Nie zgodzimy się na siłowe przyjmowanie migrantów, ponieważ nasili to ruchy migracyjne w Europie - powiedział w środę w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller. Zapowiedział, że polski rząd zaskarży ewentualne kary nałożone na nasz kraj za odmowę siłowej relokacji migrantów.

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli w czwartek stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. W związku z tym stanowiskiem posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt uchwały, w którym wyrażono stanowczy sprzeciw wobec wyraża stanowczy sprzeciw wobec proponowanych na poziomie UE mechanizmów relokacji migrantów.

O te sprawę był pytany w środę w TVP Info rzecznik polskiego rządu. "My uważamy, że tego typu decyzje, które forsuje w tej chwili UE spowodują w przyszłości, że gangsterzy, przemytnicy, handlarze ludźmi, którzy w tej chwili (...) transportują nielegalnie na teren UE osoby z Afryki, z krajów arabskich będą zachęcone do tego działania dalej. To jest krótkoterminowa polityka ze strony UE i o tym głośno mówimy" - powiedział Müller.

Jego zdaniem polityka UE ws. migrantów jest nieprzemyślana i może spowodować gigantyczne ruchy migracyjne. "My jesteśmy zwolennikami tego, żeby UE, a w szczególności kraje Europy Zachodniej ponosiły koszty systemowych rozwiązań, żeby tam na miejscu (Afryka - PAP) tworzyć odpowiednie warunki do mieszkania" - powiedział.

Zapowiedział, że Polski rząd nie zgodzi się na siłowe przyjmowanie migrantów. "Nie zgodzimy się na siłowe przyjmowanie migrantów ze względu na to, że nasili to ruchy migracyjne w Europie. Jeżeli będziemy mieli nakładane kary, to będziemy skarżyć je we wszystkich możliwych procedurach unijnych w tym zakresie" - zapowiedział Müller.

Jak powiedział, w kuluarach premierzy innych krajów unijnych chwalą politykę migracyjną Polski. "Odbieram decyzje, które są podejmowane w tej chwili jako rozwiązywanie aktualnych problemów, ale również jako obawę przed tym, że presja liberalno-lewicowych mediów w Europie nie pozwoli na to, aby w skuteczny sposób bronić południowej granicy UE przed kolejnymi falami migracyjnymi" - mówił.

Müller podkreślił, że polski rząd "chce patrzyć na problem migracyjny w sposób długofalowy". "Natomiast Europa Zachodnia chce tu i teraz rozwiązać swoje problemy, bo obywatel widzą już, że to jest problem.(...) My się na to nie godzimy i będziemy się temu sprzeciwiać" - dodał.

Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia. (PAP)

autor: Mateusz Mikowski

mm/ godl/