Policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa i tak było w mojej opinii, w tym przypadku. Na ten moment nie widzę podstaw do tego, aby wyciągać konsekwencji wobec policjantów - podkreślił w Radiu Zet szef MSWiA Mariusz Kamiński odnosząc się do wtorkowej interwencji wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej w Otwocku.

Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji był w środę gościem na antenie Radia Zet. Podczas rozmowy został m.in. zapytany o wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek (19.09) odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Podczas niego funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej.

"Policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa i tak było w mojej opinii w tym przypadku. Mamy bardzo gorący okres kampanii wyborczej, mamy ogromne emocje polityczne. Podstawowym zadaniem policji w tym czasie jest po pierwsze, uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkolwiek konfrontacji fizycznej. Po drugie, zapewnienie wszystkim uczestnikom debaty politycznej, kandydatom swobody wypowiedzi" - powiedział Mariusz Kamiński.

W jego ocenie mieliśmy do czynienia z sytuacją absurdalną. "Poseł przychodzi i zakłóca legalne zgromadzenie, spotkanie wyborcze swoim oponentom politycznym? Używa megafonu? Odmawia wylegitymowania się? Na Boga, jakie mamy standardy? Nie możemy takiej sytuacji tolerować, bo jest to wbrew podstawowym zasadom demokracji" - podkreślił szef MSWiA.

"Poseł ma prawo organizować swoje spotkania z wyborcami i przekonywać swoich wyborców do racji, które głosi. Ale nie może uniemożliwiać swoim oponentom politycznym głoszenia w legalny sposób swoich racji. Odbywało się legalne zgromadzenie zwolenników pewnego ugrupowania, w tym wypadku PiS, z udziałem premiera, a przychodzi oponent polityczny i zamiast przekonywać wyborców na ulicy do swoich poglądów to wrzeszczy przez megafon uniemożliwiając przebieg spotkania" - zaznaczył.

Szef MSWiA dopytywany czy polska policja jest od tego, żeby zapewniać komfort premierowi Mateuszowi Morawieckiemu odpowiedział, że nie chodzi o premiera Morawieckiego. "Każdej stronie, również Platformie Obywatelskiej, również opozycji, zwłaszcza w momencie kampanii, polska policja ma zapewnić wszystkim kandydującym, niezależnie od tego jakie poglądy głoszą, swobodę wypowiedzi. Policja nie cenzuruje poglądów tylko ma zapewnić swobodę wypowiedzi i swobodę przekonywania Polaków przez osoby kandydujące. Najważniejsze uniemożliwić jakąkolwiek fizyczną konfrontację między stronami sporu politycznego" - wskazał.

"Ja muszę to powiedzieć. To jest sprawa bardzo ważna, symboliczna. Ja, jako minister spraw wewnętrznych nie mogę dopuścić do sytuacji, by w wyniku rozgrzanych emocji, pojawiają się wtedy różni ludzie, zwichrowani psychicznie, nie może już nigdy dojść w Polsce do sytuacji, że ktokolwiek z polityków, niezależnie od tego jakie poglądy głosi, może być zamordowany. Mieliśmy sprawę Marka Rosiaka, Pawła Adamowicza. Do takich sytuacji nie może dojść" - powiedział Mariusz Kamiński.

"Taka atmosfera, konfrontacyjna, uniemożliwianie oponentom politycznym swobodnej wypowiedzi prowadzi do pobudzania takich osób, a poczucie misji u osób zwichrowanych psychicznie kończy się tragedią. Nie możemy do tego dopuścić" - przekazał.

Z kolei na pytanie, dlatego policjanci nie zareagowali, kiedy ludzie krzyczeli, że jest to posłanka, szef MSWiA ocenił, że policja nie miała nawet świadomości". "Ja bym chyba pani Gajewskiej nie rozpoznał. Nie kojarzę. Ta pani jakoś szczególnie nie zaznaczyła powagą i polityczną aktywnością, więc trudno się dziwić, że policjant nie poznaje twarzy dla niego osoby anonimowej" - dodał Mariusz Kamiński.

Zaznaczył przy tym, że podczas interwencji posłanka Kinga Gajewska nie została zatrzymana, tylko została doprowadzona do radiowozu w celu wylegitymowania. "W momencie, kiedy się wylegitymowała w radiowozie, że jest posłanką została wypuszczona. To cała sprawa. Ta pani i opozycja chce na bazie tego incydentu wytworzyć absurdalną atmosferę wokół policji. Policja będzie też ochraniała legalne zgromadzenie PO czy opozycji. To jest zasada. Nie dopuścimy do żadnej fizycznej konfrontacji między stronami" - podkreślił.

Natomiast na pytanie czy wyciągnie konsekwencje wobec policjantów odpowiedział, że nie widzi podstaw do tego. "Natomiast każdy tego typu incydent, jeśli są skargi, jest wyjaśniany przez przełożonych, odpowiednie służby wewnątrz policji. Ja na ten moment nie widzę podstaw. Uważam, że policjanci działali prawidłowo" - dodał szef MSWiA. (PAP)

autor: Bartłomiej Figaj

bf/ maak/