PiS składa wniosek do prokuratury regionalnej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, żeby te służby sprawdziły "kto stoi za projektem ustawy ws. cen energii".

Kto nie chce wiatraków?

W piątek podczas konferencji prasowej posłowie PiS Janusz Kowalski i Joanna Lichocka odnieśli się do przygotowanego przez polityków KO i Polski 2050 projektu nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, który proponuje m.in. przywrócenie obliga giełdowego, a także liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych.

Głos zabrał także Krzysztof Szczucki (PiS), który powiedział, że w projekcie zawarte są "bardzo ważne, bardzo poważne w skutkach, bardzo ryzykowne przepisy dotyczące lokalizowania wiatraków". "To są przepisy, które pozwalają budować wiatraki blisko zabudowań mieszkalnych; to przepisy, które w swojej istocie godzą w podstawy prawa własności, bo te zmiany pozwolą na wywłaszczanie w niektórych okolicznościach ludzi po to, żeby tworzyć inwestycje wiatrakowe" - to zdanie Szczuckiego o projekcie, który wypełnia polską strategię energetyczną i jest zgodny z dyrektywami UE dotyczącymi zielonej transformacji energetycznej.

Obce wpływy w polskiej polityce energetycznej?

Zdaniem Szczuckiego "pobieżna analiza" projektu wskazuje, że "posłowie tego projektu nie mogli przygotować". Szczucki dopatruje się w projekcie zewnętrznych czynników sprawczych: "To są regulacje bardzo poważne, bardzo szczegółowe, bardzo zniuansowane. Zadajemy pytanie, kierujemy je do wszystkich posłów: kto jest autorem tej ustawy, kto go przygotował, który lobbysta, które przedsiębiorstwo zainteresowane zarobieniem dużych pieniędzy przygotowało ten projekt ustawy?" - pytał przedstawiciel PiS.

Ostatecznie Krzysztof Szczucki składa wniosek do prokuratury regionalnej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ponieważ nie uważa, że ustawa jest projektowana przez polskich polityków, którzy - jego zdaniem - "sami przyznają w przypływach szczerości, że nie znają tego projektu, co oznacza, że na pewno jej nie pisali".