Ministerstwo Sprawiedliwości złagodziło proponowany projekt ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora. Najważniejsza zmiana: nowe przepisy nie będą dotyczyły złych kredytów bankowych i ich obsługi.

Większość instytucji, tak z sektora prywatnego, jak i z administracji publicznej, nie zostawiła suchej nitki na projekcie ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora, który opracowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Projekt firmowany przez wiceministra Marcina Warchoła został przedstawiony jesienią zeszłego roku. Wtedy też odbyły się jego konsultacje. Tyle że opinii, jakie otrzymało MS, przez długi czas nie ujawniano. W serwisie Rządowego Centrum Legislacji znalazły się dopiero w miniony piątek. Równolegle opublikowano nową wersję projektu ustawy.

Resort sprawiedliwości zrezygnował w niej z wymogu, by firmy windykacyjne dysponowały kapitałem zakładowym wynoszącym co najmniej 5 mln zł. W obecnej wersji wymóg ograniczono do miliona. W oryginale mowa była o tym, że windykacją mogą zajmować się wyłącznie spółki akcyjne. Teraz w grę wchodzą również spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W najnowszej wersji projektu sprecyzowano sposób uzyskiwania licencji windykatora i tu również zdecydowano się na zmniejszenie wymogów: pierwszy projekt przewidywał, że zawód mogłyby wykonywać osoby, które ukończyły 24 lata. Teraz mowa o 21 latach.

Będzie druga ustawa implementująca dyrektywę NPL

W trakcie konsultacji najostrzej do projektu odniosło się Ministerstwo Finansów. Zgłosiło kilkanaście uwag, z czego niektóre miały fundamentalny charakter. Minister Magdalena Rzeczkowska zwróciła przede wszystkim uwagę, że w jej resorcie trwają w tej chwili prace nad projektem ustawy, które mają zaimplementować w polskim prawie unijną “dyrektywę NPL”. Powinno się to stać do końca 2023 roku. Dyrektywa dotyczy tego, co dzieje się z niespłacanymi kredytami (non-performing loans - NPL).

“Projekt ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora na żadnym etapie prac, do chwili obecnej włącznie, nie przewidywał, nie miał na celu i nie przewiduje implementacji dyrektywy npl i nie ma z tą dyrektywą bezpośredniego związku" – napisało w uzasadnieniu nowej wersji projektu Ministerstwo Sprawiedliwości. "Ustawy nie będzie stosowało się do zasad prowadzenia działalności windykacyjnej w zakresie windykacji wierzytelności będących ekspozycjami nieobsługiwanymi (mowa o złych kredytach bankowych – red.)" - zapewniono.

To oznacza, że duża część działalności firm windykacyjnych wypadnie spod działania nowych przepisów. “Wśród ogółu wierzycieli pierwotnych dla wierzytelności konsumenckich największą grupę stanowiły: banki (74,7 proc.) oraz firmy pożyczkowe (13,4 proc.)” – podaje GUS w opracowaniu wyników badania firm windykacyjnych za 2021 r.

Problem mogą mieć ci windykatorzy, którzy zajmują się obsługą zarówno wierzytelności bankowych, jak i pozostałych, których dostarczycielami są np. firmy telekomunikacyjne czy dostawcy prądu lub gazu. Żeby zajmować mniejszą częścią rynku, będą musieli poddać się wymogom projektowanej ustawy. Sposobem na obejście przepisów może być np. stworzenie spółki zależnej powołanej tylko do obsługi wierzytelności pozabankowych.

Uwagi MF dotyczyły również proponowanej regulacji pozycji dłużnika. "Budzą wątpliwości regulacje projektowanych art. 26-28, pozwalające na zgłoszenie sprzeciwu przez dłużnika, który to sprzeciw będzie skutkował niemożnością prowadzenia dalszych działań windykacyjnych. Przepisy te mogą prowadzić do uchylania się przez osoby zobowiązane w świetle prawa od regulowania zobowiązań" - napisała minister Rzeczkowska. Prawo do sprzeciwu pozostało w nowej wersji projektu.

KNF ma nadzorować tylko przepływy i procedury wewnętrzne

Zgodnie z projektem resortu sprawiedliwości firmy windykacyjne miałyby podlegać nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. "KNF jest organem nadzorem mikroostrożnościowego nad rynkiem finansowym. Nadzór ten ukierunkowany jest na kwestie związane z płynnością i wypłacalnością poszczególnych podmiotów oraz ryzyka powiązane z tymi kwestiami (personalne, organizacyjny, zgodnościowe)" - tak szefowa resortu finansów tłumaczyła, dlaczego pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości jest nietrafiony.

Komisja Nadzoru Finansowego również zwraca uwagę, że nie chce zajmować się nadzorem nad firmami windykacyjnymi. "Bez uszczerbku dla założeń projektowanej ustawy można wyłączyć KNF z jej przepisów, tym bardziej że rola KNF byłaby co najwyżej uzupełniająca względem zadań i kompetencji ministra właściwego do spraw gospodarki, jako organu nadzoru nad działalnością przedsiębiorstw windykacyjnych" – napisał Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF.

W nowym projekcie nadzór KNF jest ograniczony do "kontroli wewnętrznych procedur przyjmowanych przez przedsiębiorstwa windykacyjne i badania przepływów finansowych z udziałem przedsiębiorstwa windykacyjnego ".

Kary dla windykatorów

Zwolennikiem projektu resortu sprawiedliwości był natomiast Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "Pragnę w pierwszej kolejności wyrazić poparcie dla celu i głównych założeń projektu, który to w mojej ocenie może przyczynić się do wyeliminowania negatywnych zjawisk związanych z działalnością firm windykacyjnych" - napisał szef UOKiK.

Zgłosił dwie drobne uwagi dotyczące przedziału czasowego, w którym windykatorzy mieliby zakaz telefonowania do dłużników (w nowej wersji projektu jest mowa, że kontakt telefoniczny z osobą zobowiązaną jest niedopuszczalny w dniach ustawowo wolnych od pracy oraz w pozostałych dniach tygodnia w godzinach od 19:00 do 9:00) oraz zakazu prowadzenia czynności windykacyjnych wobec osób powyżej 75 roku życia (pozostał w nowej wersji).

W nowej wersji projektu zmieniono proponowane przepisy dotyczące kar. Pierwotny projekt mówił, że "w przypadku stwierdzenia naruszeń przez przedsiębiorstwa windykacyjne zasad prowadzenia windykacji, organ nadzoru w drodze decyzji, może nałożyć na przedsiębiorstwo windykacyjne karę pieniężną w wysokości wyższej niż 100 tys. zł nie wyższej niż 500 tys. zł". Proponowany obecnie przedział to 25 tys. zł – 1 mln zł albo maksymalnie 10 proc. całkowitego rocznego przychodu przedsiębiorstwa wykazanego w ostatnim sprawozdaniu finansowym za rok obrotowy.

Z projektu wypadła możliwość nałożenia kar w przedziale 200 tys. zł – 2 mln zł (albo 10 proc. rocznego przychodu) za naruszenia ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Te kary miała nakładać KNF, której rola w nowej wersji przepisów została ograniczona.

Dołożono natomiast możliwość nakładania kar na członków rady nadzorczej lub zarządu firm windykacyjnych. Tu w grę wchodzi maksymalnie trzykrotność wynagrodzenia, a jeśli na przykład członek rady nadzorczej nie pobiera wynagrodzenia, to mowa o maksymalnie dziesięciokrotności płacy minimalnej.