PiS chce przyjąć w Sejmie ustawę mającą odblokować Krajowy Plan Odbudowy. Opozycja główkuje, jak zagłosować bez straty twarzy. Ale to decyzja prezydenta pozostaje największym znakiem zapytania.

Główne pytanie, które zadaje sobie opozycja w związku z projektem ustawy o Sądzie Najwyższym, brzmi, czy przeszkodzić partii rządzącej w uruchomieniu miliardów euro z Funduszu Odbudowy, czy też w tym pomóc i nie narazić się na zarzuty blokowania pieniędzy dla Polski. – Politycznie dla nas lepiej by było, by w roku wyborczym PiS tych pieniędzy nie otrzymało, bo jak tylko to się stanie, jego posłowie ruszą w Polskę z kartonowymi czekami. Ale trzeba ważyć racje. Zobaczymy, co wydarzy się w Sejmie – mówi senator związany z opozycją.
Wraz z rozpoczęciem wczorajszego posiedzenia Sejmu pojawiły się sygnały, że w tej sprawie opozycja raczej nie odważy się włożyć kija w szprychy PiS. Jak pisaliśmy, najpewniej wstrzyma się w głosowaniu, co pozwoli PiS na tym etapie ustawę przegłosować, albo wręcz projekt poprze – pod warunkiem, że nie zajdą w nim istotne zmiany, a takie deklaracje składa PiS. Tak czy inaczej ma to być wspólna decyzja wszystkich ugrupowań opozycyjnych poza Konfederacją. – Jeśli ustawa o SN wystarczy, żeby te pieniądze przyszły, to na pewno Koalicja Obywatelska i cała opozycja nie będą temu przeszkadzać i nie będą tego blokować – stwierdził lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Wczoraj nikt nie chciał składać jednoznacznych deklaracji, ale nasi rozmówcy skłaniali się ku wstrzymaniu się od głosu. Najpierw miała być jednak podjęta próba przeforsowania poprawek. Te zakładają przekazanie spraw dyscyplinarnych nie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, jak chce PiS, tylko do Izby Karnej SN, i to przy założeniu, że zajmowaliby się nimi sędziowie z co najmniej siedmioletnim stażem.
Poprawki opozycji raczej nie znajdą poparcia w PiS. – Nie jesteśmy w stanie pozytywnie odnosić się do poprawek niekonstytucyjnych, burzących system prawny i wywracających porozumienie z Komisją Europejską – przekonuje rozmówca z rządu. PiS obecnie bardziej przejmuje się tym, co z ustawą zrobi Senat, w którym większość ma opozycja. Opcje są dwie. Zgodnie z pierwszą, jeśli pomysły opozycji w Sejmie zostaną odrzucone, a projekt opuści izbę niższą wskutek wstrzymania się opozycji od głosu, senatorowie mogą złożyć własne poprawki. Druga opcja zakłada sytuację, w której opozycja w Sejmie ustawę poprze. Wówczas Senat też może trzymać się tej linii. Pierwszy scenariusz jest kłopotliwy dla PiS, ale jak słyszymy, nie musi oznaczać wykolejenia się ustawy. – Poprawki Senatu zapewne będą szły w gorszą stronę niż to, co proponuje opozycja sejmowa. Wtedy odrzucimy je razem z Solidarną Polską. Tyle wynegocjował sobie premier w rozmowach z ziobrystami. Senat narobiłby nam większego problemu, gdyby wnioskował o odrzucenie ustawy w całości, bo to zachęciłoby ziobrystów do poparcia wniosku. Ale wtedy Senat sam zrobi sobie kłopot, bo weźmie odpowiedzialność za dalsze blokowanie KPO – tłumaczy rozmówca z rządu.
Wciąż nie jest też pewne, co z ustawą zrobi Andrzej Duda. Jak pisaliśmy wczoraj, prezydent może już nie oponować przekazywaniu spraw dyscyplinarnych z SN do NSA. Inaczej sprawa wygląda w przypadku rozszerzonego testu bezstronności sędziego, na który ciągle nie ma zgody prezydenta. PiS jednak próbuje go zapewnić, że nikt nie będzie podważać prezydenckich nominacji dla sędziów. – Gwarantuje to art. 29 par. 3 obecnej ustawy o SN, którego nie zmieniamy, oraz orzeczenie NSA. Możemy uwzględnić wynikające zwłaszcza z tego orzeczenia korekty w ustawowej propozycji testu bezstronności – wskazuje rozmówca z rządu. Również na prezydenta PiS będzie wywierał presję, by podpisał ustawę i nie przykładał ręki do blokowania KPO. Rozmówca z otoczenia premiera zakłada, że nawet jeśli Andrzej Duda będzie miał wątpliwości, prędzej skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, niż ją zawetuje.©℗