- Najwyższa dotychczas kwota wypłacona jednemu pacjentowi to 87 tys. zł. W sumie to ok. 700 tys. zł. Standaryzacja przyspieszyła i uprościła uzyskiwanie rekompensat - mówi w rozmowie z DGP rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec.

Odszkodowania za niepożądane skutki szczepień przeciw COVID-19 budziły kontrowersje. Od trzech miesięcy działa jednak fundusz, z którego płyną wypłaty.
I cieszy się wielokrotnie większym zainteresowaniem, niż się spodziewaliśmy. W tym czasie wpłynęło 880 wniosków, a szacowaliśmy, że będzie ich między 100 a 200 do końca roku.
Aż tak jesteśmy poszkodowani przez szczepionki?
Raczej powiedziałbym, że fundusz trafił w potrzebę społeczną. Okazało się też, że tego typu schematy administracyjne się sprawdzają, a działania informacyjne przyniosły pożądane efekty. Większość wniosków (84 proc.) złożono w formie tradycyjnej; 16 proc. - w elektronicznej. Niemal wszystkie zostały złożone na formularzu, który przygotowaliśmy. Prawie w 100 proc. przypadków zrobili to sami pacjenci, tylko 1,4 proc. wniosków wysłali pełnomocnicy. To pokazuje, że system jest prosty i przejrzysty, może z niego samodzielnie skorzystać każdy zainteresowany pacjent. Po liczbie zgłoszeń szacuję zaś, że dotarliśmy do większości osób, które ten wniosek miały złożyć.
A gdyby ten system włączyć do Internetowego Konta Pacjenta jako zakładkę „niepożądane odczyny po szczepieniach”, a potem „błędy medyczne”?
Rozmawialiśmy o tym. Na razie jednak Centrum e-Zdrowia skupia się na innych projektach. Zdajemy sobie sprawę, jakie są wyzwania, jeśli chodzi o cyfryzację.
Kryteria, które trzeba było spełnić, aby dostać odszkodowanie, były mocno zawężone.
Odszkodowanie należy się osobom, które albo miały wstrząs anafilaktyczny, albo których okres hospitalizacji był nie krótszy niż 14 dni.
Wydawało się, że to dotyczy bardzo niewielu osób.
Już teraz wiadomo, że co najmniej 40 osób otrzyma odszkodowanie - pieniądze wpłyną na konto pacjentów.
Co z resztą?
Wszczęliśmy na razie 418 postępowań, z czego 40 zakończyło się decyzją pozytywną, a 57 - negatywną. W 164 sprawach pacjenci muszą jeszcze uzupełnić dokumentację, a w 298 odmówiliśmy wszczęcia postępowania.
Dlaczego?
Bo pacjenci nie spełnili podstawowych kryteriów - np. byli w szpitalu krócej niż przez 14 dni.
Nawet jeżeli ktoś miał podobną chorobę, ale akurat lekarze trzymali pacjenta krócej niż dwa tygodnie, to już nie należy mu się odszkodowanie?
To faktycznie jedna z rzeczy, która wymaga analiz systemowych. Podjęliśmy działania, przyglądając się temu, co należałoby poprawić. Trzeba też pamiętać, że hospitalizacja wymagana do odszkodowania nie musi być jednorazowa - na te 14 dni może się składać kilka pobytów w placówce, jednak muszą się one wiązać z tą samą przyczyną. I mieliśmy przypadek, gdy pacjent spędził w szpitalu łącznie 118 dni.
Na ile liczba dni pokazuje, jaki naprawdę był uszczerbek na zdrowiu?
Przy rzetelnej ocenie uszczerbku na zdrowiu wchodzimy w trudne dywagacje medyczne. Pacjent musiałby poddać się badaniom przeprowadzanym przez komisję lekarską. Postępowanie by się wydłużało i bardziej przypominało model sądowy, czego chcieliśmy uniknąć. Planowaliśmy wprowadzić swego rodzaju automatyzację przy wydawaniu odszkodowań. Jest oczywiście komisja, która opiniuje wnioski, ale wystandaryzowanie procesu się sprawdza. Nie mamy żadnego opóźnienia.
Ile najdłużej czeka pacjent?
Dwa miesiące.
W ponad 40 proc. przypadków spraw, które do tej pory przeanalizowaliście, wyszło, że jest należne odszkodowanie. Co to były za sytuacje?
Z tych 40 spraw - 20 to są wstrząsy anafilaktyczne, a 20 sprawy poważniejsze, gdy hospitalizacja trwała powyżej 14 dni, i to jest m.in. zespół Guillain-Barré.
Czyli?
Dochodzi w nim do porażenia nerwowego i wśród łagodniejszych objawów są bóle mięśni, drętwienia, niedowład...
To jest odwracalne?
U części pacjentów tak, u innych - niestety nie.
Przy wypłacie odszkodowania ma znaczenie, czy zespół był odwracalny?
Nie. Liczą się pobyt w szpitalu i zabiegi, które miały tam miejsce, a także dodatkowe koszty związane z późniejszym leczeniem. Przy czym maksymalne odszkodowanie to 100 tys. zł. Najwyższa dotychczas wypłacona kwota to 87 tys. W sumie to ok. 700 tys. zł.
A za wstrząs anafilaktyczny ile dostaje pacjent?
3 tys. zł, gdy trafił tylko na SOR, a 10 tys. zł, gdy konieczne było przyjęcie do szpitala. System jest ustandaryzowany tak, że pacjent de facto może sam policzyć, ile dostanie pieniędzy. Po trzech miesiącach mogę powiedzieć, że te rozwiązania się sprawdzają. I pierwsi pacjenci już mają przelewy na kontach, czyli to realna pomoc ze strony państwa.
Kto składał wnioski?
28 proc. to osoby w wieku 61-70 lat, a 16 proc. to osoby między 51-60 lat.
Czy ta grupa osób mogła być najbardziej dotknięta jakimiś powikłaniami, czy jest to grupa, która najczęściej korzystała ze szczepionek?
To się łączy. Statystycznie im większa grupa korzysta ze szczepień ochronnych, tym częściej wystąpią w niej zdarzenia niepożądane. A wspomniane grupy wiekowe miały najwyższy poziom wyszczepienia. Poza tym najczęściej jest tak, że im jesteśmy młodsi, tym zdrowsi.
Czy są wnioski w imieniu dzieci?
Bardzo mało. W przedziale 5-11 lat jest 0,3 proc., w grupie 12-17 - 2,7 proc. Ale proszę pamiętać, że to na razie statystyka wniosków, nie wypłat. Wniosek nie oznacza, że będzie pozytywna decyzja. Wszczęliśmy na razie 418 postępowań, po zgromadzeniu dokumentów sprawy są przekazywane komisji.
Widać różnice, po jakiej szczepionce częściej były żądania odszkodowań?
63,4 proc. dotyczy szczepionek firmy Pfizer.
Najwięcej osób w populacji było zaszczepionych Pfizerem.
Tak - dlatego trzeba pamiętać, że wykonano nimi aż 78 proc. wszystkich szczepień. Oczywiście powinno się to odnieść do tego, ile osób było zaszczepionych konkretną szczepionką, ile było zdarzeń przy tym konkretnym preparacie, ile procent wniosków dotyczy danej szczepionki.
I to jeszcze w podziale na grupy wiekowe, bo Astrą nie wszyscy mogli się szczepić.
Zgadza się. Spośród naszych wniosków 22,7 proc. dotyczyło produktu Astry -Zeneki (którą wykonano 9,8 proc. szczepień), z kolei 7,2 proc. to Moderna, a 6,7 proc. Johnson & Johnson.
A czy widać, jakie powikłania są częstsze po jakiej szczepionce?
Jeszcze za wcześnie na wyciąganie takich wniosków, ale analizujemy te informacje. Na koniec roku chcemy przygotować szczegółową analizę zawierającą także te dane.
Prace FKSO są także ważne z punktu widzenia funduszu kompensacyjnego w zakresie badań klinicznych - trwają prace nad ustawą o badaniach klinicznych, w której przewidziany jest fundusz związany ze zdarzeniami niepożądanymi. Pamiętajmy, że lada moment prace zacznie też fundusz obejmujący kolejne szczepionki z kalendarza szczepień.
To będzie już od stycznia następnego roku.
Tak. Czekamy także na wdrożenie funduszu dotyczącego w ogóle odszkodowań za błędy medyczne. To następny krok.
Rozmawiała Klara Klinger,
współpraca Anna Ochremiak