Podczas wywiadu dla "Faktu" w Nowym Jorku, prezydent Andrzej Duda odniósł się do kontrowersji wokół zmian kadrowych w dyplomacji, podkreślając potrzebę normalnego cyklu wymiany ambasadorów i konieczność uzasadnienia ewentualnych przedwczesnych zmian.

Negocjacje w sprawie obsady placówek dyplomatycznych

Andrzej Duda w przeprowadzonym w Nowym Jorku wywiadzie dla "Faktu", zamieszczonym też na stronie Kancelarii Prezydenta i na stronie fakt.pl, został zapytany o listę 40-50 ambasadorów, którzy mieliby zostać odwołani, oraz czy prowadzi dialog z rządem, z MSZ, w sprawie tej "kadrowej rewolucji".

Prezydent poinformował, że spotkał się ostatnio z szefem MSZ Radosławem Sikorskim, "bo konstytucja jasno stanowi o tym, że prezydent w sprawach polityki międzynarodowej współdziała z prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem, czyli właśnie ministrem spraw zagranicznych". "Rozmawialiśmy na temat obsady placówek dyplomatycznych" - podkreślił.

Jak zauważył, jest ponad 20 placówek nieobsadzonych. "Po prostu dlatego, że ambasadorowie zjechali już wcześniej z tych placówek i dzisiaj trzeba obsadzić je nowymi ambasadorami w cyklu całkowicie naturalnym, bez żadnych politycznych podtekstów i jakichkolwiek przepychanek. Te placówki już wcześniej się zwolniły" - powiedział Duda.

Podkreślił jednocześnie, że jest 40 placówek, w których ambasadorowie są już ponad 3 lata. "W związku z powyższym zbliżają się do cyklu zwykłej wymiany ambasadorów na placówkach. Jak to od lat realizowano w polskiej praktyce dyplomatycznej. Więc jest właściwie 60 placówek, w których powołanie nowych ambasadorów powinno w najbliższym czasie nastąpić. I powiedziałem panu ministrowi wyraźnie: panie ministrze, róbmy po prostu to, co w normalnym cyklu jest realizowane. Po co te polityczne wrzaski" - relacjonował Duda.

"Pan minister mówił o placówkach, w których chcieliby dokonać zmiany, mimo że tamtejsi ambasadorowie zostali powołani mniej niż trzy lata temu i są wciąż w trakcie swojej pracy. Odpowiedziałem: w takim razie w każdym przypadku uzasadniajcie, dlaczego mamy zmienić tego ambasadora. Czy to jest zły przedstawiciel? Bo jeżeli ten ktoś całkiem niedawno temu przedstawił swoje listy uwierzytelniające i te listy uwierzytelniające zostały przyjęte przez władzę państwa przyjmującego, to powodujemy w jakimś sensie wyjątkową sytuację, że taka osoba nagle zostaje odwołana" - zaznaczył prezydent. "Więc poproszę o uzasadnienie, dlaczego mamy tego konkretnego ambasadora odwołać. To są kwestie związane z powagą naszego państwa wobec naszych zagranicznych partnerów" - oświadczył Duda.

Stanowisko prezydenta odnośnie budowy elektrowni atomowej

Pytany, czy premier Donald Tusk i obecny rząd opóźniają budowę elektrowni atomowej w Polsce, prezydent wyraził nadzieję, że "nie będą tego opóźniać". "Ta elektrownia jest niezbędna, jeżeli mamy dokonać transformacji energetycznej i zachować suwerenność energetyczną. Jeżeli nie zrealizujemy projektu budowy elektrowni nuklearnej czy też elektrowni nuklearnych, bo planowaliśmy, że będzie ich więcej, to okaże się, że w około 2050 roku będziemy musieli pozyskiwać prąd z zewnątrz" - podkreślił.

"Uważam, że w interesie RP i suwerenności naszego kraju jest, byśmy tą energię byli w stanie wytworzyć w ilości, która jest nam potrzebna do codziennego funkcjonowania. Jedynym rozwiązaniem, by to zapewnić, jest stworzenie elektrowni atomowych, więc mam nadzieję, że obecny rząd nie będzie opóźniał tych inwestycji ani ich blokował, bo to są sprawy niezwykle istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski i naszej racji stanu" - zaznaczył.

Opinia prezydenta na temat wprowadzenia euro w Polsce

Na pytanie, czy w Polsce powinno być wprowadzone euro, Duda podkreślił, że "mamy polskiego złotego, to jest nasza waluta narodowa, wpisana w naszą konstytucję, która gwarantuje nam także pewną poduszkę bezpieczeństwa finansowego i walutowego". "Daje nam również niezależność i możliwość działania w sytuacjach kryzysowych. Problemy strefy euro nie są nam dzisiaj potrzebne. Tak uważam" - mówił prezydent. (PAP)