Jest pierwszy ruch Ministerstwa Zdrowia po ogłoszeniu dymisji Adama Niedzielskiego: zgłoszenie do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w związku z ujawnieniem przez byłego już ministra Adama Niedzielskiego wrażliwych danych lekarza, który wypisał na siebie receptę.

Minister sprawdził, że lekarz wypisał lek na samego siebie, i upublicznił to w mediach społecznościowych. Resort przekonuje, że do UODO trafiła informacja o badaniu sprawy, ale nie o naruszeniu.

Unijne rozporządzenie RODO wymaga zgłaszania incydentów typu wyciek czy kradzież danych, chyba że nie wiążą się one z „ryzykiem naruszenia praw lub wolności osób fizycznych”. Brak zgłoszenia mógłby stanowić samodzielną podstawę do nałożenia kary finansowej przez UODO.

To właśnie sprawa „wycieku danych” spowodowała, że na czele resortu zdrowia stanie nowa osoba: Katarzyna Sójka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, lekarka. Jednak to niejedyne wyzwanie, z którym przyjdzie jej się zmierzyć.

Głównym wyzwaniem będzie uspokojenie atmosfery. Lekarze mają spore oczekiwania i na razie utrzymują deklarację protestów. Pytani, czy dymisja ministra Niedzielskiego wpłynie na ich plany, przekonują, że nie ma to znaczenia. – Zmiana osoby nie zmienia systemu. Protest nie jest przeciw konkretnemu ministrowi, jest w imię zmian w ochronie zdrowia, których oczekujemy – mówi Sebastian Goncerz, szef związku zawodowego Porozumienie Rezydentów, które zapowiadało strajk na koniec września.

Środowisko oczekuje zmian przede wszystkim w kwestii kształcenia nowych medyków. A to może być trudne do osiągnięcia. Nowa szefowa resortu zdrowia jest w dobrych relacjach z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem, który stoi za wszystkimi zmianami pozwalającymi na otwieranie kierunków medycznych w większej liczbie uczelni, niż było to dotąd możliwe. Trudno więc oczekiwać, że w tej kwestii nastąpi jakaś radykalna zmiana.

Kolejny element to „handel receptami”. Lekarze chcą odejścia od wprowadzonych przez ministra Niedzielskiego obostrzeń. Jeszcze przed nominacją ministerialną Sójka, komentując w Polskim Radiu 24 sprawę lekarza, którego dane ujawnił minister Niedzielski, krytykowała lekarzy protestujących przeciw obostrzeniom.

W pierwszych wypowiedziach – na razie w mediach społecznościowych – nowa minister odniosła się tylko do słów szefa opozycji Donalda Tuska. Upominała go, że liczy się dobro pacjenta, a nie polityczna nienawiść. Co oznacza to dobro, na razie nie zadeklarowała.

Kolejną rzeczą, z którą być może będzie musiała się zmierzyć, mogą być protesty dyrektorów szpitali, którzy borykają się z problemami finansowymi. Tutaj sprawa może być prostsza. Powód: nie są to spory ideologiczne, tylko kwestia dodania nowych pieniędzy.

Na przyszły tydzień planowane są głosowania w Sejmie w sprawie kilku dużych ustaw zdrowotnych: nowelizacji ustawy refundacyjnej, przepisów wprowadzających leki dla seniorów i dzieci, regulacji dotyczącej opieki geriatrycznej, a także zakazu sprzedaży napojów energetycznych dla dzieci. Jako posłanka powinna dobrze je znać. Jednak ustawy wzbudzają duże emocje – szczególnie refundacyjna, do której w Senacie wprowadzono wiele zmian. Żeby je odrzucić i przywrócić pierwotną wersję ustawy, liczyć się będzie każdy głos. To również zależy od determinacji nowej minister – pytanie, czy będzie walczyć o projekty, które nie są jej autorstwa.

To także ostatni dzwonek, jeżeli chodzi o wywalczenie dodatkowych pieniędzy z budżetu dla Narodowego Funduszu Zdrowia. Bój dotyczy 1 mld zł. Znowu pojawia się pytanie, czy nowej minister będzie chciało się o to kruszyć kopie. Zapewne tylko wtedy, gdy będzie miała „zgodę polityczną”.

Kadencja Sejmu dobiega końca, nowa minister nie ma już szans na przygotowanie żadnej reformy, opracowanie nowej ustawy. Mogłaby jednak wprowadzić kilka rozporządzeń dotyczących np. psychiatrii, ale też pozwalających na faktyczne wejście w życie ustawy o jakości, którą z dużym trudem wprowadził minister Niedzielski. Chodzi m.in. o doprecyzowanie zasad akredytacji dla placówek medycznych.

Kiedy na ministra zdrowia został powołany Marian Zembala (ostatni szef MZ za czasów koalicji PO-PSL), miał tylko miesiąc więcej niż obecna minister. A udało mu się przeprowadzić sporo zmian. Na przykład słynne „zembalowe”, czyli dodatki dla pielęgniarek i położnych, które na stałe wpłynęły na system wynagrodzeń personelu medycznego. ©℗