Po samobójstwie księdza UODO przypomina, że upubliczniając czyjeś dane osobowe, można wyrządzić realną krzywdę. Ale sprawy nie zbada.

Urząd Ochrony Danych Osobowych odniósł się do naszego pytania, czy zbada sprawę ujawnienia danych osobowych księdza, który tydzień temu dostał mandat za nieobyczajne zachowanie na plaży w Świnoujściu, a w sobotę popełnił samobójstwo. O zajęcie się tym przypadkiem poprosił UODO rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek – o czym piszemy w dzisiejszym wydaniu DGP.

Ksiądz ze Szczecina

Po tym jak policja ukarała duchownego mandatem za onanizowanie się na plaży, kobieta, która była świadkiem tej sceny, opublikowała w internecie jego zdjęcie - podając, że to ksiądz ze Szczecina. Sprawę nagłośniła następnie lokalna radna, udostępniając ten wpis uzupełniony o dane osobowe księdza: imię i nazwisko, parafię, numer szkoły, w której był katechetą. Jak później oświadczyła, robiąc to, kierowała się „dobrem dzieci”.

Pod adresem księdza posypały się w mediach społecznościowych ostre komentarze, nazywano go m.in. pedofilem. 19 sierpnia Wspólnota Salezjańska poinformowała o śmierci duchownego. Według lokalnego serwisu radia RMF zginął on pod kołami pociągu towarowego. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Tragiczne konsekwencje

Adam Sanocki, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych, uważa te wydarzenia za bulwersujące.

- UODO po raz kolejny apeluje i przypomina, że osoba, która decyduje się na upublicznienie czyichś danych osobowych musi mieć świadomość, że tego typu działanie może skutkować nie tylko naruszeniem przepisów o ochronie danych osobowych, dóbr osobistych, czy godzić w prawa człowieka. Poprzez takie działanie można wyrządzić realną krzywdę drugiemu człowiekowi, gdyż takie zachowania mogą wywoływać skrajne emocje, czy godzić w czyjąś godność, a konsekwencje mogą okazać się tragiczne – komentuje Adam Sanocki. - Działania osoby ujawniającej czyjeś dane nie można też usprawiedliwiać tym, iż niejako sama chciała w ten sposób wymierzyć sprawiedliwość. Należy bowiem pamiętać, że egzekwowaniem przestrzegania przepisów prawa zajmują się powołane do tego organy – podkreśla.

Dane zmarłego

RPO chciał, aby UODO zbadał kwestię ujawnienia danych osobowych księdza. Urząd odpiera jednak, że leży to poza zakresem jego kompetencji. Uzasadnia, że przepisy o ochronie danych osobowych (RODO) nie mają zastosowania w sytuacji, gdy chodzi o dane osób zmarłych.

- Przepisy RODO dotyczą jedynie (zgodnie z jego art. 1) ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych. Zgodnie zaś z powszechnie obowiązującą wykładnią, osobą fizyczną jest człowiek uczestniczący w stosunkach prawnych. Zdolność prawna człowieka, a tym samym zdolność do bycia podmiotem praw i obowiązków, ustaje z chwilą jego śmierci – wyjaśnia nam Adam Sanocki.

Dodaje, że w tej sytuacji nie jest możliwe złożenie skargi, która zainicjowałaby postępowanie UODO, ani wszczęcie sprawy z urzędu - gdyż wymagałoby to pozyskania zgody od osoby, której dane dotyczą.

Zastrzega, że nie oznacza to braku ochrony informacji o osobach zmarłych. - Osobom bliskim przysługuje bowiem prawo do ochrony ich dobra osobistego, jakim jest kult pamięci osoby zmarłej – wskazuje. Ochrona tego prawa przysługuje na zasadach ogólnych przewidzianych w przepisach ustawy - Kodeks cywilny. - Zatem w przypadku naruszenia dóbr osobistych, rodzina czy bliscy zmarłego mogą dochodzić ochrony praw i ewentualnego zadośćuczynienia przed właściwym sądem cywilnym – stwierdza rzecznik UODO.