Budowa S1 do granicy ze Słowacją budzi kontrowersje, które według specjalistów lepiej rozwiać zawczasu.

Ekspresówka S1 będzie liczyć 135 km i połączy autostradę A1 oraz okolice podkatowickiego lotniska Pyrzowice z granicą ze Słowacją w Zwardoniu. Cała trasa powinna być gotowa pod koniec 2025 r. i będzie ważną odnogą A1.

Projekt ten jest jednak mocno krytykowany. Na forum internetowym skyscrapercity.com forumowicz dominobb opublikował szczegółową 29-stronicową analizę, w której punktuje niedociągnięcia realizowanej trasy. W rozmowie z DGP z większością zarzutów zgadza się Daniel Radomski, specjalista ds. infrastruktury drogowej i energetycznej związany m.in. z Klubem Jagiellońskim.

Patrząc od południa, na pierwszy mankament natkniemy się na realizowanej obecnie obwodnicy Węgierskiej Górki, na której powstają dwa dwukomorowe tunele. Autor analizy przekonuje, że zdecydowano się tam na niepotrzebne oszczędności. Jadąc w kierunku Zwardonia, kilkadziesiąt metrów za wyjazdem z południowego tunelu, lewy pas będzie zanikał. Dalej w stronę Słowacji trasa będzie już jednojezdniowa. To oznacza jednak, że powstanie bardzo niebezpieczne rozwiązanie. Oznakowanie zwężenia będzie się zaczynało już w tunelu. „Znając upodobanie polskich kierowców do niewykorzystywania pasów do końca, śmiało można przypuszczać, że manewr zmiany pasa z lewego na prawy większość kierowców będzie rozpoczynała, już widząc pierwsze strzałki naprowadzające (na prawy pas – red.)” – pisze autor analizy. Wykonywanie takich manewrów w tunelu może zaś skutkować groźnymi wypadkami.

– To rzeczywiście niebezpieczne rozwiązanie. Odcinek dwujezdniowy powinien być dłuższy – przyznaje Daniel Radomski.

W analizie zaznaczono, że droga w przekroju dwa razy po dwa pasy powinna być dociągnięta 1 km dalej na południe, do węzła Milówka.

Kolejnym absurdem na drodze ekspresowej S1 ma być pozostawienie jednojezdniowego odcinka między Żywcem a początkiem obwodnicy Węgierskiej Górki. W ostatnich latach ruch samochodów na południe od Żywca gwałtownie przyrasta, nawet o 80 proc. W 2015 r. kształtował się na poziomie 9800 pojazdów na dobę, a pięć–sześć lat później było to już 17 tys. aut na dobę. Według ekspertów po przekroczeniu 15–20 tys. aut droga powinna mieć po dwa pasy w każdym kierunku. Inaczej będzie się zatykać.

– Wydaje się, że jest już najwyższa pora, by przy takim ruchu zacząć przygotowania do realizacji drugiej jezdni. Zwłaszcza że od rozpoczęcia prac przygotowawczych do zakończenia budowy mija ok. 10 lat – przyznaje Daniel Radomski.

Kolejne zastrzeżenia dotyczą budowanego teraz 40-kilometrowego odcinka S1 z Bielska-Białej do Mysłowic. Ten fragment powstaje w przekroju „2 x 2” z rezerwą pod trzeci pas. Niewykluczone, że kilka lat po oddaniu trasy trzeba będzie zacząć uciążliwe poszerzanie trasy. Według prognoz już w 2033 r. na niektórych fragmentach prognozowany ruch będzie przekraczał 46 tys. pojazdów na dobę, a w 2043 r. – 57 tys. pojazdów na dobę. Tymczasem według wytycznych GDDKiA dotyczących poszerzania jezdni o dodatkowe pasy ruchu za liczbę aut uzasadniającą budowę drogi do przekroju „2 x 3” przyjęto 45 tys. pojazdów. Autor analizy pyta więc, dlaczego od razu nie powstaje tak szeroka trasa.

– Akurat w tym przypadku polemizowałbym. Tam będzie rezerwa pod trzeci pas. Po następnym badaniu ruchu, które odbędzie się w 2025 r., będzie można zdecydować, czy trzeba poszerzać drogę – przyznaje Daniel Radomski.

Autora analizy dziwi także, dlaczego nie planuje się dobudowy trzeciego pasa na istniejącym odcinku S1 między Mysłowicami a Dąbrową Górniczą. Już teraz ruch wynosi tam średnio od 45 do 50 tys. aut na dobę, a znacząco ma wzrosnąć po oddaniu ekspresówki z Mysłowic do Bielska-Białej. Według najnowszych prognoz za dziewięć lat ruch na południe od Sosnowca ma sięgnąć 75 tys. aut na dobę. To niemal tyle, co na jednej z najbardziej obciążonych dróg w Polsce – południowej obwodnicy Warszawy na wysokości lotniska Okęcie.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przed kilku laty zaczęła przygotowania do przebudowy istniejącego odcinka S1. Założyła jednak, że obecna szerokość ma być utrzymana. – Odcinek między Mysłowicami i Dąbrową Górniczą będzie najbardziej obciążonym fragmentem na trasie S1. Tam przekrój „2 x 3” będzie niebawem niezbędny. Tymczasem GDDKiA chce wyburzać stare wiadukty i budować nowe, ale bez rezerwy pod trzeci pas – zaznacza Radomski.

GDDKiA przesłała nam odpowiedź na zarzuty. Odnośnie do jednojezdniowego odcinka na południe od Żywca urzędnicy piszą, iż wyniki pomiaru ruchu z 2020 r. nie wskazują na wyczerpywanie się istniejącego przekroju. Pojawiające się niedogodności mają zaś wynikać z ograniczeń na drogach łączących się z trasą S1. Po oddaniu obwodnicy Węgierskiej Górki będą podejmowane decyzje o ewentualnym poszerzaniu odcinka do Żywca. Dyrekcja zaznacza jednak, że pierwsza weryfikacja natężeń ruchu powinna nastąpić dopiero po pomiarze ruchu w 2040 r. Drogowcy nie odnieśli się jednak do zarzutu stworzenia niebezpiecznego punktu w miejscu zawężającej się jezdni na końcu tunelu koło Milówki.

GDDKiA przekonuje, że na odcinku między Bielsko-Białą a Mysłowicami nie ma na razie konieczności budowy trasy z trzema pasami ruchu. Według prognoz ruchowych ok. 2043 r. swoboda ruchu obniży się, „jednak wciąż będzie można poruszać się z zadowalającą prędkością po drodze, przy zachowaniu równomierności ruchu”. Swoboda ruchu ma istotnie pogorszyć się dopiero ok. 2053 r.

Odnośnie do istniejącego odcinka z Dąbrowy Górniczej do Mysłowic drogowcy przekonują, że nic jeszcze nie jest przesądzone. Zaznaczają, że w listopadzie powinny się zakończyć analizy, które pozwolą podjąć decyzję w sprawie ewentualnej przebudowy drogi. Możliwe jest m.in. poszerzenie do trzech pasów na najbardziej obciążonym odcinku między węzłami Sosnowiec Jęzor i Brzęczkowice. GDDKiA na razie nic przesądza w tej sprawie. Nie podaje też ewentualnych harmonogramów przebudowy tego odcinka. ©℗

ikona lupy />
Spodziewane daty zakończenia budowy odcinków drogi S1 / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe