Środowiska rolnicze są coraz bardziej podzielone, a protesty – upolitycznione. Część organizacji nie chce jechać na manifestację w Warszawie.

Protestujący wrócili w zeszłym tygodniu na przejścia graniczne z Ukrainą w Medyce i Korczowej. Roman Kondrów z podkarpackiej filii stowarzyszenia „Oszukana Wieś” podkreśla w rozmowie z DGP, że wznowienie strajku miało przypomnieć rządzącym o ustaleniach z Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce.

– Długo czekaliśmy na konkrety, ale ich nie widzieliśmy. Jak tylko wyszliśmy ponownie na ulice, to od razu pojawiły się informacje o realizacji dopłat do zbóż, więc decyzja o wznowieniu protestu dała efekt – wyjaśnia Kondrów. – Wciąż jednak czekamy na realizację postulatu, zgodnie z którym towary z Ukrainy miałyby do Polski przyjeżdżać tylko jednym przejściem – w Dorohusku lub Hrebennem – dzięki temu mielibyśmy pełną kontrolę nad ilością i jakością tych produktów – zaznacza.

Środowiska rolnicze planują teraz kolejną masową demonstrację w stolicy. W piątek, 10 maja, do Warszawy ma przyjechać co najmniej kilkadziesiąt tysięcy protestujących. Strajk organizują wspólnie NSZZ „Solidarność” oraz NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Jak informują inicjatorzy, ma to być „sprzeciw wobec agresywnej polityki klimatycznej wdrażanej przez Unię Europejską”. Do udziału w proteście namawia również prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Według wielu obserwatorów zarówno fakt organizacji manifestacji przez środowiska rolnicze zbliżone do opozycji, jak i agitacja szefa partii opozycyjnej jednoznacznie świadczą o upolitycznieniu sprawy. Kondrów z Oszukanej Wsi zapewnia, że przedstawicieli tego stowarzyszenia w Warszawie nie będzie.

Nie jesteśmy polityczni, jesteśmy rolnikami. Nie chcemy brać udziału w żadnych rozgrywkach, nie chcemy walić w obecny rząd. My wolimy z nim rozmawiać. Jak pokazuje doświadczenie, rozmowami można więcej ugrać niż blokowaniem Warszawy, co miało miejsce już dwukrotnie i nie przyniosło żadnych efektów – powiedział Kondrów, podkreślając, że w Warszawie manifestacje będą się odbywać pod sztandarami politycznymi.

Jest oczywiste, że rząd gra na przeczekanie, ale my nie możemy mu na to pozwolić

Z takimi zarzutami nie zgadza się Edward Kosmal, zastępca przewodniczącego NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. – Każdy rolnik ma swoje sympatie polityczne, jak w każdej innej grupie społecznej, i to jest normalne. Akurat wśród rolników przeważa poparcie dla poprzedniej ekipy rządzącej, ale jako związek zawodowy i grupa społeczna umieliśmy też protestować za rządów PiS, by bronić polskiego rolnictwa – mówi nam Kosmal.

Pytany o rozłam wśród organizacji rolniczych ocenia, że to efekt m.in. rozbieżnych interesów farmerów oraz naiwności niektórych z nich. – Część rolników, którzy schodzą z barykad i nie chcą przyjechać na protest do Warszawy, podejmuje decyzję zbyt pochopnie. Dają się omamić rządowi, wychodzi ich brak doświadczenia w negocjacjach. Jest oczywiste, że rząd gra na przeczekanie, ale my nie możemy mu na to pozwolić – twierdzi Kosmal.

Organizatorzy majowej demonstracji w Warszawie spodziewają się, że udział w niej wezmą nie tylko rolnicy, lecz także przedstawiciele innych branż, które już odczuwają negatywne konsekwencje Zielonego Ładu. Konsolidacja protestów w jednym mieście, a nie rozbicie ich na kilkaset punktów w całej Polsce, ma na celu uświadomienie, jakie zagrożenia ZŁ niesie również dla mieszkańców miast i przedsiębiorców. – Dziś jego skutki odczuwają rolnicy, za chwilę kolejne branże: energetyka, przewoźnicy, transport indywidualny, przemysł. Zielony Ład jest zagrożeniem dla całej gospodarki, dlatego w manifestacji wezmą udział też związki zawodowe niezwiązane z rolnictwem – tłumaczy zastępca przewodniczącego NSZZ RI „Solidarność”.

Działacze związkowi liczą na możliwość spotkania 10 maja z premierem Donaldem Tuskiem, a nie tylko z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim, z którym i tak pozostają w nieustającym kontakcie. – Minister Siekierski spotyka się z nami regularnie, ale, jak sam przyznaje, ma związane ręce. Pełną odpowiedzialność za sytuację w rolnictwie ponosi premier Tusk i to z nim chcemy prowadzić rozmowy. Na razie jednak nie wyraził zainteresowania spotkaniem z nami – mówi Kosmal. Oprócz wycofania regulacji Zielonego Ładu NSZZ RI „Solidarność” domaga się m.in. wypłaty z UE 15 mld euro dla polskiego rolnictwa jako „rekompensaty wojennej”, wstrzymania niekontrolowanego napływu towarów żywnościowych z Ukrainy i Rosji, embarga na nawozy i inne środki produkcji z Rosji, Białorusi i Kazachstanu, a także rozbudowy krajowej infrastruktury kolejowej i portowej, co pozwoliłoby udrożnić eksport polskiego zboża. ©℗