz także w krajach Europy. Jeśli pacjent nie spełnia wymogów, zgodnych z charakterystyką produktu leczniczego, odmawiam – wyjaśnia.

Nie wszyscy są w stanie to zrozumieć: – Miałem kiedyś pacjentkę, która powiedziała, że nie wyjdzie z mojego gabinetu, jeśli nie przepiszę jej „tego środka na odchudzanie”. Nie miała wskazań, jej BMI (body mass index, wskaźnik masy ciała) był w normie, ze wskazaniem na niski, ale koniecznie chciała schudnąć. Powiedziała, że jest prawniczką i że jeśli nie dostanie recepty, poda mnie do sądu – opowiada inny profesor diabetologii. O „ten świetny lek na odchudzanie” zdrowi pacjenci proszą też dr. Jacka Krajewskiego, lekarza rodzinnego i prezesa Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia. Odmawia i tłumaczy, że w ich przypadku sprawdzi się zdrowa dieta i ruch, bo wierzy w siłę edukacji.

Prośby o produkt mają lekarze niemal wszystkich specjalizacji. – Szczupłej znajomej powiedziałem, że przy jej masie ubędzie jej nie tylko masy tłuszczowej, lecz także mięśniowej, a serce też jest mięśniem. To ją przekonało – mówi nam łódzki ortopeda. A rezydent onkologii takie dyskusje kwituje pytaniem o BMI: – Jeśli jest w normie, mówię, że nie ma wskazań. Jak są wskazania, wysyłam do diabetologa – mówi.

Ale nie każdy jest odporny na prośby pacjentów. Zdaniem Pauliny Front, farmaceutki z podkrakowskich Niepołomic, część pacjentów bez wskazań recepty zdobywa przez receptomaty. Oferty odsprzedaży leku można znaleźć na forach w mediach społecznościowych, również tych przeznaczonych dla osób z cukrzycą i otyłością. Sprzedający zamieszczają je zwykle w komentarzach i zachęcają do kontaktu w wiadomości prywatnej.

Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF) przyznaje, że nadmiarowe stosowanie tych leków w celu kosmetycznej utraty wagi, poza wskazaniami rejestracyjnymi, budzi jego obawy. „Odnoszą się one do stosowania tych produktów w celu kontrolowania masy ciała przez osoby bez otyłości lub osoby z nadwagą, które nie mają problemów zdrowotnych związanych z wagą. Wspomniane zastosowanie często pojawia się w mediach czy portalach społecznościowych, co pogłębia istniejące niedobory i ma poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego” – czytamy w informacji GIF, który dodaje, że niedobory leków zawierających semaglutyd, liraglutyd i dulaglutyd utrzymują się w krajach członkowskich UE od 2022 r. i będą się utrzymywały przez cały 2024 r., co wynika z ograniczenia mocy produkcyjnych, jak i zapotrzebowania.

Zadanie nowego ministra

W ubiegłym tygodniu WHO przestrzegła przed fałszowaniem ozempicu. Podrobione partie leku wykryto w Wielkiej Brytanii, Irlandii Północnej i Brazylii. O fałszywych partiach informuje również GIF. Problemem niedoboru leków dla cukrzyków zajmie się prawdopodobnie nowy wiceminister zdrowia, którym 1 lipca został Jerzy Szafranowicz. ©℗

rozmowa

Ozempic to nie kosmetyk

ikona lupy />
Jerzy Przystajko farmaceuta / Materiały prasowe
Ma pan pacjentów, którzy kupują pełnopłatny ozempic na odchudzanie, choć nie mają wskazań?

Nie mam, bo ozempicu po prostu nie ma, a jak się trafia, to z apteki znika, zwykle nie na moim dyżurze. Poza tym trudno stwierdzić, który pacjent kupuje lek zupełnie bez wskazań. Otyłość widać na pierwszy rzut oka, ale cukrzycy już nie, a pamiętajmy, że podstawowym wskazaniem do przyjmowania tego leku jest leczenie cukrzycy typu 2, czyli takiej, którą nabywamy pod wpływem czynników genetycznych czy środowiskowych, takich jak otyłość. Ozmepicu nie ma w aptekach właśnie dlatego, że wykupują go osoby bez wskazań.

Można temu zaradzić?

To przykład sytuacji, w której przydałyby się dodatkowe przepisy o reglamentacji. Czyli np. ograniczenie wystawiania i realizacji recept do sytuacji, w których ten lek jest refundowany. Mamy niedobory i pacjenci najbardziej tego leku potrzebujący, z otyłością i cukrzycą, powinni mieć pierwszeństwo. W stosowaniu leków obowiązuje zasada: przede wszystkim szkodzić, ale tak, by korzyść przewyższała ryzyko. Osoby, które nie muszą redukować masy ciała, ponoszą ryzyko bez korzyści dla zdrowia. Ozempic to nie kosmetyk służący temu, by dogonić nierealistyczny ideał piękna z Instagrama. Po ozempicu np. notowano w badaniach klinicznych ostre zapalenia trzustki. Przy takim nieodpowiedzialnym stosowaniu można zatem zupełnie dosłownie zostać ofiarą mody.

Czy takie skutki uboczne występują często?

Nie, trzeba przyznać, że jest to dosyć bezpieczny lek, którego główne działania niepożądane to nudności, wymioty i biegunka. Ostre zapalenia trzustki (OZT) wystąpiły u trzech promili badanych. Ale proszę mi wierzyć, nikt nie chciałby być wśród tych trzech promili. OZT to nagłe zapalenie ważnego organu, które może doprowadzić do jego uszkodzenia. Trzustka produkuje ważne enzymy trawienne oraz insulinę i naprawdę trudno żyć bez niej. Automatycznie ma się cukrzycę i trzeba do końca życia przyjmować nie tylko enzymy trawienne, lecz także insulinę.

Załóżmy, że jesteśmy w tej dużej grupie pacjentów, którzy nie zachorują na OZT. Jakie mogą być długotrwałe skutki zażywania tych środków „na odchudzanie”?

Tego właśnie nie wiemy, bo lek jest nowy i trwa tzw. czwarta faza badań klinicznych, gdy lek jest dostępny dla szerokiej populacji. Mamy tylko wyniki badań klinicznych przed dopuszczeniem leku na rynek. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą odległe skutki, zwłaszcza że lek ingeruje w układ hormonalny, który sam w sobie jest niezwykle skomplikowany.

Ostatnio WHO ostrzega przed podróbkami ozempicu. Co może być w takiej podróbce?

Kupowanie podrobionych leków do wstrzykiwań jest groźne z dwóch powodów: nie mamy gwarancji, że w ogóle zawierają właściwy lek we właściwej dawce czy cokolwiek innego. Poza tym bardzo groźne mogą być problemy dotyczące sterylności i czystości podrobionych preparatów, a to wiąże się z ryzykiem chorób zakaźnych i reakcji zapalnych. Więc nie dość, że można kupić sobie bubel, to jeszcze pechowo będzie, jak wyprodukowano go w kiepskich warunkach. ©℗

Rozmawiała Karolina Kowalska