Nie pomogą same modyfikacje w kodeksie etyki lekarskiej oraz samorządowe sądy – mówi środowisko medyków i przekonuje, że w kwestii ucywilizowania tzw. receptomatów piłeczka jest po stronie resortu zdrowia.

Do dziś był wyznaczony termin zgłaszania uwag do zmian w kodeksie etyki lekarskiej. Wiele propozycji odnosi się do tego, jak powinna wyglądać teleporada w kontekście pracy lekarzy w tzw. receptomatach. Z izb lekarskich słyszymy jednogłośnie, że to za mało, by uporać się z nieprawidłowościami, czyli taśmowym wystawianiem leków przez medyków za pośrednictwem portali. Potrzebne są zmiany ustawowe. A na to, że proceder ma się dobrze, wskazują dane Centrum e-Zdrowie na temat recept na tzw. leki opioidowe. W ciągu czterech lat liczba wystawianych rocznie pełnopłatnych preskrypcji na preparaty z tej grupy wzrosła o ponad 440 tys. I nawet Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia, nie ma wątpliwości: to efekt działania receptomatów.

Jak przekonują nasi rozmówcy, opioidy w medycynie mają zastosowanie jako silne leki przeciwbólowe m.in. u pacjentów chorych onkologicznie, w bólu pourazowym, przewlekłym. Taka osoba otrzyma receptę z refundacją, musi istnieć jednak wyraźne uzasadnienie, gdyż preparaty mają silne działanie uzależniające. Zasadą działania receptomatów jest natomiast to, że wszystkie recepty, jakie można kupić za ich pośrednictwem, są pełnopłatne. Ze wspomnianych danych CeZ, które zostały upublicznione na platformie X, wynika, że recept na 100 proc. na opioidy w 2023 r. było 1 825 203 (w 2019 r. – 1 384 149), a z refundacją 5 611 040 (wobec 5 853 793 cztery lata wcześniej). – Pacjent, jeśli ma uprawnienia i jest ubezpieczony, dostaje receptę refundowaną. Gdy nie ma wskazań do refundacji w przypadku tej grupy leków, oznacza to, że nie ma wskazań do leczenia. Należy niestety założyć, że są osoby, które idą do receptomatu, obchodząc w ten sposób lekarza rodzinnego czy specjalistę – mówi minister Miłkowski.

Ze strony środowiska lekarskiego pada konstatacja: choć władza się zmieniła, nierozwiązany problem pozostał.

– Liczyliśmy, że nowy rząd podejdzie do problemu z większą determinacją. Tymczasem teraz słyszymy, że pojawiło się nowe wyzwanie. Bo działania lekarzy to jedno, ale receptomaty są formą działalności gospodarczej. A tej, o ile nie jest zakazana, nie można ograniczać. Takie ujęcie tematu źle rokuje, jeśli mamy faktycznie się uporać z patologią – mówi nasz rozmówca z Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. Jego zdaniem zdecydowana większość środowiska chce radykalnego ograniczenia receptomatów i uporządkowania teleporady tak, by była ona faktyczną konsultacją, a nie transakcją kupna–sprzedaży. Temu m.in. służą zmiany we wspomnianym kodeksie etyki lekarskiej. W tym nowe brzmienie art. 9: Lekarz podejmuje się opieki nad pacjentem jedynie po uprzedniej ocenie jego stanu. Lekarz wybiera tylko taką formę konsultacji (wizyta stacjonarna, teleporada itp.), która zapewnia pacjentowi najwyższą dostępną jakość i ciągłość opieki medycznej. Lekarz odpowiada za prawidłowość doboru formy konsultacji. W uzasadnieniu do tej zmiany czytamy, że celem telemedycyny jest wsparcie, uzupełnienie lub rozszerzenie opieki nad pacjentem, której podstawą jest kontakt osobisty. Nie powinna ona skutkować ograniczeniem potrzebnego kontaktu osobistego. Lekarz orzeka o stanie zdrowia po zebraniu wywiadu od pacjenta w formie rozmowy synchronicznej, a także po analizie dokumentacji medycznej. Uzasadnienie podkreśla też, że nie każde świadczenie zdrowotne może zostać udzielone w formie telemedycznej oraz nie zaleca się udzielania teleporad pacjentom dotąd nieleczonym przez danego lekarza lub zgłaszającym nowy problem zdrowotny.

Doktor Zbigniew Kuzyszyn, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy, podkreśla, że wszystkie sprawy, jakie zostały prawie pół roku temu przekazane z resortu zdrowia do izb lekarskich, są procedowane. – Owszem, są na różnym etapie rozpoznania, zależnie od obciążenia pracą samych rzeczników, jak i tego, jak przebiega współpraca z lekarzami, których wniosek dotyczy. Zdarza się niestety unikanie przesłuchań, utrudnianie dostępu do dokumentacji medycznej – mówi. Dodaje, że jeśli zebrane dowody wskazują na popełnienie przewinienia zawodowego, są kierowane wnioski o ukaranie do sądu lekarskiego. – I tak właśnie się dzieje – podkreśla.

Niezmiennie przedstawiciele środowiska zwracają uwagę, że te działania i sama zmiana kodeksu to za mało. Potrzeba rozwiązań prawnych na szczeblu ustawy.

– Bez takiego uregulowania reagujemy tylko w przypadku lekarzy, którzy już pracują w receptomatach w sposób, który sugeruje naruszenia kodeksu. Zamiast łapać winnych, należałoby uniemożliwić proceder. O to prosimy MZ niezmiennie od roku, a od przynajmniej pół roku mamy ustalone, po rozmowach z ministrem Miłkowskim, co powinno być wdrożone – mówi dr Jakub Kosikowski, rzecznik NIL. Co? Standard teleporady tak, by wykluczyć np. wystawienie recepty wyłącznie na podstawie ankiety. Oraz weryfikacja wystawianych leków. – Dziś lekarz rodzinny ma komplet wiedzy na temat swojego pacjenta i może go leczyć odpowiedzialnie. Także inny medyk, który bada daną osobę, powinien mieć informacje, jak stosuje ona leki, po które się zgłasza. Chodzi o przeciwdziałanie nadużyciom czy uzależnieniom od takich substancji, jak np. opioidy – opisuje Kosikowski. I podkreśla, że NIL czeka na ruch ze strony ministerstwa, chce kontynuować prace.

Wywołany do odpowiedzi minister Miłkowski potwierdza, że NIL przedstawiła swoje pomysły. – Przepisy wprowadzające systemy teleinformatyczne w ochronie zdrowia mają swoje lata i należy je doprecyzować, m.in. w kontekście standardu teleporady. Zespół ds. preskrypcji leków w marcu przedstawi minister zdrowia raport z propozycjami zmian legislacyjnych, które następnie będą poddane konsultacjom – zapewnia. Co do wglądu w przyjmowane leki, zdaniem wiceministra, nie ma jeszcze konkretnych ustaleń. – Choć zgadzamy się, że dostęp lekarza do informacji o pacjencie powinien być większy. Jeśli ktoś wyraża zgodę na konsultację, należy założyć, że chce, by była jak najwyższej jakości. Lekarz z kolei, działając zgodnie z zasadami sztuki, musi wiedzieć, jakie leki w jakich dawkach dana osoba przyjmuje, by uniknąć choćby ryzyka interakcji.

Spytany o to, czy wolność działalności gospodarczej może mieć wpływ na przepisy dotyczące receptomatów, odpowiada, że jest to kwestia wymagająca zastanowienia. – Sygnalizuje ją m.in. rzecznik praw pacjenta przy okazji nakładania kary na podmiot prowadzący receptomat z powodu naruszenia zbiorowych praw pacjenta (chodzi o wystawianie recept za opłatą, wyłącznie na podstawie ankiety, bez faktycznej konsultacji). To temat, z którym trzeba się uporać także w kontekście pojawiających się już receptomatów działających zza granicy – ucina. ©℗

ikona lupy />
Liczba wystawionych recept na leki opioidowe / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe