Mimo napięcia geopolitycznego chińsko-amerykańskie rozmowy mogą przynieść postęp w globalnej polityce klimatycznej.

Relacje USA i Chin już raz okazały się kluczem do klimatycznego przełomu. Zaangażowanie dwóch największych emitentów gazów cieplarnianych świata umożliwiło przyjęcie w 2015 r. porozumienia paryskiego. Pozostaje ono do dziś najważniejszym dokumentem w dziedzinie ochrony klimatu i wyznacza cele uznawane przez prawie wszystkie kraje świata. Symboliczną ciągłość reprezentują główni aktorzy na scenie: Joe Biden osiem lat temu był wiceprezydentem w administracji Baracka Obamy, a kluczowymi postaciami w negocjacjach byli przedstawiciel Chin ds. polityki klimatycznej Xie Zhenhua i John Kerry, ówczesny sekretarz stanu, a dziś odpowiednik Zhenhuy w administracji Bidena.

Oczekiwania przed dzisiejszym spotkaniem liderów obu mocarstw, w kontekście silnych napięć we wzajemnych relacjach, nie są jednak daleko idące. Przywódcy będą rozmawiać w San Francisco przy okazji organizowanego w tym mieście szczytu współpracy gospodarczej regionu Azji i Pacyfiku (APEC). Będzie to ich pierwsze spotkanie twarzą w twarz od ubiegłorocznego szczytu G20 na Bali. Na omówienie czeka długa lista tematów spornych, w których obie strony nie liczą na wiele więcej niż podtrzymanie dialogu i „otwartych kanałów komunikacji”.

Sfera ochrony klimatu może być jednak wyjątkiem. Wielu komentatorów liczy na to, że Biden i Xi, konkludując relatywnie udane rozmowy, które prowadzili w ostatnich tygodniach przedstawiciele ich administracji, złożą deklaracje, które znacząco poprawią rokowania przed rozpoczynającym się za dwa tygodnie globalnym szczytem klimatycznym COP28 w Dubaju.

Mimo napięć handlowych i politycznych między Pekinem a Waszyngtonem okoliczności wydają się relatywnie sprzyjające do wypracowania wspólnego podejścia i nowych zobowiązań w kluczowych sprawach z agendy klimatycznej. Przede wszystkim dlatego, że po obu stronach Pacyfiku doszło do istotnych transformacyjnych przełomów.

W Chinach, które odpowiadają za ponad jedną czwartą globalnych emisji gazów cieplarnianych, rekordy biją przyłączenia odnawialnych źródeł energii, na czele z farmami słonecznymi i wiatrowymi. Tempo rozwoju OZE jest tak duże, że wskazuje już nie tylko na osiągnięcie oficjalnych celów w tej dziedzinie pięć lat wcześniej, niż zapowiadał na początku dekady Xi Jinping. Według prognozy fińskiego Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) dla portalu Carbon Brief już w przyszłym roku można spodziewać się także zmiany trendu dotyczącej śladu węglowego ChRL i wejścia emisji CO2 tego kraju w okres strukturalnego spadku (co również, zgodnie z formalnymi celami, nastąpić miało do 2030 r.). Dzięki nowo przyłączonym źródłom odnawialnym i jądrowym produkcja zielonej energii przekroczy bowiem najprawdopodobniej wzrost zapotrzebowania na prąd. Równolegle Pekin rozwija też mechanizmy dobrowolnego ograniczania śladu węglowego – krajowy system certyfikacji zielonej energii oraz rynek redukcji emisji – które będą stanowić dodatkowe zachęty do cięcia emisji dla firm.

Na zielonej fali wznoszącej jest też drugi notoryczny „czarny charakter” polityki klimatycznej. USA, które są liderem historycznych emisji na głowę mieszkańca, odnotowują pierwsze efekty boomu wywołanego wielkimi pakietami stymulacyjnymi administracji Bidena, obejmującymi subsydia dla kluczowych transformacyjnych technologii. Według licznika skupiającego branżę OZE stowarzyszenia American Clean Power od wejścia w życie najważniejszej z przeforsowanych przez Biały Dom reform, tzw. pakietu antyinflacyjnego (Inflation Reduction Act), uruchomiono już inwestycje o wartości ponad 360 mld dol., które przełożą się m.in. na niemal 250 GW bezemisyjnych mocy w energetyce i ponad 40 tys. nowych miejsc pracy w amerykańskim przemyśle.

– Udało się zbudować solidne fundamenty porozumienia, które pomogą COP i pozwolą nam zająć się takimi kwestiami, jak rozwój OZE – mówił Kerry po zeszłotygodniowym spotkaniu ze swoim chińskim odpowiednikiem Xie Zhenhuą. Tym razem Kerry nawiązał w ten sposób do celu potrojenia źródeł odnawialnych do 2030 r., który jest dyskutowany jako jedna z możliwych konkluzji nadchodzącej konferencji klimatycznej. Pochwalił też Państwo Środka za sukcesy w tej dziedzinie, wskazując, że chińska ekspansja energetyki odnawialnej ma większą skalę niż w całej reszcie świata razem wziętej. – Jeśli te nowe moce będą efektywnie wykorzystywane, automatycznie przełoży się to na spadek emisji – podkreślił dyplomata. Dodał też, że od przedstawicieli strony chińskiej usłyszał już zapewnienia o podejmowaniu starań zmierzających do odejścia od węgla.

Zatrzymanie inwestycji węglowych i określenie wspólnych celów w tej dziedzinie to jeden z obszarów, w których ogniskują się oczekiwania komentatorów i opinii publicznej przed COP28. W zeszłym roku w Chinach – mimo przyspieszenia w dziedzinie OZE – wydano rekordową liczbę pozwoleń na budowę nowych mocy opalanych węglem. Istotnym obszarem będą również pieniądze, w tym kwestia zaangażowania w nowy fundusz na rzecz krajów rozwijających się odczuwających skutki zmiany klimatu. Państwa nie są formalnie zobowiązane do podjęcia takich zobowiązań, a USA, które – podobnie jak większość innych krajów rozwiniętych – obawiają się lawiny roszczeń o „klimatyczne reparacje”, były dotąd sceptyczne wobec tego mechanizmu, zapowiadając skromne kontrybucje rzędu kilku milionów dolarów. Chińczycy od lat bronią się z kolei przed pozbawieniem statusu kraju rozwijającego się i obowiązkową partycypacją w finansowaniu wsparcia dla najbiedniejszych gospodarek. Inicjatywa dwóch największych gospodarek świata mogłaby być jednak kluczowa z punktu widzenia skutecznej mobilizacji pomocy innych państw i przełamania impasu w innych powiązanych z tym sprawach na klimatycznej agendzie.

Ważnym elementem układanki finansowej będą też ustalenia obu krajów dotyczące uregulowania długu krajów rozwijających się, które wskazywano w chińskiej prasie jako jeden z najważniejszych obszarów współpracy amerykańsko-chińskiej po zeszłotygodniowych rozmowach z udziałem sekretarz skarbu USA Janet Yellen i wicepremiera Chin He Lifenga. Pekin liczy m.in. na wzmocnienie pozycji największych gospodarek wschodzących w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. ©℗

ikona lupy />
Przyłączenia nowych mocy w Chinach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe