Raper Kanye West idzie w ślady Donalda Trumpa i przejmuje platformę Parler. Jego profile w innych mediach zostały zablokowane za rasistowskie wypowiedzi.

Kanye West – raper i projektant mody zamierza kupić serwis społecznościowy. Parler, bo tak nazywa się strona, reklamuje się jako przestrzeń, w której nie obowiązuje cenzura. Nie ujawniono kwoty, którą obejmuje umowa, ale w ubiegłym roku wycena serwisu wynosiła ponad 1 mld dol. Proces przejęcia ma zakończyć się do końca roku.
– W świecie, w którym konserwatywne opinie są uważane za kontrowersyjne, musimy zagwarantować sobie możliwość swobodnego wyrażania – napisał raper w oświadczeniu o przejęciu. A George Farmer, CEO spółki Parlement Technologies, właściciela serwisu, dodał, że „umowa zmieni sposób, w jaki świat myśli o wolności słowa”.
Sęk w tym, że to, co West (obecnie posługujący się pseudonimem Ye) uważa za opinię, dla innych jest już przekroczeniem granicy, za którą znajduje się rasizm i antysemityzm. Z powodu swoich kontrowersyjnych wypowiedzi raper nie może publikować na Instagramie i Twitterze.
West i serwis Parler mają zresztą w tym obszarze wspólnotę doświadczeń. Platformę czasowo usunęły ze swoich sklepów z aplikacjami Apple i Google. Powód? Serwis był według nich przestrzenią, w której nawoływano do przemocy w czasie zamieszek, jakie doprowadziły do szturmu na Kapitol 6 stycznia 2021 r. Z tego samego powodu z Twittera usunięto urzędującego ówcześnie prezydenta Donalda Trumpa.
Przejęcie Parlera nie będzie gigantyczną zmianą na rynku mediów społecznościowych. Choć przed blokadą miał on według serwisu Apptopia 2,9 mln aktywnych użytkowników, dziś ich liczba to ledwie 40 tys. Wpisuje się jednak w szerszy trend: konserwatyści, których wypowiedzi nie są akceptowane przez algorytmy dużych mediów, próbują tworzyć własne społecznościówki, które ich zdaniem przyniosą prawdziwą wolność słowa. Donald Trump po banie, z jakim spotkał się na Twitterze, uruchomił od podstaw własną platformę – Truth Social. Założona w lutym 2022 r. dziś przyciąga codziennie 510 tys. użytkowników. Zdążyła jednak narazić się firmie Google, która odmówiła jej dystrybucji ze względu na niedostateczne standardy moderacji treści. Wcześniej BBC relacjonowała, że aplikacja pełna jest błędów i nie używa jej nawet sam Trump. Donald Trump uruchomił własną platformę – Truth Social
Z trudności, jakie rodzi uruchomienie i wypromowanie nowej aplikacji, zdaje sobie sprawę Elon Musk. Szef Tesli, podobnie jak West i Trump, chciałby mieć własną oazę wolności słowa. Postanowił więc przejąć swoje ulubione medium społecznościowe – Twittera. Początkowo Musk kupił pakiet akcji spółki. Posiadając 9 proc. walorów, stał się jej największym udziałowcem. To jednak nie wystarczyło i miliarder zaproponował przejęcie całej spółki za 44 mld dol. oraz wycofanie jej z giełdy. Po chwilowych perturbacjach doszło do porozumienia między nim a zarządem. CEO Tesli sprzedał część swoich udziałów w tej spółce, żeby zabezpieczyć jej finansowanie, sięgnął też po fundusze m.in. od Arabii Saudyjskiej. W połowie maja ogłosił jednak, że realizacja umowy jest czasowo wstrzymana. Od tego czasu trwają przepychanki między Muskiem a zarządem Twittera, który postanowił pozwać miliardera za niewywiązanie się z kontraktu. Sprawa miała rozpocząć się 17 października, ale Elon Musk zdecydował nagle, że jednak chce przejąć spółkę. Sprawa ma być domknięta do 28 października albo wróci do sądu.
W międzyczasie szef Tesli napisał na Twitterze, że zaczyna prace nad „X – aplikacją do wszystkiego”. Wiadomość wywołała spekulacje, że Musk startuje w wyścigu do stworzenia swojego metawersum, czyli kompletnego wirtualnego świata.
Musk nie wyklucza, że kiedy już zostanie właścicielem Twittera, z powrotem będzie mógł pisać w nim Donald Trump. Miliarder ciepło przywitał też Kanye Westa i dodał, że przemówił mu do rozsądku w sprawie antysemickich treści, które ten publikował.
Konserwatyści podejmujący próby stworzenia własnych mediów społecznościowych to nie tylko amerykański trend. Takie zakusy miały też polskie środowiska prawicowe. W styczniu 2021 r. Tomasz Sakiewicz stworzył Albiclę. Platforma reklamowała się hasłami bliźniaczo podobnymi do tych, których używali Trump, West i Musk. Medium miało być odpowiedzią na monopolizację i cenzurę obowiązującą na głównych platformach. Dziś jednak projekt jest już właściwie zakończony – o ile na początku z Albicli skorzystało 346 tys. użytkowników, o tyle rok później ich liczba wyniosła 28,5 tys. Znacznie popularniejszy w podbijaniu nieocenzurowanych przekazów okazał się inny serwis – założony przez Rosjan Telegram, który dziś ma siedzibę w Dubaju.